
Do końca jesieni jeszcze miesiąc. Długi, chłodny i słotny. Ale nic to. Nie warto dawać się listopadowym i grudniowym smutkom. Jesienna Warszawa dosłownie mnoży sposoby na kreatywne i pozytywne spędzanie czasu. Każdy chyba znajdzie coś dla siebie. Ja mam już swoich faworytów….
REKLAMA
Sobotę koniecznie trzeba zacząć od wyprawy do Fabryki Czekolady przy Szpitalnej. Kikimora wespół z Red Onion organizuje tam Modne Śniadanie. Od 10 do 14 będzie można nie tylko delektować się chałkami, pastami, owocami i innymi wariacjami na temat zdrowego i pożywnego śniadanka, ale też oddać się szałowi zakupów. Fajna atmosfera, atrakcyjne ceny i szałowe marki. Ja najbardziej nie mogę doczekać się Kids on the Moon – liczę, że będzie to jedna z tych nielicznych okazji, gdy ucieszy mnie mój mikroskopijny rozmiar i że wcisnę się w ich bluzę z chmurką ;0))
Co potem? Spacer!! Jest coś melancholijnego w październikowych Łazienkach Królewskich o zmroku… Nie ma tłumów, wycieczek, gwaru… Można się wyciszyć, zrelaksować, przemyśleć kilka spraw. Ale lubię też i drugi koniec Traktu Królewskiego: tętniącą życiem Starówkę. Zwłaszcza w te dni, gdy z własnymi myślami nie jest mi za wesoło;0).
Na obiado-kolację wybiorę się do Bazylii przy al. KEN. Wreszcie udało się zarezerwować stolik na rozsądną godzinę! W przypadku tego lokalu czasem trzeba wybiegać myślą i dwa tygodnie do przodu, ale warto. Jeśli macie ochotę na pyszną i zdrową kuchnię włoską – to tylko tam. A jak się nie uda z rezerwacją – to skuście się na pizzę w pobliskiej Rimini. Od lat niezawodnie najlepsza w Warszawie! Nic, tylko zamawiać (polecam pizzę wegetariańską z dodatkiem ananasa i sałatkę grecką) i rozsiadać się na kanapie przed plazmą. Doskonałe towarzystwo do wieczornego seansu filmowego z „Facetami od kuchni” na DVD.
A niedziela? Jak najleniwsza! Poranek w Delikatesach przy TR Warszawa. Mają oddzielne menu śniadaniowe z zawsze świeżymi i smakowitymi produktami. Potem długaśny spacer z Chianti po Polach Mokotowskich. Wreszcie nie będą nas rozjeżdżać rolkarze i rowerzyści. Następny punkt programu: kino. Dam szansę Keirze Knightely i wybiorę się na „Annę Kareninę”. Wiem, wiem, mało to optymistyczne, ale nic na to nie poradzę – muszę zobaczyć! I na koniec wizyta w Żurawinie na Żurawiej. Najlepszy koktajl w mieście: Breakfast Martini i fantastyczne risotto z dynią. Idealne zakończenie relaksującego weekendu.
Co jeszcze? Alternatywnie albo w międzyczasie? Wypad do Secret Life Cafe na Żoliborzu, na jakiś napój wedle kuchni pięciu przemian albo grzane winko. Szybkie zakupy na DaWandzie – jeśli coś mi umknie na Śniadaniu pewnie znajdę to na portalu DaWanda.pl. Wizyta na evencie w 1500m2. Spacer po nostalgicznej Francuskiej zwieńczony obłędną bezą w Po Prostu. I już snucie wstępnych planów na następny weekend. Gwiazdkowanie na Saskiej Kępie, Pchli na Żoliborzu, Ściegi Ręczne w Europejskim… Co wybrać? Czy trzeba wybierać?! Ładować akumulatory można przecież na miliony sposobów!
