Dawid Radziszewski, Marcin Zarzeka i Birgit Megerle podczas montażu pierwszej wystawy
Dawid Radziszewski, Marcin Zarzeka i Birgit Megerle podczas montażu pierwszej wystawy fot.Robert Świerczyński

W zeszły piątek wystawą Birgit Megerle i Marcina Zarzeki "Pełnia" rozpoczęła w Warszawie działalność Galeria Dawid Radziszewski.Rzadko zdarza się by otwarcie nowego miejsca komercyjnego cieszyło się tak dużym zainteresowaniem. Mimo chłodnej pogody do siedziby galerii na Krochmalnej przez cały wieczór przybywały kolejne fale gości. Poniżej znajduje się zapis rozmowy, którą odbyliśmy dzień po inauguracyjnym wernisażu.

REKLAMA
Wczoraj po raz drugi w życiu otworzyłeś galerię, kilka miesięcy temu obroniłeś obydwa dyplomy. Czujesz się bardziej dorosły?
- Myślę, że już od pewnego czasu jestem dorosły. To nie jest dobre pytaniea. Dyplomy to nie jest aż tak ważna sprawa, trochę mi się to zresztą przesunęło niepotrzebnie w czasie. Myślę, że jest kilka ważniejszych spraw. Być może to nawet głupie pytanie.
- No głupie. Jak widzisz najbliższe dwa lata?
Wiesz, moja branża jest mocno niestabilna, a wydarzenia często cię zaskakują. Tak samo często na plus jak i na minus. Niemniej myślę, że pewne rzeczy da się opanować i przewidzieć. Za dwa lata pewnie zmienię lokal. Jeśli się wszystko uda to żeby się bardziej rozwijać, będę musiał mieć większy metraż i większy magazyn - jeśli zbankrutuję, to też mniej więcej za dwa lata
- Po co się otwiera galerię? Jest wiele spokojniejszych branż i na pewno bardziej zyskownych.
- Interesowałem się sztuką niemal od dziecka. W liceum spotkałem Wojciecha Kozłowskiego, dyrektora BWA w mojej rodzinnej Zielonej Górze, który te zainteresowania pomógł mi uporządkować. Pierwszą wystawę zrobiłem gdy miałem 19 lat, w pustej hali po barze Semafor na dworcu w Zielonej Górze. Później w połowie drugiego roku Historii Sztuki wraz z przyjaciółmi założyliśmy galerię. Niektórzy zostają artystami inni krytykami a jeszcze inni galerzystami. Mimo tego, że studiowałem również na ASP nie chciałem zostać artystą, nie miałem też ochoty uprawiać krytyki sztuki. Galeria była więc czymś zupełnie naturalnym, pojawiła się i tak trwała przez 8 lat a teraz jest druga galeria.
Moja branża jest dość zyskowna, niemniej obarczona dużym ryzykiem, które muszę ponieść. Ryzyko jednak to jest coś, co przy wytężonej pracy można opanować.
Właściwe pytanie jest dlaczego założyłem nową galerię? Są rzeczy, które są dobre w pewnym wieku. Galeria Pies, którą wcześniej prowadziłem, została zawieszona. Dla mnie ten etap chyba się już zakończył. Ciesze się z tego co przez ten okres udało się wypracować, z tej malutkiej cząstki w historii, niemniej czas na nowe wyzwania i większą skalę.
W Galerii Pies musiała nastąpić ewolucja w stronę czegoś bardziej zorganizowanego i profesjonalnego. Wtedy właśnie galeria zaczęła tracić straciła swoją najbardziej interesującą cechę, czyli nieco romantyczną prowizorkę. Zrobiłem się starszy, zaczęły mnie interesować inne rzeczy. Artyści z którymi współpracuję potrzebują w pełni profesjonalnej obsługi, kolekcjonerzy również. Zacząłem się oddalać od pierwotnych założeń Psa, w pewnym momencie już na tyle, że trzeba było stworzyć nową galerię.
- W Poznaniu Pies trafił w niesamowity moment, udało ci się prowadzić przez wiele lat ważny projekt mimo, a może dzięki panującej w mieście stagnacji: Arsenał pracuje jak pracuje, artyści jak coś osiągną to od razu wyjeżdżają

Środowisko było super aktywne, być może problem był w tym, że ta aktywność nie znajdowała odbicia w rynku i instytucjach. Teraz wszyscy przenoszą się do Warszawy i liczą, że tu będzie łatwiej żyć. Myślę, że musi minąć jakiś czas zanim Poznań znów wróci do dawnej formy.
- Teraz startujesz w zupełnie innym kontekście

Tym razem nie chodzi przecież o to, żeby animować miasto. Warszawa ma dynamiczne środowisko sztuki i niewielki, choć w skali naszego kraju, totalnie dominujący rynek. Chce prowadzić galerię, która będzie profesjonalna i zaangażowana i która w największym stopniu będzie skoncentrowana na sprawach sztuki i artystów, którzy są przez galerię reprezentowani. Jest jasne, że podstawą funkcjonowania jest sprzedawanie prac, ale przecież nie chodzi tylko o to. Nie pogodzę się z takim modelem galerii, który polega li tylko na zarabianiu pieniędzy.