Kilka miesięcy temu zaproponowaliśmy projekt ustawy dotyczący tzw. podatku wyjścia: firma, która przenosi swoją działalność do innego kraju, a wcześniej korzystała z ulg podatkowych w naszym, będzie musiała w formie podatku zwrócić część ulg jakie jej daliśmy. Sejm oczywiście odrzucił tę ustawę i to pomimo tego, że podobne rozwiązania funkcjonują w innych krajach, np. w sąsiednich Niemczech.
W sieci zagotowało się po tym jak młodzieżowa marka Reserved postanowiła przenieść się na Cypr, aby tam nie płacić podatków. Nic dziwnego w tym oburzeniu internautów. Ludzie kupując produkty jakiejś firmy liczą na to, że płaci ona podatki w kraju. Z drugiej strony trudno dziwić się firmie, że chce obniżyć koszty, gdy rynek jest tak cenowo konkurencyjny. To kolejny przykład tego, że nie możemy być bezczynni jako państwo.
Można się spodziewać, że PO zażąda kastracji chemicznej producentów odzieży, którzy wyprowadzają się do rajów podatkowych, a PiS wypowie wojnę Cyprowi. W tej sytuacji Solidarna Polska nazwie producentów odzież bydlakami w spódnicy i sukienkach, a SLD zapowie konferencje i debatę pod hasłem „Czy naprawdę musimy się ubierać?”
Tę zażartą dyskusję przykryje wizyta Tuska u ludzi na Podkarpaciu z powodu tego, że wilki zjadły owce, albo Maciarewicz znajdzie niezbity dowód na morderstwo smoleńskie, ewentualnie oryginał brzozy.
Tymczasem trzeba się wreszcie pokusić o jakiś Plan Rozwoju Gospodarczego. O jakąś strategię, z której wynikałaby taka, a nie inna polityka podatkowa. Bo do diabła…tfu, co ja piszę, do gendera, nigdy nie wyjdziemy poza politykę niskich cen i niskiej płacy. A to się kończy zawsze jakimś Cyprem!