Skromna depesza PAP donosząca o pracy nad projektem ubezpieczeń społecznych dla artystów wywołała przerażenie w wśród niektórych publicystów. W niektórych tekstach można było wyczuć paniczny lęk, że ubezpieczenia emerytalne są pierwszym jeźdźcem apokalipsy, po której z naszego poczciwego i sprawiedliwego systemu fiskalnego i emerytalnego nie zostanie kamień na kamieniu.
Jestem zaangażowany w ten projekt od samego jego początku: z ramienia Obywatelskiego Forum Sztuki Współczesnej reprezentuję część artystów, podczas trwających rozmów w ministerstwie pracy. Rzecz jest nieco bardziej skomplikowana niż przedstawiają to niektóre media, gdyż nie chodzi o napaść na biednych obywateli tego kraju z kolejnym podatkiem. Chodzi raczej o uzupełnienie mikroskopijnych często wynagrodzeń w tej sferze ochroną ubezpieczeniową.
Przykład artystów, szczególnie literatów i artystów wizualnych pokazuje, że są oni grupą w dużej mierze wykluczoną z powszechnego systemu ubezpieczeń społecznych. Dzieje się tak, mimo iż regularnie pracują nad zleceniami dla publicznych instytucji, w projektach finansowanych przez MKiDN etc.
1. Kim jest artysta?
Mimo iż kategoria ta wydaje się być bardzo płynna, na gruncie skażonej jedynie licealną humanistyką intuicji obrońców niskich podatków rzecz jest bardzo prosta. W wielu systemach tego rodzaju ubezpieczeń (m.in. niemieckim) przyjmuje się kryterium dochodowe. Artystą, który może korzystać ze specjalnego ubezpieczenia społecznego jest osoba, która wykaże, iż z tytułu pracy twórczej uzyskała określony przychód. Do tego przychodu można zaliczyć np. honoraria uzyskane z tytułu realizacji w publicznych instytucjach, ze sprzedaży obiektów, praw autorskich. Jednocześnie nie można uzyskać dochodu powyżej pewnego progu z tytułu innej aktywności zarobkowej. W ten sposób bez niepotrzebnego weryfikowania dyplomów, dorobku etc. uzyskujemy w miarę precyzyjnie określoną grupę artystów czynnie zaangażowanych w uprawianie swojego zawodu.
2. Dlaczego artyści nie założą firmy?
To proste. Działalność twórcza to nie działalność gospodarcza. Inna jest dynamika i wielkość uzyskiwanych przychodów, inaczej rozkładają się koszty i po trzecie stawka ok 1 tys. pln miesięcznie jest poza zasięgiem 98% członków tej grupy zawodowej. Sprowadzając rzecz na grunt jeszcze bardziej oczywisty - czemu nie założy firmy każda inna osoba mająca miesięczny przychód poniżej płacy minimalnej? Bo zakładanie działalności opłaca się od dużo wyższego progu nieosiągalnego zazwyczaj w tej branży.
3. Dlaczego nie zarabiają na rynku sztuki?
Bo tego rynku de facto w Polsce nie ma. Tam, gdzie funkcjonuje, jest w stanie zapewnić jakieś dochody nie więcej niż 10% czynnych artystów.
4. Artyści powinni żyć z tego, co sami zarobią bez oglądania się na publiczną kasę
Pełna zgoda, ale z jakiegoś powodu nie każdą aktywność w ramach sektora publicznego da się ująć w kategoriach rynkowych. policjanci tez mogli być żyć jedynie z łapówek które dostaną od obywateli, a lekarze - z prezentów od zdesperowanych pacjentów. Podobnie politycy mogliby utrzymywać się z dobrowolnych datków od lobbystów, a strażacy z opłaty wniesionej przed przystąpieniem do gaszenia pożaru. Z jakiegoś powodu to nie działa. Sektor kultury jest finansowany w dużej mierze przez podatników, którzy finansują tez pozostałe części sfery publicznej.
5. Do czego służy sztuka?
Część sztuki służy do rozrywki elit, inna część do podkreślania świeżo nabytego statusu społecznego nowych mieszczan, inne części służą do budowy projektów politycznych a jest pewien fragment, który pozwala nazywać i rozumieć otaczający świat. Niestety za cholerę nie wiadomo z góry, w którym miejscu się to wydarzy, więc warto dbać o różne rodzaje sztuki.
6. Prawdziwy artysta jest w stanie utrzymać się ze swojej pracy
Oczywiście chodzi o celebrytów, którzy głownie zajmują się działaniami estradowymi czy TV. Nawet jeśli w przeszłości byli związani z uprawianiem sztuki, to ich odsetek nigdy nie przekracza promila tej społeczności. W pozostałych przypadkach mamy poważny problem z uzyskaniem uczciwego wynagrodzenia. Z badań, którymi posługuje się Artists Union England wynika, że 70% autorów wystaw nie otrzymuje żadnych honorariów za swoją pracę. Liczą, że przysłuży im się to do rozwinięcia kariery w przyszłości. Brzmi znajomo? To nie będę kontynuował, bo ta opowieść dotyczy nie tylko artystów.
7. Na kulturę przeznaczane są coraz większe środki
Owszem, ale głownie na rozbudowę jej infrastruktury. Jakimś cudem wiele galerii (publicznych) ma poważny problem z wypłacaniem honorariów artystom wizualnym i nie widzi w tym nic zdrożnego. Często zdarza się artyści muszą dopłacać z własnej kieszeni do przygotowania wystawy. Działa tu prawo rynku - artystów zawsze będzie więcej niż galerii więc ta asymetria ma charakter strukturalny. Dlatego OFSW walczy o wprowadzenie stawek minimalnych dla artystów. Dzieje się to z pewnym sukcesem, dzięki któremu artyści nie muszą de facto sponsorować działalności programowej instytucji zajmujących się sztuką.
8. Średnia płaca w sektorze kultury wynosi ok 3 tys. pln brutto
Owszem ale są to płace urzędników sztuki, którym udało utrzymać etaty. To nie są płace artystów, ale najczęściej ludzi zajmujących się prezentacją ich pracy. Coraz częściej pracownicy dużych instytucji kultury pracują na umowach śmieciowych, a sami artyści są z zasady tylko w ten sposób zatrudniani.
9. Czy artyści muszą być ubezpieczeni?
Nie muszą, tak samo jak nie musimy żyć w XXI wieku - możemy cofnąć się na stałe do XIX i poddać się radosnej destrukcji niczym nieskrępowanego kapitalizmu. Jednak kilka lat temu z wielką pompą nasz kraj wszedł do UE, i poza pierdyliardem euro dotacji przyjął tez na siebie pewne zobowiązania. Wielu z naszych europosłów w 2007 r. (może nieświadomie) głosowało za przyjęciem rezolucji wskazującej na konieczność objęcia artystów systemem ubezpieczeń społecznych. Skoro stać nasz budżet na hurtowe ubezpieczenie duchownych, budowę jednej czy drugiej świątyni i inne fajerwerki, to realizacja tego zobowiązania nie powinna być szczególnie bolesna.
Jest jeszcze jeden aspekt, w moim odczuciu dość ważny. Jeśli chcemy, by sztuka nie była produkcją lepszych czy gorszych dekorów dostęp do jej uprawiania musi być maksymalnie otwarty dla wszystkich klas społecznych. Sprawiedliwe zasady wynagradzania artystów są kluczem do urzeczywistnienia tego celu.
I na koniec pytanie: czy sztuka ma sens ekonomiczny? Jeśli ma to blisko jego wskazania był John Maynard Keynes, którego myśl dobrze streścił Robert Skidelsky: