Z wielką nadzieją przyjąłem Pańską deklarację, że bierze Pan pod uwagę, że w Pańskich spółkach dochodziło do missellingu. Z jeszcze większą nadzieją przyjąłem informację, że nad reklamacjami Pańska spółki się pochyli, zasadne uzna, a Pan sam chce zerwać z mroczną przeszłością i budować instytucje finansowe, którym konsumenci będą mogli w końcu zaufać.

REKLAMA
Co prawda te deklaracje dotyczyły sprawy GetBacku, ale wierzę, że ten rachunek sumienia, który Pan w Karpaczu ujawnił, jest tylko fragmentem tego prawdziwego, który musiał przecież dotyczyć działalności Pańskich podopiecznych z Open Finance, z Noble Banku, z Idea Banku i Tax Care. To działalność tych firm zmusiła Pana przecież do tego, by w ogóle zacząć się tłumaczyć i dostrzec jakiś problem z kulturą sprzedaży produktów finansowych w Getin Holdingu. Skoro był rachunek sumienia to zakładam, że jakiś żal za grzechy też jest. Ich naturalną i niezbędną konsekwencją jest z kolei wyrównanie krzywd.
Prawie każdego dnia, w ramach swojej działalności, spotykam ludzi, którzy mają do Pana pretensje. Nawet kiedy im tłumaczę, że ich sytuacja to nie do końca Pańska osobista wina, że to może bardziej zarządy Pańskich spółek, że to wszystko jest bardziej złożone, to takich wyjaśnień ze spokojem nie przyjmują. No ale do rzeczy. Zajmuję się głównie sprzedawanymi przez Pana grupowymi ubezpieczeniami z ubezpieczeniowymi funduszami kapitałowymi, kredytami wraz z ich rozmaitymi przynależnościami.
Wszyscy Moi Klienci, opisując dlaczego do mnie trafili, opowiadają podobne historie. Przy uefkach, mówią o zapewnieniach o pewnych zyskach, możliwości wyjścia z umowy po 5 latach. Przy kredytach o tym, że dokładano im uefki po to, by szybciej mogli spłacić kredyt. Mówili też o ubezpieczeniach od wzrostu stopy procentowej, czy aneksach obniżających pozornie i chwilowo wysokość raty, czyniąc ostateczne zobowiązanie znacznie większym, czy w końcu o kredytach zaciąganych na ubezpieczenia inwestycyjne. Zakładam, że zna Pan te konstelacje. Większość tych ofert, moim zdaniem, da się zakwestionować na poziomie argumentacji prawnej, nie dysponując dowodami missellingu.
W związku jednak z tym, że czuję się zachęcony Pańską deklaracją, poczuciem winy i jak rozumiem wolą naprawy sytuacji w dobrze udokumentowanych przypadkach missellingu, tą drogą chciałem złożyć reklamacje w imieniu dwóch moich Klientów.
Wydaje mi się bowiem, że do pracowników Pańskich spółek, Pana oświadczenie nie trafiło i wbrew Pańskim w tym zakresie wytycznym, nie uwzględniają nawet tych najbardziej oczywistych reklamacji. O tym jak bardzo ich odpowiedzi są, w kontekście tego co Pan mówił, niestosowne, pozwolę sobie napisać niżej.
Najpierw opowiem Panu o kliencie który zainwestował w Pareto. Produkt na pewno Pan zna, choć podobno nie do końca rozumie Pan jak działa i w sumie Pan nie popiera z perspektywy czasu. Spokojnie, moi Klienci też do końca nie wiedzą o co w nim chodzi i stanowczo go nie popierają.
Nasz, a kiedyś tylko Pański Klient, miał w Noblu lokatę. Był zadowolony, ale dostał telefon od swojego doradcy. Ten powiedział, że ma lepszą opcję. To miał być świetny produkt. Według zatrudnionego przez Pana doradcy, po piątym roku miał już wygenerować zysk nawet po potrąceniu opłaty likwidacyjnej. Z kolei gdyby nie było opłaty likwidacyjnej, to produkt miał przynieść zysk już w pierwszym roku. Pewnie Pan wie, że to było niemożliwe, ze względu na spready tj. różnicę pomiędzy ceną nabycia i ceną sprzedaży opcji, na których produkt oparto. To przez nie i przez opłaty administracyjne cena jednostki na rachunkach spadała z początkowej wartości 200 PLN do nawet 40-50 PLN w ciągu kilku początkowych miesięcy. Tak przynajmniej mówią dziś pracownicy ubezpieczyciela. Tymczasem pracownik Pańskiej spółki przedstawił mojemu Klientowi taką tabelkę:
logo
Jeżeli po fali pretensji Klientów, nadal nie jest Pan przekonany czy to, co w niej wskazano, było choćby teoretycznie możliwe, to proszę, żeby się Pan skonsultował z ludźmi z Europy.
