Dobrych kilka lat temu polskim konsumentom umożliwiono przejście procedury bankructwa konsumenckiego. Niestety tylko pozornie – do dziś z nadmiernie skomplikowanej i niefunkcjonalnej procedury skorzystało jedynie kilkadziesiąt osób. Czy czasem tam nie kryje się cześć odpowiedzi na pytanie o sukces parabanków, której tak gorączkowo poszukują wszyscy od kilku tygodni ?

REKLAMA
Już kolejny tydzień słucham porannego programu ekonomicznego w Tok FM, gdzie goście redaktora Mosza zastanawiają się czemu coś tak niecywilizowanego i dzikiego jak parabanki mogło zapuścić korzenie na zdrowym ciele polskiego kapitalizmu. Szczególnie moją uwagę przykuwa argument o edukacji ekonomicznej, a w zasadzie jej braku – który jest niczym mantra powtarzany przy prawie każdej poważniejszej okazji.
Obawiam się, że gdyby faktycznie nasi współobywatele byli lepiej wyedukowani ekonomicznie, to mielibyśmy do czynienia z najprężniejszym ruchem occupy w skali kontynentu. Mam tu na uwadze szczególnie takie pojęcia jak skala degresywna czy transfery społeczne. Fantazmatyka wiedzy ekonomicznej to jednak temat na zupełnie inny tekst.
Wracając do tematu parabanków, jak wiadomo – te instytucje dopełniają ofertę klasycznej bankowości elastycznie ją uzupełniając. Do 2008 roku polityka kredytowa była prowadzona z rozmachem właściwym dobrej koniunkturze, dopiero lekko spóźnione rekomendacje dotyczące kredytów walutowych oraz kryzysowe przygnębienie spowodowały okrojenie akcji kredytowej. Stare bankowa prawda mówi, żeby pożyczać pieniądze tylko tym którzy ich nie potrzebują. Parabanki będąc świadomie głuchymi na tą mądrość doskonale odnalazły się w tej rynkowej luce.
I tu dochodzimy do problemu bankructwa konsumenckiego – odnoszę wrażenie, że w krajach gdzie można po prostu zbankrutować ta oferta jest znacznie skromniejsza (w ogóle bankowcy wówczas chętniej negocjują z trudnymi dłużnikami a same opłaty są niższe.). Z prostego powodu – do wszystkich elementów ryzyka które podejmują parabankowcy dochodzi jeszcze wizja całkowitego odcięcia się od zobowiązań. Oprocentowanie tych pożyczek już drastycznie wysokie zostałoby obłożone parametrem, który przeniósł by wysokość ewentualnej raty pożyczki w rejony absurdalnie wysokie. To po prostu by nie działało.
Nie wiem czy bankowcy skutecznie lobbując wiele lat temu za wykastrowaniem ustawy o bankructwie konsumenckim wiedzieli jaki będzie długofalowy efekt ich działań. Warto o tym przypomnieć, gdyż tylko wówczas dobiegający z wielu mediów mechaniczny lament nad lichwiarskimi praktykami branży wykorzystującej wykluczenie finansowe będzie miał jakiś sens. Na razie nie widzę go wcale.