Zenon Kalafaticz

Zajmujący się ateizmem reporter, Zenon Kalafaticz, zbierał w grudniu materiały dotyczące Gambii. Udało mu się dotrzeć do niezwykłej, świeckiej szkoły, oraz sprofanować świętego krokodyla. Mnie z kolei udało się go namówić na wywiad dla NaTemat.

REKLAMA
Jacek Tabisz: Dlaczego zdecydowałeś się pojechać do Gambii? Czy wiedziałeś, że działają tam ateiści?
Zenon Kalafaticz: Lubię ten kraj, mam tam znajomych zarówno wśród Afrykanów i jak i wśród Anglików, którzy tam postanowili się osiedlić i, bardzo ważna rzecz, - urzędowy język to Angielski , więc czuję się tam jak w domu. W sąsiednim, a raczej otaczającym Gambię Senegalu mówi się po francusku. Gambia to ciekawy twór sam w sobie jeżeli chodzi o kolonialne rozgrywki między Francją a Anglią.
Jeśli chodzi o ateistyczne tropy, to na Marszu Świeckości w Londynie zainspirowali mnie London Black Atheist. Pomyślałem , że tak czy siak, udając się wcześniej czy później do Gambii, powinienem rozglądnąć się za tamtejszymi ateistami - tam przecież też muszą żyć ludzie rozsądni.
Zapytałem londyńskich Black Atheist czy mają tam kogoś na miejscu, ale niewiele mogli mi pomoc oprócz pokazania mi gambijskiej strony internetowej poświęconej tej tematyce.
Co to była za strona?
Secular Gambia z nieaktualnymi adresami mailowymi i telefonami. Prawdziwa pomoc nadeszła dopiero od Leo Ingwe, bardzo znanego afrykańskiego ateisty, który poprzez inne osoby, a raczej cały łańcuch osób, skontaktował mnie z liderem gambijskich ateistów, przewodniczącym Gambia Secular Assembly, panem Ebou Sohna.
Jak tylko wróciłeś z Gambii, rozbawiło mnie twoje zdjęcie, w którym umieszczasz na grzbiecie krokodyla gumową zabawkę. Co mógłbyś o nim powiedzieć?
Gambia jest chyba jedynym miejscem na świecie, gdzie krokodyle otaczane są specjalna troską, czczone jako święte i posiadające specjalną moc sprawczą. Od wieków ściągają nad staw pełen tych zwierzaków kobiety mające problem z zajściem w ciążę. Obmycie się "krokodylową" wodą powoduje, że natychmiast pojawia się nowy mieszkaniec Afryki. Jak mnie zapewniano, to naprawdę działa. Nie mam powodu w to wątpić.
Jednak najszybciej mnożą się same krokodyle. Do tego stopnia, że trzeba szukać składanych jajek i .... robić z nich jajecznicę (chyba, bo co można innego ? ). Przyczyna jest prozaiczna, ekonomiczna. Po prostu, jak to w Afryce, brakuje pieniędzy na ryby, których to każdego dnia krokodyle na śniadanie pożerają 250 kg! Trzeba zatem utrzymywać liczbę wielkich gadów w granicach setki. O katastrofalne przeludnienie kraju, w którym to pomagają krokodyle, jakoś nikt się specjalnie nie martwi. Pod tym względem mogłyby ich być tysiące.
Obżarte do granic nieprzyzwoitości (zwłaszcza w kontekście afrykańskim ), wiodą iście królewskie życie również doprowadzone do nieprzyzwoitości.
To znaczy byczą się całymi dniami na słonku, nie przejmując się całym światem, łącznie z pociągającymi ich za nogi ludźmi. Te większe grubasy jednak zostawia się w spokoju, mimo wszystko, uf!
Jak to bywa przy innych wierzeniach, nic tu nie kłóci się z Biblią czy Koranem. Tam wszystko jest uwzględnione jak trzeba. Można spokojnie modlić się do Mahometa, Jezusa i Krokodyla jednocześnie. No problem.
A o co chodzi z tą gumową zabawką, którą tak dzielnie kładziesz na grzbiecie krokodyla?
