
Jestem bardzo rozczarowana. Mimo, że optymizm wielu osób w moim otoczeniu (i nie tylko) przed meczem z Czechami dodawał otuchy, byłam sceptycznie nastawiona do tego spotkania. Szanse ekipy Smudy określałam na 50%. Marzyłam o wyniku 1:0 dla nas. Typy 2:0 czy 2:1 uważałam za nieco zbyt śmiałe.
REKLAMA
Ogólnie to, co stało się we Wrocławiu, to dla nas wielki dramat. Zwłaszcza sportowy: wszyscy wierzyli, że tym razem się uda. Ja myślałam, ze chociaż sędzia nam pomoże i uważam, że we wczorajszym meczu arbiter na pewno nam nie przeszkadzał.
Wylosowaliśmy teoretycznie najsłabsze zespoły na turnieju… Czy to był czysty przypadek? Może niektóre kulki byli cieplejsze, a inne zimniejsze? No i nie dość, że nie wyszliśmy z grupy, to zajęliśmy w niej ostatnie miejsce. Śmiech na sali. Piłkarze przeważnie, gdy pyta się ich o przyczyny porażki, mówią: „nie wiem”. I dodają, że albo byli zmęczeni, albo przetrenowani, czasem przeciwnik był bardziej zmobilizowany, trawa była nie taka itp., itd.
W Warcie był jeden zawodnik który narzekał, że zbyt dużą presję wywiera na nim i kolegach pani sklepikarka, praczka i ludzie z marketingu. Zawsze jest jakieś usprawiedliwienie. A teraz? Faktycznie wychodzi na to, że byliśmy najsłabszym zespołem w grupie. Bo nie wiem, na co tym razem piłkarze reprezentacji mogliby narzekać. Wszystko było starannie przygotowane pod ich sukces.
Przy okazji dodam, że generalnie nasi zawodowi piłkarze są w swoim mniemaniu gwiazdami. Oczywiście nie wszyscy, ale większość. Nawet kiedy nic nie grają, to myślą że i tak są świetni, tylko...( tu należy wstawić litanię powodów: że trener na nich nie stawia, że nikt się na nich nie poznał, że manager źle mu cośtam załatwił i tak dalej). No i rzecz jasna kasa jest najważniejsza. Oczywiście, każdy z nas chce zarabiać jak najwięcej, ale czasami zbyt widoczne parcie na kasę jest żenujące, tym bardziej gdy gra się poniżej oczekiwań i swoich możliwości.
Jakiekolwiek przywiązanie do barw klubowych to bardzo duża rzadkość. W mediach czytamy o różnych powodach np. odniesionych porażek czy zmian personalnych w klubach. A jak jest bieda w klubie, wtedy jest parcie, aby się z tej biedy wyrwać i pojawia się większa mobilizacja.
To tyle jeżeli chodzi o dramat sportowy. Polityczny? Dla państwa i polityki nasz wynik na EURO 2012 ma olbrzymie znaczenie. Teraz zacznie się szereg wywiadów i debat z politykami, dlaczego tak się stało i jak to się stało. Nie obejdzie się bez krytyki obecnego rządu i przygotowań do turnieju, opozycja będzie w swoim żywiole. PZPN zbierze tęgie baty, z prezesem Lato na czele.
Ale na boisku nie grali politycy, ani działacze z PZPN-u tylko piłkarze, podobno najlepsi z najlepszych.
Cieszę się, ze dzięki EURO mamy nowe drogi, autostrady, dworce, lotniska. Wybieram się niedługo autostradą z Poznania do Warszawy, słyszałam, ze super się nią jedzie. W końcu!
O stadionach można by dużo pisać. Znam ten w Poznaniu, niesamowicie przepłacony, który nie sądzę, aby mógł się sam utrzymać. Zwłaszcza z ciągłym problemem z jakością murawy i nie tylko.
Na szczęście to już nie mój problem. Nie zamierzam z własnej kieszeni płacić kokosów za grę Warty na tym stadionie(2 miliony złotych za wynajem i organizacje meczów za sezon). Wracamy na nasz obiekt, tzw. Ogródek, który właśnie modernizuje, zakładam m.in. nową, podgrzewaną murawę. Wydam raz, ale za to na wiele lat. I przynajmniej będziemy grać u siebie, na zielonym, a nie na niebieskim stadionie.
Co nam pozostaje? Będziemy teraz robić dobrą minę do złej gry i mówić, że nic się nie stało, że to tylko sport i tak się zdarza, że następnym razem będzie lepiej. Gdy słyszę: "Polacy, nic się nie stało!" to nie wiem czy śmiać się, czy płakać. Jasne, że się stało. Takiej szansy na sukces na wielkim turnieju nasza reprezentacja może nie mieć już przez dziesiątki lat.
Jestem naprawdę pełna podziwu dla Polaków, jak świetnie kibicowali. Cieszy fakt, ze utożsamiamy się z Polską, tworzymy jedność. Nawet Ci którzy nie przepadają za piłką nożną liczyli, że tym razem nam się uda i że ku radości wszystkich w końcu wyjdziemy z grupy. Byłoby to swoiste święto narodowe, które długo byśmy wspominali z łzami w oczach. Po meczu napisałam na twitterze, że to wielka szkoda iż przy takim dopingu ani jednego meczu nie udało nam się wygrać. Na to ktoś mi odpisał: „Ale tylko jeden raz przegraliśmy”.
Myślę, że dla wielu z nas EURO 2012 się wczoraj skończyło. Mi jest smutno i nie będę udawać, ze się naszym wynikiem nie przejmuje.
