
Polscy ateiści i wolnomyśliciele niekiedy protestują przeciwko "egzotycznym tematom". Ciężko myśleć o Indiach czy Iranie, kiedy na naszym podwórku wciąż jest wiele nietolerancji wobec postaw ateistycznych, nietolerancji indywidualnej i usankcjonowanej przez prawo państwowe.
REKLAMA
Taką postawę uważam za błędną. O ile polscy, czy angielscy ateiści ryzykują przeważnie rodzinną i towarzyską obstrukcję, jak i, w gorszych wypadkach, problemy w pracy, o tyle ateiści i wolnomyśliciele z państw tzw. Trzeciego Świata ryzykują niekiedy życiem. Jednocześnie przyszłość naszego wspólnego świata coraz bardziej zależeć będzie od mieszkańców Indii, Afryki, czy Indonezji.
Nasza euroamerykańska cywilizacja zdaje sobie nie radzić z problemem imigrantów z państw muzułmańskich. Najgłośniejsze są dwie postawy - albo skrajnie naiwne urzeczenie innością, wypływające ze szlachetnej idei tolerancji, albo agresywny rasizm, oparty na przerysowanych często obawach i zasadzie odpowiedzialności zbiorowej.
Mało kto skupia się na tym, co jest moim zdaniem najbardziej potrzebne. Chodzi o złoty środek, a jest nim między innymi aktywne wspieranie wolnomyślicieli z państw muzułmańskich, którzy słusznie walczą o prawa człowieka, uznając iż mają one znaczenie uniwersalne i ponad religijne. Nie można przecież tolerować sytuacji, w której zerwanie z islamem, lub i jego krytyka, są zagrożone ostrymi prześladowaniami, albo nawet śmiercią.
Mylą się ci, którzy na zasadzie relatywizmu kulturowego twierdzą, iż próby narzucenia praw człowieka cywilizacji islamu są aktem neokolonializmu. Zapominają o tym, że bycie ofiarą nie jest dla nikogo przyjemne. Z pewnością nikt nie chce być stracony za odejście od islamu, wiele muzułmanek nie chce też być traktowana jako płeć ogromnie ograniczona w swoich prawach w przestrzeni publicznej. Patrząc na ten problem w kategoriach bardziej geopolitycznych, misjonarze muzułmańscy nie wyrażają troski o wielobarwność kultur wdrażając swoją religię w wielowyznaniowych państwach Afryki, które stają się w ten sposób jednowyznaniowe i jednowymiarowe. Równolegle muzułmańscy ortodoksi starają się o ascetyczną standaryzację różnych form islamu, niszcząc niekiedy całe bogactwo kultury świata muzułmańskiego.
Od dawna cenię architekturę, muzykę, poezję i kaligrafię wyrosłą z cywilizacji muzułmańskich. Uważam, że turecki architekt Mimar Sinan był jednym z największych architektów w ogóle, starczy spojrzeć na meczety Suleymaniye i Selimiye. Kaligrafie na wspaniałym indyjskim Taj Mahal należą (wraz z całym monumentem) do najwspanialszych arcydzieł sztuki. Irańczyk Mohammad Reza Shadjarian z pewnością zasłużył na miejsce w panteonie największych światowych kompozytorów i wykonawców XX wieku, tak samo jak pochodzący z Azerbejdżanu Alim Qasimov. Czym byłaby klasyczna muzyka indyjska bez licznych muzułmańskich mistrzów? Pytanie jednak, czy najbardziej prężne formy misyjnego islamu sprzyjają tym wielkim przejawom ludzkiego geniuszu? Odpowiedź musi być niestety w dużej mierze przecząca...
