Obecna sytuacja dotycząca uchodźców i imigrantów zaowocowała kolejną falą amerykanofobii. Różne głosy dochodzące z prawa i z lewa za głównego sprawcę całego zamieszania uznają USA, co po pierwsze nie jest prawdą, po drugie zaś zupełnie zaciera najczęściej pozytywny wkład Amerykanów w rozwój świata.
Jacek Tabisz - ateista, poeta, muzyk, publicysta, badacz kultur orientalnych, od 2011 prezes Polskiego Stowarzyszenia Racjonalistów.
Zaczynając nieco ironicznie, można stwierdzić, że gdyby nie USA, to być może kolonializm skończyłby się znacznie później i większość ludności Afryki i Bliskiego Wschodu nie miałaby tych problemów, które ma teraz, lecz miałaby inne.
Aby, wobec narastającej amerykanofobii, przedstawić bardziej realistyczną rolę Amerykanów na świecie, muszę odbyć krótką podróż w czasie i przestrzeni.
To USA stanęły naprzeciwko Związku Radzieckiego w walce o przywództwo nad światem i całe szczęście, że to zrobiły. Mało kto przy zdrowych zmysłach chciałby chyba, aby światowa hegemonia należała do Związku Radzieckiego, który zapewne przetrwałby niezmieniony do dziś, gdyby nie USA.
Bez USA nie byłoby odbudowy Niemiec i Zachodniej Europy. Nie byłoby odbudowy Japonii po Drugiej Wojnie Światowej jako demokratycznego państwa. Być może nadal istniałoby faszystowskie Imperium Japonii kończące swoje ludobójstwa w Chinach i na całym świecie.
Europa bez USA byłaby cała w rękach Związku Radzieckiego, lub mającej się dobrze po dziś dzień Trzeciej Rzeszy. Obok tego ostałaby się być może Wielka Brytania opierająca swoją siłę na koloniach i żołnierzach z kolonii. Ta siła byłaby potrzebna, aby nie dołączyć do reszty Socjalistycznych Republik Europy.
Chiny bez USA albo byłyby żałosnym strzępem rozerwanym pomiędzy Związek Radziecki i Imperium Wschodzącego Słońca, albo byłyby krajem znacznie bardziej zamordystycznym niż teraz, który nie miałby żadnego impulsu do skłaniania się w stronę wolnego rynku.
Świat bez pozytywnego wkładu Amerykanów byłby naprawdę upiornym miejscem. A przypomnijmy, że USA nie musiało wcale walczyć podczas wojen światowych w Europie. Amerykanie ginęli za nas, Europejczyków, nie za Nowy Jork czy Chicago. Gdyby Ameryka nie dozbroiła Związku Radzieckiego raczej na pewno nie wygrałby z nazistami. Gdyby Związek Radziecki wygrał mimo to z nazistami (co dość wątpliwe), to Stalin zatrzymałby się zapewne dopiero w Portugalii.
Po upadku ZSRR Stany Zjednoczone zostały same na placu boju. Okazało się, że Zimna Wojna między innymi pomogła się dozbroić i lepiej zorganizować islamskim ekstremistom, choć sięgają oni genezą do czasów, gdy nie odczuwali na sobie żadnych wpływów rosyjskich czy amerykańskich. Bractwo Muzułmańskie powstało niezależnie od USA czy Rosji. Dżihadystyczne skłonności niektórych muzułmanów nie wzięły się z Moskwy czy z Waszyngtonu.
Obecnie oskarża się USA o zdestabilizowanie Bliskiego Wschodu interwencją w Iraku. Zapomina się jednak, że Saddam Hussain był autentycznym ludobójcą, takim bliskowschodnim Hitlerem czy Stalinem. Zabił od kilkuset tysięcy do dwóch milionów własnych obywateli. To co się dzieje obecnie w Iraku i Syrii, choć przeraża okrucieństwem, nie dorównuje okrucieństwom Hussaina.
Czy to źle, że USA (które uzyskało ostatecznie zgodę ONZ) interweniowało w Iraku? Czy to źle, że ratowało poddanych Hussaina przed eksterminacją? Czy chodziło tylko o ropę? Ja sądzę, że świat bez Saddama Hussaina jest mimo wszystko zdecydowanie lepszym miejscem, zaś USA nie mogło chodzić o ropę, bo nikt przy zdrowych zmysłach nie mógł zakładać, że uda mu się założyć w Iraku nowy stan USA.
