Niektórzy mówią, że „to niemożliwe”, inni „nie uda im się”, jeszcze ktoś, że PiS nie chce wyprowadzić nas z Unii, bo przecież 80% społeczeństwa „jest za Unią”. To prawda. I choć truizmem jest mówić, że w Wielkiej Brytanii było podobnie, to trzeba to powtarzać. Trzeba tym bardziej, że wartość członkostwa Polski w UE jest podważana niemal każdego dnia i prawie przez wszystkich polityków Zjednoczonej Prawicy. A sama Unia jest wręcz zohydzana.
Ten atak na Wspólnotę Europejską PiS rozpisał na wiele głosów. Negatywny przekaz jest adresowany do różnych grup społecznych. Dostosowują tematy, język, styl i formę komunikatu do określonego odbiorcy. W języku marketingowym nazwalibyśmy to mikrotargetowaniem, choć grupy docelowe wcale nie są wąskie, a kłamstwa PiS-u obliczone są na ich ciągłe poszerzanie.
1. Fałszywa nuta, na której grają od zawsze, to „dumna i niepodległa ojczyzna”. To najszerszy kanał dla pisowskich niedorzeczności, kłamstw i manipulacji. Bo kto nie kocha Polski? Wszyscy chcemy dla naszej ojczyzny tego, co najlepsze. Chcemy niepodległej i silnej Polski! Więc jeśli ludzie słyszą w telewizji, od posła, że ktoś na tę wolność, niezależność i suwerenność czyha, od razu staje się wrogiem Ojczyzny. Racjonalny argument, że dobrowolne przekazanie określonych kompetencji organizacji międzynarodowej nie może zagrozić naszej suwerenności, jest nieważny. To poletko uprawiają politycy ZP odczuwający ciągłe wzmożenie patriotyczne. Ono często zastępuje brak jakichkolwiek kompetencji merytorycznych, bo przecież patriotyzmu nie musimy się uczyć: wyssaliśmy go z mlekiem matki. Ten patriotyzm jest głośny, ale powierzchowny i obawiam się, że w obliczu prawdziwego wroga mógłby prysnąć jak bańka mydlana. Ale do wskazywania wroga i bycia „prawdziwym Polakiem” w partii PiS wystarcza.
2. Unia jako współczesna „Sodoma i Gomora” to kolejne kłamstwo, z którego PiS zrobił w dodatku kij baseballowy na osoby LGBT+. To przekaz kierowany do zwolenników tradycyjnego modelu rodziny jako jedynej dopuszczalnej normy. PiS, często niestety ramię w ramię z niektórymi biskupami i proboszczami, przedstawia Unię jako przyczynę zmian obyczajowych i społecznych, które zagrażają rodzinie. Tymczasem zmiany te są niezależne od tego, czy jesteśmy w Unii, czy nie, ponadto nie zagrażają rodzinie, bo gej nigdy nie stworzy szczęśliwej rodziny z kobietą, choćby cała parafia trzymała za niego kciuki. Organy Unii nie zamieniają ludzi heteroseksualnych w homoseksualnych, stoją tylko na straży praw człowieka, dbając o to, żeby nikt nie był dyskryminowany i poniżany. Retoryka PiS-u i Prezydenta Dudy o „ideologii LGBT”, wspierana przez rządowe media, wywołała falę agresji wobec tych osób. Uchwały o strefach wolnych od LGBT przywołały najgorsze doświadczenia z czasu nazistowskich Niemiec. I choć większość uchwał wycofano ze strachu przed utratą miliardów euro, to niechęć do Unii, która „zmusiła” do tego radnych PiS-u, pozostała.
3. I wreszcie straty polskiej gospodarki wywołane członkostwem w Unii. To największa bzdura i kłamstwo proste do obalenia, ale dobrze pokazuje modus operandi PiS-u. Wydawało się, że nawet jeśli ktoś nie rozumie wartości Unii Europejskiej dla pokoju w Europie i bezpieczeństwa Polski, to argumenty ekonomiczne są nie do podważenia. Tymczasem znalazło się dwóch profesorów, którzy położyli na szali swój dorobek i nazwiska i prawdopodobnie za srebrniki napisali horrendalną bzdurę, którą jeden europoseł nazwał Raportem. Kto im uwierzy? Na pewno nie ekonomiści, ale kto by się nimi przejmował, to garstka ludzi. Pojedzie Jaki w Polskę, znajdzie niezadowolonych obywateli (o takich przecież nietrudno, a będzie coraz łatwiej z powodu szalejącej drożyzny) i powie, że wszystkiemu winna Unia, bo firmy zagraniczne wyprowadzają pieniądze, a inwestorzy wykorzystują robotników. Nikt przecież nie będzie zadawał trudnych pytań o prawdziwy bilans, o napływ technologii, wzrost wydajności pracy i wynagrodzeń, o dostęp do ogromnego wspólnego rynku, itd…
Tak, 80% poparcia dla Unii to bardzo dużo, ale groźba sączonych na wielu poziomach kłamstw, które jak kropla drążą skałę, jest równie duża. Dlatego każdy z nas ma obowiązek prostować kłamstwa PiS-u, zawsze, gdy je usłyszy.
Nawet jeśli nie wierzysz D. Tuskowi, że J. Kaczyński chce wyprowadzić Polskę z Unii, bo chce władzy absolutnej, i sądzisz, że zohydzanie Unii służy tylko wewnętrznym celom partyjnym PiS, to pamiętaj, że skutek może być dokładnie taki sam. Polexit to nie fakenews, to realne zagrożenie.