Krystyna Pałka zdobyła wicemistrzostwo świata w biathlonie. W biathlonie? Tym samym, który zdaniem pani minister Joanny Muchy nie zasługuje na finansowanie, jakie miał do tej pory? A jednak. W efekcie cięć, które przedstawiono mediom jako wielką reformę sportu, podział dyscyplin i zarazem koniec komunizmu (a duża część mediów to lekko łyknęła) biathlon będzie teraz otrzymywał o 10 procent mniej środków. Powód? Bo nie było w ostatnich latach tak wielu sukcesów. Bo nie ma tradycji. Na nic zdaje się fakt, że mamy teraz tak silną i perspektywiczną kadrę kobiecą. Że niedzielnego sukcesu można się było spodziewać.
dziennikarz sportowy (obecnie "Fakt" i Onet Sport). Przez ponad rok szef sportu naTemat.pl
Ciekaw jestem, czy pani minister Mucha w ogóle oglądała niedzielny bieg pościgowy. Stawiam, że nie. Osoba, która pyta, kto wybrał dwie drużyny piłkarskie, grające o Superpuchar Polski, ma prawo nie wiedzieć, kim jest Krystyna Pałka. Ba – nawet bym się nie zdziwił jakbym usłyszał z jej ust: „To w zimie też uprawia się biathlon? Po czym one pływają?”
Choć pani minister zapewniała 29 stycznia, że sukcesy to tylko jeden z czynników przy podziale dyscyplin, widać wyraźnie, że decydujący. Patrzę na sporty, które znalazły się w grupie złotej, tej najważniejszej i widzę tam, kolejno: kajakarstwo, kolarstwo, lekką atletykę, narciarstwo, pływanie, podnoszenie ciężarów, wioślarstwo, zapasy i żeglarstwo. Nie trzeba być Sherlockiem Holmesem, by dojść do klucza. Najważniejsze były sukcesy na letnich i zimowych igrzyskach (Majewski, Kowalczyk, Zieliński, Janikowski).
Jakąś tam rolę odegrała może jeszcze tradycja. Zresztą, ta złota grupa to też jakaś totalna kpina. Niby ci sportowcy mają być hołubieni przez państwo, a tak naprawdę żadna z dyscyplin nie dostanie więcej pieniędzy. Damian Janikowski ogłosił na swoim Facebooku dobrą wiadomość, ale w zapasach będzie tak samo. A lekka atletyka dostanie 10 procent mniej. Tak samo jak biathlon.
Właśnie – biathlon. W XXI wieku nie odnosiliśmy w nim zbyt wielu sukcesów. Tomasz Sikora zdobył srebro na igrzyskach w Turynie, a dwa lata wcześniej, podobnie jak teraz Pałka, był wicemistrzem świata. I tyle. Tradycji też jakichś wielkich nie mamy – wspomniany Sikora lata wcześniej został mistrzem świata, a potem uplasował się jeszcze na podium klasyfikacji Pucharu Świata. W Ministerstwie Sportu to sprawdzili, zobaczyli i stwierdzili: to tylko jeden człowiek, nikt więcej. Druga kolejność, zabieramy im kasę.
Szkoda, bo mogli pomyśleć inaczej, w kategoriach perspektyw dyscypliny. Na przykład tak: „Mamy od początku tego sezonu zawodniczki, prezentujące równą, wysoką formę. Jest szansa na medale indywidualnie i bardzo duża szansa na medal w sztafecie. A przecież niedługo igrzyska w Soczi, pomóżmy im. Dzięki temu Justyna Kowalczyk nie będzie jedyną, która przywiezie krążek”. Można było tak pomyśleć, ale nie pomyślano.
Zobaczmy też, jaki z całej tej sytuacji płynie sygnał dla Pałki. Jest zawodniczką światowej czołówki, zna swoją siłę, wie, że duży wynik jest tylko kwestią czasu. I nagle, niedługo przed mistrzostwami świata, dowiaduje się, że biathlon otrzyma mniej kasy. Że ministerstwo wycenia go tak jak łyżwiarstwo szybkie i strzelectwo sportowe.
To tak, jakby usłyszała: „Gdzieś tam sobie dziewczyno biegasz, w coś tam strzelasz, czasami nawet trafiasz, ale sorry – nas to nie kręci. Bo nie odnosiłaś wcześniej sukcesów”. Trochę jak młody dziennikarz, który szybko się rozwija, puka powoli do czołówki w swojej działce w kraju i nagle słyszy od szefa: „Wiesz co – muszę ci obniżyć pensję, bo w ostatnich sześciu latach nie zrobiłeś żadnego wielkiego materiału". Nie załamalibyście się na jej miejscu? Ja bym się załamał.
Poza tym biathlon to widowisko, sport wielowarstwowy. Ludzie biegną, strzelają, potem biegną i znów strzelnica. Są pudła, czasami dokładanie naboi, są karne rundy. Sytuacja się zmienia, a zawodnik musi myśleć. Jeśli pobiegnie za szybko, nie wyrówna oddechu, raczej będzie pudłować. Więc może lepiej zwolnić?
W strzelectwie sportowym nie widzę tych dylematów. Jest koncentracja i strzał, wszystko dość statyczne, wyniki poznajemy po fakcie, a cała dyscyplina nie wywołuje u widza tylu emocji. Justyna Kowalczyk biegnie, byle jak najszybciej. Piotr Żyła odbija się, leci, ląduje, a najciekawiej jest dopiero wtedy, gdy udziela wywiadu. Czasem ktoś rypnie o zeskok, tak jak wczoraj ten Kanadyjczyk, gdy ktoś wpada na głupi pomysł rozgrywania na siłę miniaturowych zawodów.
Biathlon to najciekawsza, najbardziej emocjonująca z konkurencji zimowych i byłoby miło gdyby ktoś to brał pod uwagę. Dziś Pałka goniła z siódmego miejsca. Gdy został jej ostatni strzał wydawało się, że wygra. Spudłowała. Potem zdawało się, że będzie czwarta. Ale rywalki wpadły na siebie. I przyjechała druga. A to wszystko w ciągu ledwie paru minut. Sportowy rollercoaster, który z udziałem Polek będziemy oglądać coraz częściej.
Jak zareagowała pani minister, gdy dowiedziała się u sukcesie Polki? Jak już ktoś jej dokładnie wytłumaczył, co dokładnie takiego się stało? Mam nadzieję, że było jej głupio. Tak po ludzku. Bo ministerstwo, któremu szefuje, nie doceniło Pałki i jej koleżanek.
A przy okazji, mówiąc kolokwialnie, „pałkę przegięło”.