Od jakiegoś czasu media mówią o "sprzątaniu po Banasiu” w Ministerstwie Finansów. Rzeczywiście jest co sprzątać, bo nigdy wcześniej nie zdarzyło się, żeby mafie vatowskie miały swoją siedzibę w gmachu przy Świętokrzyskiej 12. Przy tej okazji tworzą się jednak mity i legendy, które z wyrzucanych, często miernych pracowników, robią bohaterów. Tymczasem usuwani dzisiaj przez PiS dyrektorzy departamentów kontrolnych i podatkowych tak przyczynili się do uszczelnienia systemu podatkowego, jak prokurator Piotrowicz do upadku PRL.
Otóż zasługi panów Śliża, Żukowskiego, Kopczyka i wielu innych, z Banasiem na czele, to zebranie plonów pracy poprzedników i podpisanie się pod wynikami, na które nie mieli wpływu, a jeśli, to raczej negatywny. Wcześniejsze uznanie w szeregach PiS dyrektorzy-autorzy raportu "obnażającego nieprawidłowości w KAS” zawdzięczają temu, że ochoczo i gorliwie uczestniczyli w kampanii oszczerstw i insynuacji pod adresem swoich poprzedników. To obrzydliwe tym bardziej, że żerując na pracy poprzedników "odnieśli sukcesy”.
Zastanawiające jest także to, że raport o nieprawidłowościach w KAS dyrektorzy przekazali zwierzchnikom w październiku 2019 roku, czyli w czasie, gdy pancerny Marian nie był już kryształowy. A przecież od kilku lat monitorowali i analizowali pracę skarbówki pod rządami Banasia. Dlaczego dopiero wtedy odwaga dyrektorów staniała?
W dodatku okazało się, że "panowie-sygnaliści” niepotrzebnie zdobyli się na ten "akt odwagi”, bo choć "na pochyłe drzewo wszystkie kozy skaczą”, to nie wszystkim wolno. I tak każąca ręka PiS-u dosięgnęła dyrektorów i w popłochu zwolniła, bo nie pasują do pisowskiej narracji, wg której czarną owcą jest Banaś i kilka osób z jego otoczenia. Innych błędów i wypaczeń nie było i nikt o mafiach vatowskich nie miał zielonego pojęcia.
Ale przecież nie dało się nie widzieć, że Marian Banaś wprowadził chaos w podległej sobie strukturze i zlikwidował samodzielną, centralną, niezależną od lokalnych układów, kontrolę skarbową. Kontrolę, która analizowała i namierzała podmioty, w tym oszustów, do kontroli z całego kraju, niezależnie od lokalnych izb i urzędów skarbowych, bez informowania lokalnych struktur. Dzisiaj wiemy, dlaczego Banasiowi odpowiadało to, że hotel na godziny będzie kontrolowany co najwyżej przez krakowski urząd skarbowy, jeśli oczywiście jego naczelnik zdobędzie się na odwagę. Wiemy, że się nie zdobył.
Taka mętna woda sprzyjała wielu innym przestępczym działaniom. Ilu oszustów podatkowych ucieszyło się, gdy 1 marca 2017 r. przestał istnieć niezależny organ, który wcześniej takie właśnie sprawy rozpracowywał? Dlaczego Banasiowi zależało, żeby zniszczyć Urzędy Kontroli Skarbowej, które były wolne od korupcji? W ciągu 25 lat istnienia zdarzyły się tylko drobne incydenty, ale powstanie mafii wyłudzającej podatki w tej strukturze byłoby niemożliwe!
Po wygranej PiS-u w 2015 r. odwołano prawie natychmiast 15 z 16 dyrektorów urzędów kontroli skarbowej wyłonionych w procedurze konkursowej, 15 dyrektorów izb skarbowych oraz dyrektorów departamentów MF nadzorujących administrację podatkową, kontrolę skarbową, czy Służbę Celną. Nowi dyrektorzy, dzisiaj zwalniani i udający męczenników za sprawę, żeby zaskarbić sobie zaufanie PiS-u, musieli opluć poprzedników, a później dostarczać posłowi Horale z komisji śledczej „dowody” na nieprawidłowości w resorcie. W procederze fabrykowania tych kłamstw i kwitów dzielnie sekundowali im, na szczęście nieliczni, pracownicy, którzy byli w Ministerstwie Finansów jeszcze przed 2016 rokiem. Pewnie będą tam pracować także za kilka lat i być może będą musieli spojrzeć w oczy tym, których oczerniali.
Chcę przypomnieć jeszcze kilka danych, które już prezentowałam, ale wciąż nie przebiły się do świadomości ogółu, bo propaganda Banasia i PiS-u w tej sprawie jest bardzo krzykliwa i nachalna. Dane te są istotne, bo nawet raport NIK opublikowany za czasów K. Kwiatkowskiego nie uwzględnił oczywistych faktów i nie rozdzielił dokonań kontroli skarbowej sprzed reformy Banasia i po reformie Banasia, uznając, że jeśli kontrola zakończyła się w 2017, czy w 2018 to jest sukcesem nowej KAS. Tymczasem fakty są bezlitosne dla nowej struktury skarbówki. Jeśli więc Kwiatkowski przedstawił nierzetelny raport, niesprawiedliwy wobec kontroli skarbowej sprzed reformy, to co znajdziemy w raporcie, który zaprezentuje Banaś? Przecież ten raport ma być ostatnią szansą na ratowanie leżącego w gruzach wizerunku szeryfa tropiącego mafie VAT-Mariana Banasia. Zanim więc dostaniemy do rąk zafałszowany obraz dokonań KAS, przyjrzyjmy się jeszcze raz prawdziwym danym, bo one oddają rzeczywisty obraz tego, co Marian Banaś zrobił z kontrolą skarbową.
