Na progu lat 90-tych jeździłem w świat, by promować Polskę, jako kraj nieograniczonych możliwości. Zderzałem się z uprzedzeniami i zadawnionymi stereotypami, które stopniowo zamieniły się w podziw dla kraju, który wybiwszy się na niepodległość, wybił się na gospodarność. Trwały natomiast tzw. Polish jokes. Oto niemiła próbka: „Jaka jest różnica między polskim weselem i pogrzebem? Na pogrzebie o jednego pijanego mniej” lub „Jak zatopić polski okręt wojenny? Wystarczy zwodować”. W tych marnych dowcipach, których kolebką była Ameryka, trwał stereotyp nierozgarniętego i wiecznie pijanego Polaka. Niemcy dorzucili skojarzenie z kradzieżą samochodów. Za sprawą satyryka Haralda Schmidta dowcipy o Polakach przeżyły w Niemczech renesans w latach 2006/7. Nieprzypadkowo, bo wybuchła wtedy pamiętna „wojna kartoflowa” z braćmi Kaczyńskimi, a koalicja PiS z LPR i Samoobroną dawała po temu wiele powodów. W roku 2007 byłem w Japonii i nasz kraj przebił się tam z dwiema sensacjami: polski premier trzyma oszczędności na koncie u mamy, a Rzecznik Praw Dziecka (E.Sowińska) wykryła geja wśród Teletubisiów. Zasłużyła na międzynarodową „Idiot of the Year Award 2007”. Długie kolejki do konsulatów na Zachodzie, w roku wyborów 2007 wyrażały pragnienie: dość obciachu i wstydu za rządzących!
Potem, nieprzypadkowo, Polish jokes wymierały. Wraz z nimi gasły stereotypy, a rosło uznanie dla kraju, postrzeganego jako symbol sukcesu. Niestety, przyszłą „dobra zmiana” i w rekordowym tempie zrujnowała wizerunek kraju. Nie wiem, czy wrócą stare Polish jokes, ale o nowe zadbał rząd PiS, wyręczając nieprzyjaciół Polski. Pod tym względem jest samowystarczalny. Mamy więc Polish jokes własnego chowu!
Jak inaczej nazwać mafię VAT kwitnącą pod nosem niezłomnego tropiciela mafii VAT, premiera Morawieckiego? Komisja smoleńska Macierewicza – joke. Spieszona husaria na defiladzie wojskowej pod okiem Błaszczaka – joke. Konfetti zrzucane z helikoptera dla wiceministra Zielińskiego – joke. Tak jak rdzewiejąca od roku 2017 stępka w Stoczni Szczecińskiej. Jak min. Gliński kupujący za 500 mln kolekcję Czartoryskich, na wieki naszą. Jak konferencja bliskowschodnia w Warszawie, na życzenie USA, którą premier Netanjahu wykorzystuje, by oskarżyć Polaków o udział w Holokauście. Jak ministrowie resortu sprawiedliwości Ziobry uczestniczący w kampanii hejtu wymierzonego w sędziów. Jak członek RPP Eryk Łon proponujący, by złotówka zamieniła euro jako waluta UE. Wreszcie Kaczyński uczący naród co to prawdziwa rodzina…
Niewyczerpanym rezerwuarem Polish jokes jest Polska Fundacja Narodowa. Zamiast promować kraj zniesławiała polskie sądy. Kupiony za 5 mln jacht „I love Poland”, rozkraczył się i utknął w marinie Rhode Island zamiast sławić Polskę w rejsie dookoła świata. Wisienką na torcie tego serialu samo ośmieszenia jest jednak prezydent Rzeczpospolitej (dr prawa), który łamie konstytucję, na którą przysięgał! Wszystko to gorzka pożywka dla kabaretów, bo tragiczna dla wizerunku naszego kraju!