Propaganda rządowa otrąbiła sukces: rekordowe fundusze UE dla Polski! Stąd wielkie oczekiwania. Nadeszła godzina prawdy. Rząd w styczniu 2021 roku wysłał do konsultacji Umowę Partnerstwa na lata 2021-27. Zamiast zysków, samorządy liczą straty. Moje Pomorze ma otrzymać 60,5 % tego, co ma w obecnym budżecie 2014-20 (który jest „winą” moją i Tuska}. Oczywiście, dochodzą do tego granty i pożyczki z Funduszu Odbudowy (z przewagą pożyczek), ale to nie jest żadna zasługa rządu PiS. To jest manna z unijnego nieba w reakcji na pandemię – gest europejskiej solidarności, który zawdzięczamy determinacji duetu Merkel-Macron. Jakże sprzeczny z portretowaniem Unii jako „wyimaginowanej wspólnoty”, bezradnej w obliczu kryzysu!
Dla Polski najważniejszy jest budżet 7-letni, zwany Perspektywą Finansową. Awaryjny Fundusz Odbudowy ma horyzont roku 2024. Jest tymczasowy; nie jest trwałym elementem finansów Unii. Teraz samorządy odkrywają prawdę o tym, co najważniejsze: budżet na lata 2021-27 jest porażką. To jest najgorszy budżet 7-letni od czasu naszego wstąpienia do Unii Europejskiej! Jest o około 100 mld zł gorszy, niż „mój” budżet na lata 2014-20, ale też o kilkadziesiąt miliardów zł gorszy niż budżet negocjowany przez premierów Belkę i Marcinkiewicza na lata 2007-13. W dodatku, skokowo rośnie nasza składka do budżetu (7 mld zł rocznie), co znacznie pogarsza pozycję netto Polski.
Ale nawet to nie tłumaczy, dlaczego Pomorze traci aż 40 proc. funduszy, w porównaniu z obecną Perspektywą Finansową 2014-20. Tracą w różnym stopniu wszystkie województwa. To, że cztery z nich wychodzą na swoje (Lubelskie, Łódzkie, Mazowsze i Śląsk) wynika z specjalnych rekompensat, zwanych wcześniej wspomaganiem „ściany wschodniej” oraz z dodatkowych funduszy na transformację energetyczną (tzw. Fundusz Sprawiedliwej Transformacji). Trudno się w tym wszystkim rozeznać, bo po raz pierwszy rząd utajnił algorytm rozdziału funduszy pomiędzy województwa.
Brak transparentności rodzi nieufność wobec rządzących. Nie po raz pierwszy. Pierwszym i wystarczającym powodem było rozdysponowanie środków Rządowego Funduszu Inwestycji Lokalnych. Preferowano „swoich”. Obliczono, że zostali obdarowani 10-krotnie bardziej szczodrze, niż samorządy kojarzone z opozycją! Nie buduje zaufania także krajowy program wykorzystania unijnego Funduszu Odbudowy. Niby to konsultowany z samorządami, ale de facto rozdysponowany wedle widzimisię rządu. Teraz niepokój budzi tajemnicza rezerwa, rzędu 7 mld euro, którą rząd odejmuje od funduszy dzielonych między województwa. Rezerwa ma być zagospodarowana według nieznanych zasad. Jedną ręką rząd dotrzymuje obietnicy, że 40 proc. środków spójności pozostawi w gestii regionów, drugą ręką zabiera 7 mld euro z 28 miliardów w samorządowej puli. A to – w świetle wspomnianych doświadczeń – pachnie polityczną uznaniowością.
Tak oto, balon rządowej propagandy o budżetowym sukcesie zostaje przekłuty przez prawdę o stratach samorządów. To już pewne: samorządy nie zrealizują ambitnych planów inwestycyjnych. W państwie PiS są w niełasce, zwłaszcza te niepokorne…