Ranking The Spectator Index powinien poruszyć Polaków, bo są powody do dumy. Nasza rodaczka ustępuje jedynie Einsteinowi wśród największych uczonych w historii! Za nią Newton i inni wielcy. Jest jednak kłopotliwe „ale”... W rankingu figuruje Marie Curie. Dla świata Francuzka, godna miejsca w paryskim Panteonie.
Przekonałem się o tym, gdy podjęliśmy próbę przywrócenia prawdy. Rozegrała się batalia o to, by wielki program UE „Marie Curie Actions”, adresowany do młodych uczonych w Europie, wart 6.1 mld euro, przechrzcić na „Marie Skłodowska-Curie Actions”. Zadanie powierzyłem Angelice Chomickiej, w moim gabinecie specjalistce od „mission impossible”. Nie było łatwo. Nawet w środowisku eurokratów, polski rodowód uczonej był odkryciem. Łatwo zgadnąć, który kraj stawiał opór. Ale udało się! Udało się także dlatego, że w latach 2010-11, kiedy ta batalia się rozegrała, wiarygodność Warszawy dorównywała wiarygodności Paryża. Tak naprawdę było! W budżecie UE na lata 2014-20 program uzyskał nową nazwę „Marie Skłodowska-Curie Actions”. Dla tysięcy europejskich talentów naukowych było to podobne odkrycie, jak dla pracowników instytucji europejskich. Oczywiście nasi wiedzą, a do końca 2018 roku skorzystało z grantów 654 naukowców z Polski!
Ranking The Spectator Index uświadamia nam jednak, że to dopiero początek drogi do odzyskania prawdy o polskich korzeniach wielkiej uczonej. Mamy kłopot z naszymi wielkimi. Sporny jest Chopin i sporny Kopernik. Akurat z Kopernikiem poszło nam gorzej, a patronuje innemu programowi UE, finansującemu obserwację Ziemi dla celów środowiskowych i bezpieczeństwa (3.9 mld euro w latach 2014-20). Skończyło się na neutralnej nazwie: Copernicus. Tym bardziej należy hołubić naszych bezspornych bohaterów najnowszej historii świata: papieża Wojtyłę i Lecha Wałęsę. O Wałęsę upomniał się szczęśliwie wiceprezydent USA w czasie nieszczęsnej konferencji bliskowschodniej w Warszawie. Zawzięte gryzienie Lecha po łydkach, w ramach pisania historii na nowo, jest tyleż jałową, ile paskudną kampanią oczerniania własnego kraju!
Mam pomysł na rehabilitację najbardziej pokracznej instytucji „dobrej zmiany” – Polskiej Fundacji Narodowej. Instytucja wyposażona w fundusze przez 17 spółek Skarbu Państwa, marnotrawiła je, wbrew statutowi, na kampanię zniesławiającą polskie sądownictwo, turystykę i inne samo ośmieszające dokonania. Proponują czyściec, zawracający tych nieudaczników z drogi do nieuchronnego piekła – niech zawalczą o polskość Marii, Chopina i Kopernika. Na tyle skutecznie, by prawda o naszych wielkich była wiedzą powszechną!