Dlatego działalność Council of Ex-Muslims of Britain jest ogromnie cenna i niestety słabo u nas znana. Działacze tej organizacji tworzą samotne nieraz protesty w obronie osób prześladowanych na gruncie obyczajowym i światopoglądowo - religijnym. Dowiadujemy się o osobach żyjących w śmiertelnym zagrożeniu, lub wręcz czekających w celach śmierci. Ich jedynymi przewinami są zerwanie z "jedynie słuszną religią", krytyka jej, lub też chęć życia w inny sposób, niż ten, jaki dyktuje islam. Dowiadujemy się też, iż organizacja ma licznych zwolenników w różnych państwach muzułmańskich, których odwaga powinna onieśmielać naszych działaczy społecznych. Nawet w najgorszych czasach PRL w Polsce ryzyko surowej kary za niewłaściwe poglądy nie było nigdy tak wysokie, jak to, z jakim borykają się wolnomyśliciele z wielu państw muzułmańskich.
Przedstawiciele naszej, euroamerykańskiej cywilizacji rzadko jednak zajmują wobec tej tragicznej sytuacji stanowisko jawnie krytyczne. Problemem jest tu religia. Również w naszej cywilizacji wiele osób jest religijnych i krytyka łamania praw człowieka za sprawą religii przychodzi im ze znacznie większym trudem, niż krytyka podobnych zjawisk nie mających podłoża religijnego. W podobnej sytuacji są liczni muzułmanie, którzy nie chcą nikogo prześladować, nie chcą surowych kar za wątpliwe przewinienia. Nie chcą tego, ale jednak przeważnie boją się krytykować fundamentalistów, bo przecież powołują się oni na tę samą religię. Religie nadal w oczach wielu ludzi na całym świecie mają zbyt mocny immunitet, a są przecież one przyczyną niejednej tragedii.
Spójrzmy zatem na manifest Rady Byłych Muzułmanów w Wielkiej Brytanii.
Na samym wstępie zaznaczają oni, iż nie chcą być utożsamiani z muzułmańskimi fundamentalistami. Nie są to czcze słowa, bo oczywiste jest, iż krytyka imigrantów (post)muzułmańskich w Europie przyjmuje niekiedy wymiar rasistowski. A były muzułmanin wygląda nadal tak samo jak "aktualny" muzułmanin. Nie zachodzi tu żadna mutacja cech fizycznych... Zresztą i wśród "aktualnych" muzułmanów znajdziemy mnóstwo osób, które z pewnością niczym nie zasłużyły na brutalną krytykę.
Na samym wstępie zaznaczają oni, iż nie chcą być utożsamiani z muzułmańskimi fundamentalistami. Nie są to czcze słowa, bo oczywiste jest, iż krytyka imigrantów (post)muzułmańskich w Europie przyjmuje niekiedy wymiar rasistowski. A były muzułmanin wygląda nadal tak samo jak "aktualny" muzułmanin. Nie zachodzi tu żadna mutacja cech fizycznych... Zresztą i wśród "aktualnych" muzułmanów znajdziemy mnóstwo osób, które z pewnością niczym nie zasłużyły na brutalną krytykę.
Czytamy dalej: "Ci z nas, którzy zgłosili się do nas z własnymi nazwiskami i fotografiami reprezentują wielu innych, którzy nie mogą lub nie chcą tego uczynić z powodu zagrożeń, z jakimi borykają się osoby uznane za "odstępców" - kara śmierci w wielu krajach, na mocy prawa islamskiego." Pojawia się element odwagi, naprawdę godny podziwu i służący czemuś ogromnie ważnemu z perspektywy uniwersalności praw człowieka.
Byli muzułmanie piszą dalej: "Podczas gdy religijność lub jej brak jest sprawą prywatną, nasilenie interwencji i zniszczeń spowodowanych przez religie a zwłaszcza islam we współczesnym społeczeństwie wymagało od nas publicznego wyrzeczenia i otwartej deklaracji."
Następnie pojawiają się postulaty Byłych Muzułmanów, które przytoczę w całości:
"Przejmując prowadzenie od Centralnej Rady Byłych Muzułmanów w Niemczech, żądamy:
1.Uniwersalnego prawa i równouprawnienia wszystkich obywateli. Jesteśmy przeciwni relatywizmowi kulturowemu i tolerancji dla nieludzkich wierzeń, dla dyskryminacji i nadużyć w imię poszanowania religii i kultury.