Oni mówią, że to niemożliwe, żeby taki zysk, żeby w ogóle zysk na rachunku w pierwszym roku się pojawił i że na żadnym z tego typu produktów nigdy się w pierwszym roku nie pojawił. Mówią, też, że żaden Klient nie powinien w ogóle brać pod uwagę rozwiązania umowy przed terminem rozwiązania umowy, bo to wbrew idei produktu. Pański zaś doradca wyskalował mojemu Klientowi horyzont inwestycyjny na 8 lat i już wtedy jego zyski miały przekroczyć 100%.
Po półtora roku mój Klient zamiast mieć na rachunku ok. 400.000 zł wypracowanych z wpłaconych przez siebie niemal 300.000 zł, na rachunku miał 160.000 zł, więc pozwolił sobie nie kredytować już Pańskiej firmy zaufaniem i umowę raczył był rozwiązać, tracąc po potrąceniu opłaty likwidacyjnej ponad 260.000 zł. Sama już ta tabelka z mojego punktu widzenia jest bardzo czytelnym dowodem stosowania przez Pańską firmę nieuczciwych praktyk rynkowych. Do niej dorzucić jeszcze należy maile, które te kalkulacje uwiarygadniały. To wszystko Pańskiej spółce już wysłałem i dostałem też odpowiedź. Jestem przekonany, że by się Pan pod nią nie podpisał.
Napisano w niej mianowicie, że mój Klient, decydując się na zawarcie umowy „błędnie pominął etap komplementarny, czyli udostępnienie pełnej dokumentacji produktu” Na tym się w zasadzie skończyło. Miał przeczytać dokumenty, a nie przeczytał.
Z takiej odpowiedzi wynika, że Pan ustami swojej spółki mówi swoim Klientom, obecnym, przeszłym i przyszłym, żeby nie przywiązywali wagi do tego co mówią i pokazują im Pańscy pracownicy, bo to bez znaczenia. Nie wierzę, że stoi Pan na takim stanowisku i trochę tym się kierując, piszę tę reklamacje bezpośrednio do Pana. Żeby naprawił Pan krzywdę mojego Klienta przede wszystkim, ale też żeby zrobił Pan porządek w dziale reklamacji bo ewidentnie postępują tam wbrew Panu.
Druga sprawa, o której chciałem Panu powiedzieć to sprawa kredytu we frankach i ubezpieczenia wad prawnych tytułu prawnego do nieruchomości. W tym wypadku sprawa nie jest specjalnie skomplikowana. Klient chciał kredytu, dużego bo niemal 4 mln. Pański pracownik zrobił analizy i wyszło mu, że mój Klient będzie miał lepszą zdolność, jeżeli kupi też Pareto (!!!!!) i ubezpieczy nieruchomość od wad prawnych.
Za to ostatnie ubezpieczenie na rok zapłacił 200.000 zł, a suma ubezpieczenia wynosiła 300.000 zł. I tu znowu, mógłbym opisywać dlaczego to nie jest ok, na poziomie konstrukcji stosunku prawnego, ale w związku z tym, że to jest reklamacja o missellingu, to skupię się na czymś innym. Dzień po zawarciu umowy, mój Klient uznał, że to przedsięwzięcie, które chciał skredytować, jednak nie jest dla niego. Przysługiwało mu 14 dni na odstąpienie od umowy, chciał z niego skorzystać i poinformował o tym Pańskiego pracownika. Odpowiedź, którą otrzymał i która się w korespondencji elektronicznej zachowała była taka, że owszem, może odstąpić od umowy, ale za ubezpieczenie będzie musiał i tak zapłacić. Klient nie miał tych 200.000 zł (bo one wiadomo, z kredytu) więc się przestraszył, i od umowy nie odstąpił. A rzeczywistość była taka, że mógł odstąpić i nic nie mogłoby go to kosztować. No i niech Pan sobie wyobrazi, że w tym przypadku Pańscy pracownicy (tym razem z działu reklamacji Getinu) już nie mówili o komplementarnym etapie polegającym na udostepnieniu dokumentów (choć w tym przypadku musiałoby chyba polegać na udostępnieniu treści przepisów) i po prostu napisali, że Bank nie uznaje żadnych roszczeń, nie tłumacząc czy to, co się wydarzyło, jest ich zdaniem zgodne czy niezgodne z prawem. Po prostu nie uznajemy roszczeń i do widzenia.
Mam zatem taką propozycje. Przeczyta Pan reklamacje dotyczące tych dwóch Klientów i odpisze na nie osobiście. Ja, i moi Klienci jak zakładam, dostaną lepszej jakości wyjaśnienie źródeł swoich trosk (a najlepiej, należne im pieniądze) a Pan udowodni, że zmiana stosunku do Klienta to nie tylko pusta deklaracja.
Z poważaniem,
Jacek Szymański
Adwokat
P.S. Dane klientów, jak tylko będzie chciał Pan przystąpić do oceny reklamacji, oczywiście udostępnię. W tym zakresie, jestem do Pańskiej dyspozycji.