USA walczyły w Iraku o pokój na świecie i o własne bezpieczeństwo. Saddam posiadał gigantyczną armię. Gdyby dalej ewoluował w stronę otwartego wspierania terrorystów, byłoby dziś znacznie gorzej niż jest z terroryzmem na świecie.
Błędem USA było zbyt szybkie wycofanie się z Iraku. Zostawili wprawdzie w tym kraju liczną i nowoczesną armię, ale przeliczyli się, jeśli chodzi o ocenę morale tej armii i siłę szalejących wokół dżihadystów. Ogólnie fanatyczne i często samobójcze zaangażowanie w dżihad islamistów jest praktycznie niemożliwe do oceny z racjonalnego punktu widzenia. Więc o błąd tu nietrudno.
USA może nie wycofałyby się tak łatwo z Iraku, gdyby nie uprawiana na świecie przez część lewicy amerykanofobia. Ta sama zachodnia lewica, która przez wiele lat bez żenady podziwiała Mao czy Stalina, obrała sobie za cel podobnie irracjonalną nienawiść do USA. Ogólnie zaistniał na świecie podział na liberalną lewicę, umiarkowanie proamerykańską, z Blairem jako czołowym jej przedstawicielem i na socjalistyczno – radykalną lewicę, upatrującą w USA głównego wroga.
Nienawiść części lewicy do swojego kraju podsycił oczywiście Ronald Reagan, polityczny współautor silnie neoliberalnego kursu globalnej gospodarki. Ten projekt nie działa dobrze i rzeczywiście się zacina, ale Reagan to po prostu jeden z wielu amerykańskich prezydentów, pod względem światowej gospodarki nie najfortunniejszy. Zamiast nienawiści do USA europejska lewica powinna szukać jakichś sensownych korekt kursu.
Obecnie wydaje się, że USA ma do pewnego stopnia związane ręce i część tych więzów związana jest z niezasłużenie negatywną opinią sporej części europejskich elit, która oddziałuje bardzo mocno na lewicowych polityków i intelektualistów w samych Stanach Zjednoczonych. Przekłada się to na realne problemy i zaniechania. Nie ma na przykład co marzyć o interwencji amerykańskich sił lądowych w Syrii i Iraku, a byłaby ona ocaleniem dla wielu ludzi. Doszło do sytuacji, w której przy niemal całkowitej niemożności USA i EU w Syrii zaczyna robić porządek Putin i z braku innych rozwiązań zaczyna się na to patrzeć jak na „mniejsze zło”. To jest między innymi cena nachalnej antyamerykańskości części lewicy.
Na koniec dwa słowa o tym, dlaczego zapewne Amerykanie tak niechętnie przyjmują obecnie uchodźców z Syrii. Otóż Ameryka, podobnie jak Francja, wspiera obecnie z powietrza działania przeciwko Państwu Islamskiego. Chcąc uniknąć współpracy z Asaadem (czego nie unika Putin) wspiera walkę z ISIS dość mało skutecznie, czasem popełniając spektakularne pomyłki, szkoląc na przykład pomyłkowo dżihadżystów podszywających się pod normalną, nieludobójczą opozycję.
Tym niemniej to z uwagi na włączenie się w wojnę w Syrii i Iraku Francja jest obecnie ulubionym celem ataków terrorystów muzułmańskich. Amerykanie mogą być zatem niemal pewni, że z uchodźcami przyjmą też do siebie doskonale zorganizowaną siatkę terrorystyczną. Nie chcą tego i mają do tego prawo, gdyż ich obawy nie są wyssane z palca.
Jednym z głównych tematów telewizji RacjonalistaTV, którą współtworzę, jest ograniczenie nienawiści lewicy wobec USA. Racjonalizm jako taki nie jest lewicowy, ani prawicowy, tym niemniej w Polsce wiąże się naszą działalność częściej z lewicową stroną sceny politycznej. Korzystamy więc z tego nieco mylnego zaklasyfikowania i niejako od środka robimy wyłom w lewicowej amerykanofobii.
Oto kilka przykładów naszej walki z amerykanofobią:
W tym materiale wyjaśniamy, że nie jest sprawiedliwym winienie USA za wybuch Arabskiej Wiosny i jej porażkę.
Tu mówimy o polityce najsilniejszych militarnie państw UE w stosunku do USA.
Tu zaś o tym, co różni Amerykanów i Europejczyków, a w czym są podobni.
Jeszcze więcej spojrzeń na USA, nietypowych, bo optymistycznych i pozytywnych, znajdziecie wśród artykułów tekstowych na naszej stronie.