Niestety jak to zawsze bywa, tam gdzie jest jakaś religia, wierzenia, mamy również obrazę uczuć religijnych. I w tym przypadku ktoś (nie myśl sobie, że przyznam się do tego otwartym tekstem) zrobił sobie po prostu jaja ze świętego krokodyla ! SKANDAL!
Wyobraź sobie tylko takich "krokodylowych" PISowców . Uuu! Nie popuściliby, byłby wytoczony jakiś proces o zniesławienie najświętszych wartości i wielowiekowej tradycji .
Czy afrykańscy ateiści bardzo się różnią od europejskich? Czy mają podobne doświadczenia?
I podobne i rożne - w zależności jak na to patrzeć. Pewne rzeczy są dla nas, ateistów, zawsze podobne na całym świecie, nie możemy po prostu uwierzyć w niebiańskie bajki, a mówiąc dokładniej w to, że ktoś wierzy w nonsensowne religijne legendy
Różne- bo oni nie znają kościoła katolickiego tak dobrze jak na przykład Polacy, choć mniejszość chrześcijańska w Gambii to katolicy. Jednak to naprawdę mniejszość i Gambijczycy nie bardzo mają kontakt z katolicyzmem. Ich ateiści walczą głównie na froncie muzułmańskim.
Musiałem im tłumaczyć, że to właśnie Jan Paweł II był z kraju z którego przyjechałem, i tak dalej.
Polakom trudno sobie wyobrazić, że na świecie żyje wiele osób, które nie wiedzą o tym, że Jan Paweł II był Polakiem. Z pewnością są też całkiem liczni mieszkańcy Ziemi, którzy nie wiedzą nawet, co to znaczy "papież"...
Właśnie. Ale podobieństw też nie brakuje. Na przykład pewnego dnia, Ebou przyniósł mi gazety, gdzie opublikowano atak na niego dokonany przez jednego z ministrów. Chodziło o to, że Ebou, jako działacz na rzecz praw człowieka, broniący między innymi homoseksualistów, sprzeniewierza się tradycyjnym wartościom afrykańskim, przyjmując "zgnile, europejskie mody". Było sporo śmiechu, gdy wyjaśniłem mu, jak bardzo mi to swojsko brzmi. W ogóle - mieliśmy dokładnie te same poczucie humoru jeśli chodzi o religijne zabobony, dokładnie to samo! Uważam, że to bardzo ważna rzecz, która zawsze daje mi do myślenia : dwóch ludzi rodzi się daleko, daleko od siebie. Oczywiście nadal na tej samej planecie, ale w zupełnie innej kulturze, posiadając nawet inny kolor skóry, wszystko jest tak inne jak tylko może być. Spotykają sie po jakimś czasie i... myślą zupełnie tak samo, jakby się znali od zawsze, nie ma żadnej bariery, rozumujmy w taki sam sposób, śmiejemy się z tych samych absurdów. Z drugiej strony- przebywamy od urodzenie z ludźmi z tego samego kraju, miasta, ba nawet osiedla czy bloku i co?... są dla nas jak kosmici, zupełnie obcy w myślenia, nie możemy się dogadać. Czy to nie jest niesamowite, jak się zastanowić nad tym przez chwilę? Dlaczego jedni ludzie mogą myśleć samodzielnie i przez to wyzwolić się z absurdalnej tradycji przodków, a inni ...? No cóż, ani drgną ! Czy to jakaś głębsza, genetyczna sprawa ? Jak kiedyś będę miał okazję to podpytam o to Dawkinsa.
Czy zamierzasz zrobić reportaż ze swojej wizyty w Gambii?
Oczywiście! Częścią mojego dokumentu będzie też wystąpienie w Londynie Cliv'a Aruede z London Black Atheist. Doskonale mówił o tym, jakie spustoszenie na czarnym kontynencie tworzą prymitywne wierzenia w magię, w tym w religię. Nie będzie tam nigdy postępu, jeśli ludzie się z tego nie wyzwolą. Jak mówił nam Cliv: "tam nikt nie może nawet tak po prostu umrzeć, bez przywoływania złych macy i klątw". Będę musiał wspomnieć w tym wywiadzie o mojej gambijskiej przyjaciółce, która należy do fundamentalistycznego chrześcijańskiego kościoła i chce urodzić kolejne dziecko, mimo, że bez pomocy medycznej jest to dla niej ogromnie groźne. Uwierzyła niestety, że to bóg wyleczył ją z dwudniowej śpiączki i nadal liczy na tego typu pomoc. Religa naprawdę bywa śmiercionośna!
