Wprost donosi, że przewodniczący Solidarności Piotr Duda - ten co to w imieniu biednych będzie wyciągał bogatych zza murów rezydencji, sam żyje jak pączek w maśle. Z Solidarności.
To jakaś seria opadania masek hipokryzji. Co i rusz opinia publiczna dowiaduje się, że ten co najświętsze wartości miał na ustach, ma też całkiem sporo za kołnierzem. Albo nijak ma się to co mówi, do tego co robi.
Była seksafera w hołdującym wartościom chrześcijańskim PiSie i Matą Hari Kaczyńskiego. Była afera łóżkowa równie katolickiego Kurskiego. W tym tygodniu Kamil Sipowicz wypomniał Janowi Pośpieszalskiemu, który oburza się strasznie na używanie i kupowanie marihuany, że nie jednego jointa spalili u Janka w domu i nikt nie pytał skąd Pośpieszalski ma towar.
A dzisiaj dowiadujemy się, że Piotr Duda zarabia dzięki Solidarności więcej od ministra, czy premiera - nie mówiąc o tych, w imieniu których pobiera trzykrotność średniej krajowej i forsę z zarządu solidarnościowej firemki.