Żył na przełomie dziewiętnastego i dwudziestego wieku na Białostocczyźnie! Zwali go - prorok Ilja. Wierzyli, że dokonywał cudów: ozdrawiał i leczył ludzi! Miał tysiące wyznawców! Na jego msze przychodziło nawet ponad trzydzieści tysięcy ludzi. Aby spełniło się proroctwo i został odkupiony grzech, postanowili go ukrzyżować, ale ostatecznie do tego nie doszło!

REKLAMA
Jedynie ten, który wcielił się w rolę Judasza - odegrano całą biblijną historię – powiesił się! Tak jakby tylko Judasz dźwigał prawdziwy ciężar odkupienia. Jego Ofiara jest bowiem najcięższa. Z historii Ilji - marzenia o pełnej misce i seksie, jako prawdziwej komunii chleba i miłości - pozostaje zdumiewający brak resentymentu. Chrześcijaństwo - które tak jak dziś znamy, całe oparte jest na resentymencie, czyli przeniesieniu poczucia winy za życie - dokonuje tu przemiany w prostą i rubaszną historię. Znane było umiłowanie proroka do życia - przygarniał kobiety, jak wiatr liście.
Dopiero w chłopskim zajadaniu, piciu wódki i seksie, rozumianym jak każda inna potrzeba fizjologiczna, dochodzi do skutku odnowienie życia - zmartwychwstanie.
To jest sens nowego przedstawienia Tadeusza Słobodzianka - wielkiego tropiciela prawdy o chrześcijaństwie - w teatrze na warszawskiej Woli!
Idźcie i oglądajcie!