SŁAWOMIR NOWAK
Rzeczywiście tak zupełnie, bezkrytycznie jest zapatrzony w Tuska, jak się śmieją w kuluarach?
Tak było dopóki był u niego w kancelarii.. To, że Donald wyrzucił go na fali afery hazardowej, zdając w Sejmie na łaskę Schetyny, przelało szalę goryczy. Kompletnie nie potrafił zaakceptować faktu, że został odstrzelony, i to, co bardziej bolesne dla niego, na żądanie właśnie Schetyny, który godząc się na ogłoszenie, że sam podaje się do dymisji postawił warunek, że Nowak odejdzie razem z nim. Przez długo żył jeszcze nadzieją, że wróci do Tuska. Na początku nie było jeszcze najgorzej, Tusk tłumaczył mu: będziesz ważny w Sejmie, będzie pilnował w moim imieniu Schetyny, zostaniesz szefem komisji spraw zagranicznych. Ale potem okazało się, że komisji nie dostał i to Schetyna jego świetnie kontroluje i stopniowo eliminuje. W Nowaku musiała rosnąć złość na Tuska. Kiedy Drzewiecki odgrażał się po pijaku, że wykończy Donalda, Nowak milczał. Wyrzucając go Tusk pozwoli tym samym na upokarzanie go w klubie. Hartował go szczególnie Andrzej Halicki w imieniu Schetyny. Potem Donald pozostawił go praktycznie samemu sobie w kancelarii prezydenta. Nowak miał z Tuskiem umowę, że wejdzie do kancelarii Bronka, ale jako jej szef. Tymczasem Bronek na szefa kancelarii powołał swojego człowieka Jacka Michałowskiego. A Donald nic w sprawie Nowaka nie zrobił.
To Nowak sam sobie wymyślił, że będzie szefem kancelarii?
Wymyślił to sobie Tusk, żeby kontrolować przez lojalnego mu Nowaka Komorowskiego. Pamiętam, jak Nowak mówił mi: jak nie będę szefem kancelarii, to nie idę do Bronka. Ja go uprzedzałem, że szefowanie może nie być realne, bo było do przewidzenia, że Komorowski jest świadomy sytuacji i będzie chciał mieć własnego człowieka. Dziś w kancelarii prezydenta to Tomasz Nałęcz jest gwiazdą medialną, Michałowski rozgrywającym, a Nowak jest na najlepszej drodze, żeby ze Schetyną próbować wrócić do pierwszej ligi politycznej.
Ale Nowak już wcześniej podobno jak mało kto doświadczył, że Tusk potrafi być bezwzględny i okrutny?
To prawda, że był wielokrotnie czołgany przez Tuska za różne błędy. Donald opieprzał go brutalnie, z buta. Kazał mu siedzieć do drugiej w nocy nad czymś, a nazajutrz wstawać o szóstej rano, ale to było jeszcze w graniach chorej, bo wojskowej, ale jednak jakieś normalności. Nowak pokornie to znosił.
On ma w ogóle zadatki na poważnego polityka?
A dlaczego nie? Większość w polityce to marność. Tak zwani poważni, to na ogół mało inteligentni! Nowak w sensie intelektualnym nie jest może gwiazdą, ale z drugiej strony świetnie odnajduje się w tych dzisiejszych mechanizmach politycznych. Komunikat polityczny, analiza poparcia, nastrojów społecznych, przewidywanie czytania przez ludzi konkretnych wypowiedzi – w tym jest naprawdę sprawny. Jest dobrym PR– owcem, nie można go zupełnie lekceważyć.
A jednak za kuluarami bywa przedmiotem kpin?
Bo poza marketingiem, nie ma nic do powiedzenia. Nie ma w nim żadnej substancji i w tym sensie jest plastikowy. Jego problem, podobnie zresztą, jak Grzegorza Napieralskiego, polega na tym, że za wcześnie wszedł do poważnej polityki. I dziś pozostał taką wydmuszką. No bo, jaki poważny facet mówi, że jego szef jest dotknięty geniuszem?
