
Sama nie wiem o czym tym razem napisać. O REM - spektaklu, który Was zaskoczy formą, treścią i obsadą i do którego przygotowania weszły na ostatnią prostą? O najlepszej książce, jaką w tym roku czytałam (a jak dotąd przeczytałam ich - troszkę pechowo - 13)? A może o tym, jak zostałam członkiem rodziny Soprano? Ponieważ nie chcę zapeszyć, opowiadając o przedsięwzięciu, które na deskach Teatru Wielkiego - Opery Narodowej rozegra się dopiero 23 marca i boję się, że pisząc zbyt obszerną i pozytywną recenzję zostanę znów posądzona o czerpanie z tego korzyści innych niż wyprawa kilka tysięcy metrów powyżej poziomu morza bez wstawania z fotela (w końcu wiadomo - jeśli ktoś coś w tym kraju chwali, to musi mieć w tym interes!) - stawiam na historię z mafią w tle.
A skoro o majestacie gór mowa - nie mogę się jednak powstrzymać. Przeczytajcie koniecznie nową książkę Beaty Sabały - Zielińskiej „Jak wysoko sięga miłość”. Ja łyknęłam ją w 24 godziny (podróże międzymiastowe i brak WiFi w pendolino sprzyjają czytelnictwu ;)). To rozmowa z Ewą Berbeką , żoną Macieja Berbeki, himalaisty który w 2013 raku zginął na Broad Peak, po historycznym pierwszym zimowym wejściu na ten szczyt. Nie pamiętam kiedy ostatnio czytałam coś tak ludzkiego, tak pięknego i jednocześnie - kompletnie pozbawionego patosu czy taniej łzawości.