Ważnym akcentem twojej ateistycznej wizyty w Gambii było odwiedzenie prawdziwie świeckiej szkoły...
To co wydaje się niemożliwe w teoretycznie świeckiej Polsce, stało się faktem na czarnym lądzie. Udało mi się złożyć wizytę w pierwszej i jedynej świeckiej szkole w Gambii… w której z założenia nie ma żadnych lekcji religii! Patrzę z podziwem na działania gambijskich ateistów, którym udało się zrealizować tak wspaniałą inicjatywę w świecie w którym rządzi religia przemieszana na dodatek z wierzeniami w czary, na przykład w chroniące ludzi amulety dżudżu…
Po tym, jak opublikowałeś kilka dni temu pierwsze materiały dotyczące tej szkoły, pojawiły się komentarze typu: "jak to, szkoła propagująca humanizm i prawa człowieka wyklucza nauczanie religii chrześcijańskiej"?
Spotykam się przez cały czas w ogóle, jak i również przy okazji pisania o świeckiej afrykańskiej szkole z tym samym argumentem ludzi wierzących: "jak to, to wartości chrześcijańskie wykluczają humanizm i prawa człowieka?", czasem jeszcze z dodatkiem drwiących i pewnych siebie uśmieszków. Czas by to wyjaśnić. Już przez sam fakt zadania pytania, postawienia argumentu w tej formie przez dana osobę, zdradza ona zupełnie nieświadomie, że jednak te rzeczy nie są do pogodzenia. Dlaczego bowiem osoba ta kompletnie nie zwraca uwagi, zupełnie ignoruje fakt, że mowa tu też o muzułmanach? Jakoś dziwnie nie przejawia zainteresowania ich humanistycznymi wartościami. Oczywiście, nie trzeba dodawać, iż w kraju muzułmańskim słyszelibyśmy odwrotny argument, jednak o identycznej podstawie mentalnej.
Zawsze mamy tu to nieuchronnie traktowanie z wyższością jednych wartości nad drugimi . Tym czasem, jak sama nazwa mówi, humanizm powinien jednoczyć ludzi, być wspólny dla nas wszystkich, dla mieszkańców tej Ziemi. Nie ma nic na świecie bardziej dzielącego ludzi i wzbudzającego wzajemną nienawiść, niż sprzeczne ze sobą, "jedynie słuszne" i ostateczne doktryny religijne.
A jednak tak wielu broni zawartego w nich ich zdaniem humanizmu...
Oczywiście , jak się człowiek uprze to w każdym piśmie świętym można wyszukać piękne cytaty i pominąć te mówiące o mordowaniu i karaniu za niewiarę. Jednak nie ominie się faktu, ze głównym przesłaniem każdej religii jest doprowadzenie swoich wiernych, i tylko swoich, do zbawienia wiecznego w taki czy inny sposób. Wpajanie na przykład jednemu miliardowi ludzi na świecie , że jest to możliwe tylko poprzez Jezusa Chrystusa, oznacza dokładnie, że pozostałych 6 miliardów mieszkańców naszej planety, niestety tej przyjemności nie dostąpi. Taka postawa nie tylko nie jest humanistyczna, ale wręcz urąga ludzkiej inteligencji i godności. O niezliczonej ilości podpodziałów już nawet nie wspominam. Podobnie można powiedzieć o religijnych "prawach człowieka", co oznacza przeważnie tylko prawa mężczyzn i to nie wszystkich. Religie to po prostu żart z praw człowieka. Mamy XXI wiek i najwyższy czas, by ludzie się przebudzili z niedorzecznych starożytnych mitów i skupili się na wspólnych dla wszystkich wartościach, co z religiami nigdy nie będzie możliwe.
Opowiedz więcej o samej szkole.
Zawsze mam problem z określeniem "szkoła" jeśli mówimy o afrykańskich miejscach nauczania, bo niewiele one mają wspólnego ze szkołami w naszym rozumieniu tego słowa jeśli chodzi o fizyczne budynki. To raczej prymitywne baraczki, raczej należało by je nazwać "szkółkami". Zwłaszcza, że uczęszczają tam tylko najmłodsze dzieciaki, takie odpowiedniki naszych pierwszych, drugich i może trzecich klas.