Żeby uzyskać miarodajny obraz skuteczności działań służb skarbowych w sferze walki z oszustami podatkowymi i przestępczością w tym zakresie (czyli słynną mafią vatowską i zabranymi jej pieniędzmi), należy porównać efekty działań nie wobec normalnych podatników, bo to domena urzędów skarbowych, ale działań ukierunkowanych właśnie na oszustów i przestępców. Wcześniej takie działania prowadziła kontrola skarbowa (Urzędy Kontroli Skarbowej), a po jej likwidacji w wyniku reformy KAS rolę taką miały pełnić Urzędy Celno-Skarbowe. Jak się okazuje, tylko miały, bo nie pełnią.
Porównanie ułatwia fakt, że rozróżnienie efektów starych UKS-owskich i nowych – KAS-owskich działań jest łatwe, ponieważ stare sprawy kończone są w procedurze kontroli skarbowej, zniesionej przez reformę KAS, a nowe, wszczęte po 1 marca 2017, w procedurze kontroli celno -skarbowej. I tego właśnie rozróżnienia nie podają niestety raporty NIK.
A fakty są takie:
1. UKS –y w 2015 roku wykryły nieprawidłowości podatkowe na kwotę ok. 18,5 miliarda złotych.
2. UCS –y w 2017 roku wykazały w sprawozdaniach ok.11 mld wykrytych nieprawidłowości , czyli o 7,5 mld zł mniej niż UKS-y w 2015 r. Na dodatek z ogólnego wyniku tylko 140 mln zł, czyli …. 1% (!) to zasługa nowej struktury, a 10 mld 889 mln zł, czyli 99% ustaleń to efekt spraw UKS-ów wszczętych przed powstaniem KAS!
3. UCS- y w drugim roku funkcjonowania KAS, czyli w 2018 r., wykazały w sprawozdaniach ok. 12,6 mld zł wykrytych nieprawidłowości, czyli o blisko 6 mld mniej niż UKS-y w 2015 r. Z tej kwoty jednak nadal znacząca większość, bo 67% (ponad 8 mld zł) to stare sprawy Urzędów Kontroli Skarbowej!
Prawdziwe dane nie mają się też nijak do innego kłamstwa Banasia, któremu niechęć, a nawet wrogość do UKS-ów, każe obsesyjnie kłamać na temat kwot wyegzekwowanych. Banaś z uporem maniaka powtarza, że z wykrytych przez UKS-y nieprawidłowości tylko 700 mln zł wpłynęło do budżetu państwa, gdy tymczasem do końca 2015 r. wyegzekwowano 6 mld 279 mln 921 tys zł. Co więcej, proces egzekucji trwa czasem wiele lat, więc wpłaty z decyzji wydanych np. w 2014, 2015 r., będą widoczne w sprawozdaniach za lata 2016, 2017, 2018 itd.
PiS i Banaś chwalą się też narzędziami informatycznymi. Pominę tu aferę spółki celowej Aplikacje Krytyczne, która naraziła Skarb Państwa na wielomilionowe straty, zapewniając kolegom Szałamachy, Morawieckiego, czy Banasia sowite wynagrodzenia za nicnierobienie, bo to sprawa dla prokuratora. Niestety inne projekty realizowane przez PiS także okazały się klapą, jak zapowiadany z rozmachem STIR. System Teleinformatyczny Izby Rozliczeniowej, który miał dokonać cudów w zwalczaniu przestępczości, bo dawał fiskusowi dostęp do informacji o przepływach finansowych na kontach przedsiębiorców, przyniósł mizerny efekt w skali roku - 38,5 mln zł. A przecież zdarzało się, że kontrola skarbowa z jednego rachunku zablokowała podobną kwotę.
Banaś jako Szef KAS jest wreszcie odpowiedzialny za polecenie niewydawania decyzji na podstawie art. 108 ustawy o VAT, o czym alarmowaliśmy w Sejmie, a na co zwracała uwagę także Najwyższa Izba Kontroli w kolejnych raportach. Chodzi o niewszczynanie kontroli, gdy mamy do czynienia z słupem, bo wg Mariana Banasia "nie da się wyegzekwować należności”. Kilka lat temu można było myśleć, że chodzi o statystykę, którą kontrole niezakończone odzyskaniem utraconego podatku psują. A PiS lubi się przecież chwalić wynikami. Dzisiaj myślę, że w tej decyzji było drugie dno: przymykanie oka na karuzele vatowskie robione przez "swoich”.
Reasumując, nikt nie twierdzi, że nie ma efektów uszczelnienia, ale one wynikają z dobrej koniunktury i związanej z nią większej skłonności do płacenia podatków, ze zmian legislacyjnych rozpoczętych przez Platformę Obywatelską, takich jak JPK, ze struktury PKB, także z lęku przedsiębiorców przed inwestowaniem, czego konsekwencją jest brak odliczeń, czyli wyższe dochody podatkowe.
Niestety uszczelnienie nie ma nic wspólnego ze skutecznością Krajowej Administracji Skarbowej, bo ta pod rządami Banasia i jego następców z PiS jest nieskuteczna.
Do komisji śledczej następnej kadencji sejmu będzie należało wyjaśnienie, czy decyzje Banasia i jego współpracowników wynikały tylko z braku kompetencji i niechęci do tych, co o kontroli skarbowej wiedzą więcej niż oni, czy to świadome osłabienie państwa w walce z oszustami podatkowymi.