Przemiana Gowina w uczestnika „dobrej zmiany”, czyli niszczenia instytucje, które były naszą przepustką do NATO i UE, to jeden z wielu przypadków kariery przeczącej wcześniejszym poglądom. Sztukę połykania własnego języka opanowała perfekcyjnie Anżelika Możdżanowska. Jej wiekopomna diagnoza, z czasu, gdy należała do PSL-u: „ PiS kłamał, kłamie i kłamać będzie” okazała się wstępem do kariery w rządzie PiS! Doprawiła transfer smacznym komentarzem: „Mogę z czystym sumieniem spojrzeć sobie w lustro, bo wchodząc do rządu PiS nie sprzeniewierzyłam się żadnym swoim wartościom”. Sumienie czyste, nieużywane?
REKLAMA
Oczywiście, można znaleźć podobne wolty przy transferach w drugą stronę. Nie trzeba jednak zmieniać barw politycznych, by zaprzeczyć samemu sobie. Niezastąpiony minister od wojsk defiladowych i spieszonej husarii, Mariusz Błaszczak domagał się w roku 2014 embarga na dostawy węgla z Rosji, bo to „węgiel złej jakości, a za kasę za ten węgiel Putin napada na inne kraje”. Zamilkł teraz, jako świadek rekordowych dostaw rosyjskiego węgla (13.5 mln ton w roku 2018), uzupełnionych rekordowym importem śmieci. Niezłomny szeryf Ziobro był wcześniej członkiem opozycyjnego chóru, wzywającego do dymisji ministra sprawiedliwości po samobójstwie w więzieniu w roku 2009. „Dymisja ministra sprawiedliwości po samobójstwie w więzieniu to sprawa oczywista” – stwierdził Ziobro, mając za sobą drastyczny przypadek Barbary Blidy. W roku 2009 minister Ćwiąkalski podał się do dymisji, a Tusk dymisję przyjął. Sprawa dymisji przestała być oczywista, gdy odpowiedzialność polityczną za samobójstwa w więzieniu, w tym tajemniczą śmierć boksera Kosteckiego, ponosi minister Ziobro. Nie poczuwa się i tyle!
Szczególnie chętnie notuję przypadki krótkiej pamięci europosłów PiS. Joachim Brudziński deprecjonował w roku 2014 kandydatów do Parlamentu Europejskiego tymi słowami: „zostawiam tę egzotyczną turystykę za pieniądze europejskich podatników naszym konkurentom politycznym, brukselskim neofitom… W roku 2019 sam ruszył w trasę do Brukseli. Jego koledzy intensywnie wykorzystywali europarlament do ataków na polski rząd, gdy byli w opozycji. Dowieźli do Brukseli kłamstwo smoleńskie i skargi księdza Rydzyka. Ówczesny europoseł Duda: „trzeba powiedzieć krótko, działania w PE to jest jedyna droga, żeby przywrócić w Polsce podstawowe standardy demokracji”. Europoseł Czarnecki: „Chcemy umiędzynarodowić sprawę zagrożenia dla demokracji w Polsce”. Joanna Lichocka (kandydatka do EP w roku 2019): „To dobrze, że opozycja zorganizowała wysłuchanie publiczne w PE nt. zagrożenia demokracji. Jesteśmy w Unii, to jest także nasz parlament”. Nikt ich nie słuchał, z braku wiarygodności. Gdy jednak europarlament wziął się za nadużycia władzy PiS, okazało się to bezzasadną ingerencją w nasze wewnętrzne sprawy, a nas przezwano targowicą.
Rządzą nami wytrawni specjaliści od połykania własnego języka. Prawi i sprawiedliwi inaczej!