Dlaczego tylko tacy młodzi uczniowie?
Bo potem trzeba już płacić za kształcenie i dlatego przeważnie nie widzimy w afrykańskich szkołach dużo starszych dzieci.
Być może na skromność szkolnej zabudowy ma też wpływ tamtejsza pogoda? Podobną prowizorkę można często oglądać na przykład w Indiach.
Tak, z pewnością. Warto dodać, że owe szkolne baraczki jeszcze na dodatek są regularnie demolowane podczas pory deszczowej. Oczywiście nie trzeba dodawać, ze na remont nie ma często pieniędzy. Co piękne , to niewątpliwie jednakowe , kolorowe mundurki dzieci. Zawsze robią na mnie wrażenie. Również świecka "szkółka " o której mówimy, to na razie trzy niewielkie salki w budynku - baraku, i również jest ona podtapiana i demolowana przez monsunowe deszcze. Znajduje się na wsi, choć znowu - pojęcia miasta i wsi w Afryce bywają nieco mylące, i często nie ma tu jednoznacznej granicy. Dzieciaki podzielone są na dwie grupy wiekowe, które mają lekcje w sąsiednich i niezależnych od siebie salkach. Trwają prace nad wykończeniem pozostałych pomieszczeń i możliwym powiększeniem liczby uczniów.
Jakie są główne problemy dyrekcji świeckiej szkoły w Gambii?
Najważniejszą rzeczą jest wykupienie ziemi na własność, bo na razie jest ona dzierżawiona z coroczną opłatą. To, jak się zorientowałem, jest priorytetem. Powinienem właściwie zacząć od tego, że szkoła nigdy by nie powstała, gdyby nie pewien niesamowity człowiek, Alsana Corrah! To naprawdę jedna - tu nie waham się tego powiedzieć - z najwspanialszych istot ludzkich, jaką udało mi się w życiu spotkać. Alsana jest od dziecka niewidomy, jak i jego pozostałych dwóch braci. Wychowywany był w tradycyjnej muzułmańskiej rodzinie, lecz już jako dziecko zaczął zadawać pytania o niewiarygodność hipotezy o miłującym Stworzycielu w kontekście jego i braci kalectwa. Z czasem Alsana został "czystej wody" ateistą i aktywistą, aby w wieku pięćdziesięciu kilku lat podarować swoje zaoszczędzone 6 tysięcy dolarów na zapoczątkowanie tejże szkoły. To jak sobie doskonale radzi jako stuprocentowy niewidomy w afrykańskich krajach, gdzie w zasadzie nie istnieje żadna opieka medyczna, to już temat na inną, osobną opowieść. W każdym razie ten człowiek powalił mnie z nóg.
To rzeczywiście wspaniały i niezwykły człowiek, zaś jego przedsięwzięcie wydaje się ogromnie ważne...
Bo kładzie się w nim nacisk na wartości, jakich niemal nigdzie indziej nie zobaczymy na kontynencie afrykańskim, przynajmniej w tego typu "szkółkach": prawa człowieka, tolerancja, brak dyskryminacji z różnych względów. Uczy się, że mamy to jedno tutaj życie i nie ma co liczyć na inne i musimy je godnie przeżyć. Tu nie ma miejsca na religijną indoktrynację! Często myślę o tym, jak cudowny byłby ten świat, gdyby istniały tylko takie szkoły. A dzieci, trzeba podkreślić, są niezwykle pokorne, niezepsute nadmiarem zabawek i wchłaniają wszystko co im się powie, czego się je nauczy. Boję się o to, co stanie się z nimi potem, gdy skończy się ich edukacja. Czy z powrotem nie ulegną presji otoczenia ? Boję się o tym myśleć.
Miejmy nadzieję, że kropla drąży skałę. Pozostaje nam czekać niecierpliwie na twój filmowy reportaż z Gambii. Powiedz na koniec, jakie masz koleje reporterskie plany?
Ateiści z Maroka - Ex-Muslims Council in Marocco, chcą żebym też do nich przyjechał i chętnie się podzielą swoimi doświadczeniami.