Prywatnie raczej stonowany?
Chyba najmniej zabawowy z całego dworu. Bardzo się zawsze pilnował, nigdy nie upijał. Nie wiem na ile to wynikało z jego charakteru, a na ile z roli, jaką pełnił na dworze Tuska. To był jedyny człowiek z całej tej grupy, który niezależnie od wszystkiego, od rana do wieczora musiał być czujny, w pogotowiu, wykonać określone czynności. Nigdy go nie widziałem wstawionego, wyluzowanego zupełnie. Nastawiony tylko i wyłącznie na karierę.
W oczy rzuca się jego zawsze nienaganny wygląd.
Do wyglądu i ubioru przywiązuje wielką wagę. Drogo i dobrze się ubiera. Często właśnie mnie zaczepiał na ten temat, dopytując się gdzie się ubieram lub opowiadając o swoich decyzjach w kwestii wyglądu. Kenzo – to jego ulubiona marka.
***
JOANNA KLUZIK – ROSTKOWSKA
Spora burza wybuchła w pewnym momencie wokół Pana kontaktów z Kluzik – Rostkowską. Jak było naprawdę? Spiskowała z Panem czy nie?
Trudno mówić o spiskowaniu. Rzeczywiście spotkaliśmy się w lipcu 2010 roku, kiedy ona z tą grupą była już zdecydowana na wyjście z PiS. Po raz pierwszy doszło do rozmowy w biurze Pawła Poncyljusza, gdzie nieoczekiwanie dla mnie ona się pojawiła. Wyrażała bardzo antyklerykalne poglądy, tak, że byłem nawet zaskoczony. Co ty robiłaś w takim razie w ogóle w PiS–ie?! – zapytałem w końcu. – A wiesz, bo tak życie się potoczyło. W 2005 roku nie było różnicy w zasadzie różnicy, czy jest się w PiS czy w PO. Decydowały bardziej towarzyskie względy – odpowiedziała mi. Choć faktycznie o Platformie wtedy nie wypowiadała się dobrze, mówiąc o niej z przekąsem Peło. – Do tej Peło to nie pójdziemy, ta Peło jest taka zupełnie bezideowa – twierdziła.
A ona sama jest ideowa?
To właśnie paradoks. Nie. To inaczej, niż Poncyljusz, jest zdecydowanie typ karierowicza. Joanna ma przekonania, szczególnie w tej sferze opieki społecznej, ale na użytek polityczny, jest w stanie je albo bardziej uwypuklić, albo stępić. Inaczej też niż Poncyljusz na tamtym spotkaniu na moją propozycję, by z tymi swoimi poglądami, dołączyła do mojego ruchu, nie odpowiedziała: nie. Powiedziała, że musi się jeszcze na wszystkim zastanowić i żebyśmy się jeszcze raz spotkali.
I spotkaliście się?
Tak, kilka dni później przyszła do mojego mieszkania. I powiedziała, że jednak nie może dołączyć do mnie, bo musi solidarna z tą grupą z PiS. Gdyby się nam nie udało, to wtedy może przyjdę do ciebie - rzuciła. Ale jakąś sympatię do mnie chyba miała. Kiedyś mój kierowca niechcący stuknął – jak się okazało potem – właśnie jej samochód na sejmowym parkingu. Kiedy więc ją potem spotkałem na korytarzu wręczyłem jej jako zadośćuczynienie butelkę „Snowleoparda”, którą akurat przywiozłem dla Niesiołowskiego. Bardzo się ucieszyła i potem przysłała mi sms –a: mimo, że w wielu sprawach się nie zgadzamy, to ludzie z mojego otoczenia kibicują ci. Dziś mogę powiedzieć, że mam szczęście, że nie związałem się z taką osobą. Ale nie przypuszczałem, że może być aż tak zepsuta![/i]