W 2.5 roku po nieszczęsnym referendum brytyjska demokracja nie jest w stanie zmierzyć się z jego następstwami. Odrzucenie porozumienia rozwodowego z UE przez Izbę Gmin to kolejny egzamin oblany przez klasę polityczną na Wyspach. Niektórzy z nich oszukiwali własne społeczeństwo w czasie w kampanii referendalnej, z pomocą rosyjskich trolli. Szokuje mnie, że nawet teraz, gdy prawdziwe koszty Brexitu stały się namacalne i policzalne, w Londynie trwają partyjne przepychanki. Torysi są jeszcze bardziej podzieleni, niż wtedy, gdy Cameron inicjował referendum. Parlament, który kiedyś tak podziwiałem, nie jest w stanie wyłonić większości na rzecz wyjścia z impasu. Większość "na nie" to żadna sztuka!

REKLAMA
Zagubiona w sporach klasa polityczna szykuje niepewny los Anglikom, Szkotom i Irlandczykom, zarażając niepewnością całą UE - jakby brakowało problemów na Starym Kontynencie. Wszystko to przybliża najbardziej kosztowny, „twardy” Brexit. Szczególnymi zakładnikami tej politycznej niemocy są 3 miliony obywateli UE na Wyspach i 2 miliony obywateli brytyjskich na naszym kontynencie.
Po odrzuceniu porozumienia rozwodowego, ruch należy do Londynu. Wątpię jednak, czy coś sensownego wyniknie z chaosu, który na Wyspach staje się polityczną normą. Wiemy jednak, jak powinna zachować się Unia Europejska wobec niewiadomej Brexitu. Po pierwsze, obowiązuje jedność 27 krajów. Zaprzeczeniem tej jedności były podróże premierów Szydło i Morawieckiego do Londynu, tworzące iluzję, że przywiozą jakieś szczególne traktowanie naszych rodaków. Bzdura! Po drugie, obowiązuje solidarność z Irlandią - krajem członkowskim najbardziej dotkniętym przez skutki Brexitu. Po trzecie, trzeba się szykować na czarny scenariusz rozwodowy, bezumowny, przy cierpliwej otwartości na dialog z Londynem, jeśli urodzi się tam jakaś sensowna alternatywa.
Na razie z mgły rozmaitych scenariuszy wyłania się w sposób wyrazisty jedynie data 29 marca 2019 roku, czyli początek wielkiego, obustronnie kosztownego zamieszania. Brytyjski samobój to solidna przestroga dla europejskiego suwerena w jego 27 narodowych odmianach oraz dla polityków, by nie wodzili suwerena na pokuszenie.