Jak zatrzymać budowę meczetów? Podłożyć świnię, uważaną w islamie za zwierzę nieczyste. Dla jednych to sposób na powstrzymanie islamizacji, dla innych akt wandalizmu i narastającej nienawiści.
REKLAMA
„Świńskie” zagrywki
Ostatni przypadek miał miejsce na placu budowy meczetu w Rejkiawiku w listopadzie. Lokalni przeciwnicy meczetu zakopali tam części świni i rozrzucili kartki Koranu splamione krwią. Nie jest to nowy wynalazek – dwa lata temu w listopadzie zbezczeszczono miejsce pod budowę meczetu w Szwajcarii. W 2010 roku na terenie placu budowy meczetu w Sewilli zakopano całą świnię. W roku 2006 w Kopenhadze nieznani sprawcy wylali świńską krew na ziemię pod planowany meczet.
Takich sytuacji można by wymieniać więcej. Wśród przeciwników islamu rozpowszechniony jest pogląd, według którego świnia jest zwierzęciem rytualnie nieczystym i powoduje desakralizację miejsca modlitwy. Zwolennicy „świńskiego” sposobu blokowania budowy meczetów wywodzą całą historię z wersetu 6:145 Koranu „Ja nie znajduję w tym, co mi zostało objawione, niczego zakazanego dla człowieka w jego pożywieniu z wyjątkiem tego, co jest martwe, albo rozlanej krwi, albo mięsa świni - bo to jest obrzydliwe” (tłum. J. Bielewski) lub 2:173 „On zakazał wam tylko: padliny, krwi i mięsa wieprzowego”.
Jednakże ma to dotyczyć tylko pożywienia, argumentują muzułmanie. Po incydencie sprzed dwóch lat rzecznik Centralnej Rady Islamskiej w Szwajcarii uznał, że poczekają „na następny deszcz lub opad śniegu, żeby oczyścił teren”. I nie ma żadnych potwierdzonych przypadków, żeby technika „na świnię” zatrzymała gdziekolwiek budowę meczetu. Wśród dotkniętych nią muzułmanów ten czyn jednak jest odbierany jako symbol nienawiści religijnej.
To niezrozumienie stosunku muzułmanów do wieprzowiny działa także w drugą stronę. Wśród nadgorliwych zwolenników wielokulturowości, którzy na wszelki wypadek nie chcą urazić muzułmanów, są tacy, którzy wycofują się w podstawówce z przedstawienia „Świnki trzy” lub wycofują ze sprzedaży „świńskie” zabawki. Muzułmańscy rodzice reagują zdziwieniem, chociaż byłoby ono może mniejsze, gdyby wiedzieli, że w Katarze rysunki Prosiaczka, przyjaciela Kubusia Puchatka, są wymazywane przez cenzorów.
Czy przeszkadzać meczetom?
Wracając jednak do poważniejszych problemów: co leży u podłoża tych niegodziwych, jakby na to nie patrzeć, aktów wandalizmu? Ich autorzy, bądź sympatycy, na usprawiedliwienie swych działań argumentują, że jest to nic w porównaniu z tym, co działo się z kościołami na terenach podbitych przez islam. Mówią na przykład o meczecie w Kordobie (obecnie chrześcijańskiej katedrze), który powstawał ze zniszczonych wówczas kościołów, na miejscu chrześcijańskiej świątyni. Z drugiej strony wiemy z historii, że za każdym razem nowa religia przywłaszczała sobie miejsca kultu poprzedniej; robiło to także chrześcijaństwo. Jednak oczekiwanego przez liberałów „końca historii” nie widać. W Europie zdarzają się próby desakralizowania meczetów, a w Turcji przedstawiciele najwyższych władz chcą przekształcić na meczet Hagia Sophię, funkcjonującą obecnie jako muzeum.
Drugim powodem, dla którego ludzie uciekają się do takich metod, może być ślepota decydentów lub skrępowane przez poprawność polityczną decyzje. Wiele z meczetów budowanych na Zachodzie finansowanych jest przez Arabię Saudyjską czy Katar, a kontrolowanych przez organizacje związane z fundamentalistyczną ideologią Bractwa Muzułmańskiego.
Oto garść danych:
- Islamic Society of North America kontroluje od 25%-50% hipotek amerykańskich meczetów.
- Autor polecanej przez Adama Michnika (więc chyba nie „ciemnogród”) książki „Kamikaze made in Europe”, Magdi Allam, utrzymuje, że we Włoszech Bractwo kontroluje 60-80 % meczetów.
- Wiele meczetów i innych inicjatyw w Niemczech powstało za sprawą Ibrahima el-Zayata, przewodniczącego Wspólnoty Islamskiej w Niemczech, założonej przez Saida Ramadana, zięcia twórcy Bractwa Muzułmańskiego Hasana el-Banny. Więcej o rozwoju Bractwa Muzułmańskiego w Niemczech i w Europie można przeczytać w książce laureata nagrody Pulitzera Iana Johnsona „Meczet w Monachium”
- Islamic Society of North America kontroluje od 25%-50% hipotek amerykańskich meczetów.
- Autor polecanej przez Adama Michnika (więc chyba nie „ciemnogród”) książki „Kamikaze made in Europe”, Magdi Allam, utrzymuje, że we Włoszech Bractwo kontroluje 60-80 % meczetów.
- Wiele meczetów i innych inicjatyw w Niemczech powstało za sprawą Ibrahima el-Zayata, przewodniczącego Wspólnoty Islamskiej w Niemczech, założonej przez Saida Ramadana, zięcia twórcy Bractwa Muzułmańskiego Hasana el-Banny. Więcej o rozwoju Bractwa Muzułmańskiego w Niemczech i w Europie można przeczytać w książce laureata nagrody Pulitzera Iana Johnsona „Meczet w Monachium”
Nie inaczej jest z budową meczetu w Warszawie, przeciwko której protestowało w 2010 roku Stowarzyszenie Europa Przyszłości. Dzisiaj już nie tylko my, ale i Agencja Bezpieczeństwa Wewnętrznego uważa inwestora za organizację związaną z Bractwem Muzułmańskim. Nasz protest spotkał się z bardzo negatywnym oddźwiękiem w mediach i założę się o dobry alkohol, że gdybyśmy wyszli przeciwko jakiejś inicjatywie księdza Rydzyka, to byłoby zupełnie inaczej. A przecież antysemita, który Hitlera uważa za bicz boży na Żydów, Jusuf Al-Karadawi według wypowiedzi liderów Ligi Muzułmańskiej w RP to człowiek szanowany, ba, wzorzec demokracji.
Podsumowując, żeby nie było niedomówień: chociaż nie jestem biernym obserwatorem, lecz także stroną konfliktu z politycznym islamem, uważam, że wszelkie takie czyny jak bezczeszczenie miejsc modlitwy świńską padliną czy - co gorzej - ich podpalanie, należy potępiać. Jednak nie będę solidaryzował się z kaznodziejami, dla których obcinanie rąk jest dobrą karą dla złodzieja a antysemita szanowanym uczonym.
Tyle o świniach. Trochę inaczej jest z psami… ale to materiał na następny artykuł.
