Szkoda, bo mogli pomyśleć inaczej, w kategoriach perspektyw dyscypliny. Na przykład tak: „Mamy od początku tego sezonu zawodniczki, prezentujące równą, wysoką formę. Jest szansa na medale indywidualnie i bardzo duża szansa na medal w sztafecie. A przecież niedługo igrzyska w Soczi, pomóżmy im. Dzięki temu Justyna Kowalczyk nie będzie jedyną, która przywiezie krążek”. Można było tak pomyśleć, ale nie pomyślano.
W strzelectwie sportowym nie widzę tych dylematów. Jest koncentracja i strzał, wszystko dość statyczne, wyniki poznajemy po fakcie, a cała dyscyplina nie wywołuje u widza tylu emocji. Justyna Kowalczyk biegnie, byle jak najszybciej. Piotr Żyła odbija się, leci, ląduje, a najciekawiej jest dopiero wtedy, gdy udziela wywiadu. Czasem ktoś rypnie o zeskok, tak jak wczoraj ten Kanadyjczyk, gdy ktoś wpada na głupi pomysł rozgrywania na siłę miniaturowych zawodów.