2.Wolności do krytykowania religii. Zakazu ograniczania bezwarunkowej swobody krytyki i wypowiedzi za pomocą tak zwanych religijnych "świętości".
3.Pełnej wolności wyznania i ateizmu.
4.Rozdziału religii od państwa, oraz kwestii prawnych i edukacyjnych.
5.Zakazu religijnych zwyczajów, zasad, uroczystości lub działań, które naruszają prawa człowieka i jego prawo do wolności.
6.Zakazu wszystkich restrykcyjnych i represyjnych ograniczeń, które są sprzeczne z kobiecą niezależnością, wolną wola i równością kulturową oraz religijną. Zakazu segregacji płci.
7.Zakazu zakłócania poprzez religie każdej instytucji, członków rodziny lub krewnych, lub władz urzędowych. Zakazu zakłócania życia prywatnego kobiet i mężczyzn oraz ich osobistych, emocjonalnych i seksualnych relacji i seksualności.
8.Ochrony dzieci przed manipulacją i nadużyciami religii i instytucji religijnych.
9.Zakazu wszelkiego rodzaju pomocy finansowej, materialnej lub moralnej ze strony państwa lub instytucji państwowych dla religii i religijnych działań i instytucji.
10.Zakazu wszelkich form religijnego zastraszania i gróźb."
"Przejmując prowadzenie od Centralnej Rady Byłych Muzułmanów w Niemczech, żądamy:
1.Uniwersalnego prawa i równouprawnienia wszystkich obywateli. Jesteśmy przeciwni relatywizmowi kulturowemu i tolerancji dla nieludzkich wierzeń, dla dyskryminacji i nadużyć w imię poszanowania religii i kultury.
2.Wolności do krytykowania religii. Zakazu ograniczania bezwarunkowej swobody krytyki i wypowiedzi za pomocą tak zwanych religijnych "świętości".
3.Pełnej wolności wyznania i ateizmu.
4.Rozdziału religii od państwa, oraz kwestii prawnych i edukacyjnych.
5.Zakazu religijnych zwyczajów, zasad, uroczystości lub działań, które naruszają prawa człowieka i jego prawo do wolności.
6.Zakazu wszystkich restrykcyjnych i represyjnych ograniczeń, które są sprzeczne z kobiecą niezależnością, wolną wola i równością kulturową oraz religijną. Zakazu segregacji płci.
7.Zakazu zakłócania poprzez religie każdej instytucji, członków rodziny lub krewnych, lub władz urzędowych. Zakazu zakłócania życia prywatnego kobiet i mężczyzn oraz ich osobistych, emocjonalnych i seksualnych relacji i seksualności.
8.Ochrony dzieci przed manipulacją i nadużyciami religii i instytucji religijnych.
9.Zakazu wszelkiego rodzaju pomocy finansowej, materialnej lub moralnej ze strony państwa lub instytucji państwowych dla religii i religijnych działań i instytucji.
10.Zakazu wszelkich form religijnego zastraszania i gróźb."
Są to odważne i potrzebne postulaty. Polakom, którzy nadal pozostają sceptyczni wobec zajmowania się "egzotycznymi" problemami, warto przypomnieć, że i my stajemy się coraz bardziej atrakcyjnym celem imigracji. Nie dobrze by było, gdyby i u nas doszło do niemerytorycznej polaryzacji postaw wobec imigrantów. Entuzjastom należy przypomnieć, że każda religia ma wiele cierpienia na sumieniu i nie koniecznie stanowi najcenniejszy komponent kulturowej różnorodności. Przesadnych krytyków należy zapewnić o tym, że przybysze z krajów muzułmańskich wnoszą ze sobą całe morze doświadczeń i elementów swojej kultury, wśród których wiele jest ogromnie cennych i zasługuje na szacunek.
Źródło: http://ex-muslim.org.uk/manifesto/
