Jezus Chrystus nie umarł na krzyżu. Po godzinach biczowania i katowania, przybity do krzyża stracił dużo krwi i… omdlał. Schowano go do grobu gdyż myślano, że już nie żyje. Ocknął się jednak, towarzysze zaleczyli jego rany i mógł uciec na Wschód, do Kaszmiru w Indiach.
Ahmadija to odłam „religii pokoju” powstały w pogranicznym rejonie Pendżab na styku islamu i hinduizmu (obecny Pakistan i Indie). To w ich tradycji spotykamy tę barwną wersję historii Jezusa. Podobnie jak w przypadku twierdzeń o ucieczce Jezusa Chrystusa do Japonii, wszystko zaczęło się od pewnego ambitnego proroka.
Mirza Gulam Ahmad, bo o nim mowa, założyciel ahmadiji działał w XIX wieku. Jak prawdziwy człowiek kultury pogranicza czerpał z odmiennych, wydających się nie do pogodzenia nurtów. Nie dość, że uznał się mahdim (mesjasz w islamie) i dawał znać, że jest awatarą (inkarnacją) Kryszny, to także twierdził, że ciąży na nim misja bycia nowym wcieleniem chrześcijańskiego mesjasza.
Jak to zwykle z religiami bywa, gdy powstaje nurt pragnący pogodzić różne tradycje, kończy się to najczęściej nienawiścią i odrzuceniem ze strony wszystkich innych wyznań. I w ten sposób nie tylko w kwestii Jezusa Chrystusa ahmadyści nie zgadzają się zarówno z mejnstrimowymi muzułmanami jak i chrześcijanami.
Ahmadija jest prześladowana m.in. w Pakistanie, gdzie rządy nie uznają ich nawet za muzułmanów, ze względu na łamanie przez nich jednego z głównych dogmatów islamu, który mówi o tym, że to Mahomet był ostatnim prorokiem. W Bangladeszu mają jeszcze gorzej, fundamentalistyczni muzułmanie nazywają ich كافر – kafir, co jest straszną obelgą oznaczającą odstępcę, krzywowiercę, kacerza, heretyka. Choć nie wszędzie żyje im się źle. Imigranci należący do tego ruchu, pochodzący głównie z Pakistanu i Indii, zdołali wybudować w Londynie największy meczet w zachodniej Europie.
Łącznie na całym świecie jest ich około dziesięciu milionów. Działają również w Polsce, gdzie zarejestrowali się w 1990 roku jako Stowarzyszenie Muzułmańskie Ahmadiyya. Jest ich u nas według oficjalnych szacunków GUSu 43 osoby i jeden duchowny.
Ucieczka Jezusa do Kaszmiru w Indiach
Co dokładnie twierdził Mirza Gulam Ahmad o Jezusie? W przeżyciu ukrzyżowania pomógł mu sam Poncjusz Piłat m.in. nakazując nie łamanie mu nóg, czy pozwalając jego przyjaciołom na zabranie „martwego” ciała. Następnie dzięki ziołom i leczniczym roślinom (J 19, 39) doszedł do siebie.
Z Palestyny uciekał razem ze swoją matką. Tam poszukiwał Zaginionych Plemion Izraela, które chciał nauczać. Na tamtejszej diecie, zdrowej niczym japoński ryż i ryby, dożył sędziwego wieku i umarł śmiercią naturalną. Wyznawcy ahmadiji twierdzą nawet, że w Śrinagarze w Indiach zachował się grób Jezusa Chrystusa, pochowanego pod imieniem Yuz Asaf.
Twierdzenia ahmadiji choć mają swoje korzenie w wielu wcześniejszych teologicznych i historycznych przesłankach, trudno jest uznać je za mocne (o ich dowodzeniu można przeczytać na oficjalnej stronie ahmadiji w Polsce). Ale najbardziej chwiejną teorią wydaje się ta o omdleniu. Mimo tego, przed Mirzą Ahmadem cały szereg domysłów i teorii w tym temacie zaczął się pojawiać głównie wśród niemieckich i francuskich teologów pod koniec XVIII wieku. Karl Friedrich Bahrdt, Karl Venturini, Heinrich Gottlob, Karl Hase – między innymi oni dowodzili, że na śmierć i zmartwychwstanie należy patrzeć bardziej racjonalistycznie.
Jedna z tez mówiła, że Mesjasz zażył mocne ziółka, które spowodowały, że wydawał się martwy. Inni twierdzili, że wpadł w śpiączkę. Postulowano też, że Jezus Chrystus wpadł w swoisty trans. Pojawiały się również hipotezy, że uczniowie Jezusa nie byli zwykłymi prostaczkami, ale członkami tajnego stowarzyszenia, które potrafiło przekupić samego Poncjusza Piłata, żeby odegrać cały spektakl z ukrzyżowaniem…
Czy jednak przyjmujesz którąś z tych teorii, czy nie, czy jesteś chrześcijaninem, wierzysz w innego Boga, czy jesteś ateistą – większość z nas zaczyna dziś popołudniu w Wielki Piątek długi weekend. Dlatego wszystkim życzę wesołych świąt, dobrego jedzenia i udanej zabawy z bliskimi!