Idąc do domu zobaczyłem na ścianie kamienicy obleśny megaboard widoczny na zdjęciu. W swojej naiwności byłem przekonany, że nawoływanie do nienawiści na tle seksualnym jest przestępstwem. W swojej naiwności nie sądziłem jednak, że ten szwindel może odbywać w ramach instytucji pożytku publicznego.
Treści które ma do zakomunikowania zespół Fundacji Pro - Prawo do życia w jakiś szczególny sposób nie odbiega od tego co noszą w głowach niektórzy członkowie lokalnego mieszczaństwa , czy aktywiści okołokościelnych animacji czasu wolnego typu anty gender, czy pro life. Zwykły obraźliwy mieszczański bełkot.
Problemem jest to że Fundacji Pro - Prawo do życia korzysta z pieniędzy przekazywanych w ramach 1 % dla organizacji pożytku publicznego. W spocie zachęcającym do darowizny oczywiście eksponowane są oczywiście inne treści :
Ze sprawozdania merytorycznego za rok 2013 też trudno pomyśleć, że towarzystwo zajmuje się propagowaniem treści skrajnie homofobicznych, które trudno uznać za wymienione przez ustawę o Organizacjach Pożytku Publicznego rodzaje wspieranych działań. Mamy tam zestaw poczciwych, banalnych deklaracji o propagowaniu wszystkiego co służy rodzinie, wspieraniu instytucji małżeństwa etc.
Budżet fundacji był wsparty w zeszłym roku kwotą 26, 906.76 PLN z tytułu przekazania 1% podatku dochodowego od osób fizycznych. Resztę budżetu stanowią dość hojne datki od osób fizycznych oraz prawnych (mam cichą nadzieję, że nie są to spółki skarbu państwa).
I tu pojawia się pytanie - czy minister właściwy (Pracy i Polityki Społecznej) nie mógłby zamieszać w tej kamieni kupie i zastanowić się czy na pewno przywileje obejmujące organizacje pożytku publicznego powinny służyć do łamania prawa w wyjątkowo obrzydliwy i przyziemny sposób?
Homofobia w wydaniu Fundacji Pro Prawo do życia to granie na najniższych skojarzeniach, na poziomie tytana ks. Oko prof. Pawłowicz. To bezczelne obrażanie ludzi, pewne swojej bezkarności podane w otoczce religijnego uniesienia. To w końcu nawoływanie i usprawiedliwianie przemocy na tle seksualnym, co skutkuje wieloma pobiciami i na szczęście coraz rzadziej morderstwami. Członkowie społeczności LGTB w przeciwieństwie żyjąc w Polsce w wyraźnym stopniu ryzykują na co dzień więcej niż dzielni bojownicy z kółek pro-life i może warto było użyć w ich obronie kilku już istniejących przepisów ? Choćby tych dotyczących organizacji pożytku publicznego.
Poniżej jeszcze kilka zdjęć które zrobiłem wczoraj wieczorem: