Janusz Piechociński, wicepremier, prezes PSL, poseł na Sejm I, II, IV, VI i VII kadencji
MEGA GRZYBY
2 dni bez telefonów, kompów, gazet, telewizji a nawet książek chociaż wziąłem jedną o kryzysie…
Wtorek
5.15 laski położone na Podlasie w okolicach Bielska Podlaskiego…. Idziemy na grzybki zabierając jedno wiadro 10-litrowe (na wszelki wypadek 3 duże torby foliowe).
Po 15 minutach wiadro pełne przepięknych młodziutkich i zdrowiutkich szarych koźlarzy, wzmacniane od czasu do czasu ładnym bielutkim prawdziwkiem spod igliwia wyjmowanym…
Po kolejnych 20 minutach 2 torby wręcz pękają od ładnych prawdziwków, koźlarzy (uwaga, znikoma ilość czerwonych), pierwszych jak namalowanych podgrzybków, trochę kurek i wchodzimy na podmokły teren małych sosenek, a tam MAŚLAKI w niesamowitych ilościach i w zdecydowanej ilości też zdrowiutkie. Przesypujemy więc prawdziwy i koźlarze do swetra i wiaderko zapełniamy maślakami… Tak na oko waży to wszystko ze 25 kilo. Powrót do wioski to gehenna, przystaję co kilka minut…
7.15 jestem w domu, chwytam coś do jedzenia po drodze, biorę wodę w litrowej ilości i wymarsz na kolejny grzybowy łów …tym razem idę na inne miejsca w brzozowe zagajniki za wsią.
O 9.13 znowu jestem w domu, a żona buntuje się, że już więcej nie będzie obierać, suszyć i marynować. Uspakajam ją nowiną, że tym razem jest mniej (około 20 kilo) , starannie obranych już w lesie ze zdecydowaną przewagą prawdziwków i koźlarzy… Prawdziwki jak malowane to i opór rodziny też jakby zelżał…
11.30 obiecując, że szarych koźlarzy już zbierać nie będę, idę raz TRZECI. Zrobiłem po zagajnikach solidne parę kilometrów, a od zachodniej strony od pól i łąk natrafiam na okazałe prawdziwy w dużej ilości. Szkoda, że znaczna ich część pozostała w lesie, bowiem nie tylko większe okazy, ale nawet maluchy z igłowych górek wyjmowane strasznie robaczywe…
Na szczęście dla Rodziny obiecałem pomagać przy wymianie dachu na budynku gospodarskim i od 13.30 do 18.00 nie zbierałem. Przed samym wieczorem wpadłem na moment do lasów po drugiej stronie Nurca i w 25 minut uzbierałem wiaderko 10-litrowe prawdziwków i podgrzybków. Mijani po drodze miejscowi, którzy zbierają głownie kurki na sprzedaż, to dopiero robili oczy i następnego dnia jak jeden mąż tłumnie rzucili się z wielkimi koszami do lasu.
Środa
była podobna choć nie tak obfita, bo miejscowa konkurencja mocno spenetrowała okoliczne lasy i zagajniki. Łącznie wyruszyłem do lasu trzy razy, bowiem o 16 wyruszyliśmy już pod Warszawę.
W ciągu tych 2 dni licząc na wiadra 10-litrowe zebrałem zdrowych:
prawdziwków ponad 3, małych szarych koźlarzy 4,5, maślaków ponad 2, podgrzybków 1, czerwonych ponad połowę.
UWAGA, ponad 2/3 zostało rozdane rodzinie i znajomym…….
Uwaga, jeśli pod Bielskiem nie popada wysyp kozaczkowy już się skończył, a prawdziwki jeszcze co najwyżej 2 dni, bowiem już wczoraj zrobiło się sucho nawet w brzozowych zagajnikach. W dużym sosnowym lesie zaś grzyba nie uświadczysz – jedna wielka suchości suchość.