Czasem się zastanawiam, po co nam ludzie rządzący. Po co nam naukowcy i fachowcy. Po co badania. I tak o najważniejszych rzeczach decyduje wola tłumu wiedziona przez media.
Artykuł piszę pod wpływem decyzji na temat GMO, która jest jedynie jedną z wielu kolejnych, w których ludzie rządzący, z założenia mądrzejsi od nas, wybrani jako wyjątkowi – nam po prostu ulegają.
Znów internet i lud rozdarł szeroko paszczę. Co prawda wcześniej wkładał w nią leki oparte na GMO czy też po prostu żywność w ten sposób produkowaną. Ale ktoś gdzieś krzyknął, że GMO to zło i teraz w owe szeroko rozwarte w krzyku usta będziemy wkładać jedzenie pryskane pestycydami na potęgę. Pszczoły, które rzekomo się tak chroni też swoje oberwą.
Czy GMO jest lepsze czy gorsze – czytam kto co mówi i wierząc fachowcom uważam, że lepsze. Ale tłum nie wierzy fachowcom. Tłum weźmie nęcący kawałek i zacznie się drzeć. Politycy szybko policzą słupki. Więcej ludzi jest za tłumem niż ze ekspertami więc powiedzą „tłum ma rację”.
Nie, nikt nie stanie „okoniem” mówiąc jak jest lepiej. Nie pokaże tłumowi dokładnych badań czy argumentów. Tylko pokornie skłonią głowę i licząc procenty głosów powiedzą do tłumu, że jest mądry, że ma rację. A skoro oni mówią nam, że tłum ma rację, to tym bardziej tłum uważa się za mądrzejszy.
I tak jest co krok. Tak było z ACTA. Tak jest z medialnym, totalnie naukowo rozproszonym problemem Smoleńska i tak co krok odbijamy się od afery do afery spożywając marne ochłapy podniecaczy tłumu. I idziemy, nie doczytamy wszystkiego, nie sprawdzimy co mówią mądrzejsi. Nie, bo ktoś powiedział, że zabierają nam wolność. Wycieramy więc z ust resztki genetycznie modyfikowanego pomidora zza granicy i dołączamy się do kolejnego protestu po przeczytaniu medialnie zmanipulowanego artykułu z byle portalu.
Czemu piszę to ja? Wychowawca i psycholog wychowawczy? Bo z dziećmi dzieje się to samo. Co chwila widzę próby zgwałcenia dziecięcej natury i nagięcia jej do polityki pieniądza, do potrzeb dorosłych. Przyspieszanie natury, przyspieszanie nauki, przyspieszanie rozstania z rodzicami. Szybciej szybciej to dziecku nie szkodzi? A eksperci? A tam, chrzanić ekspertów, feministki lepiej wiedzą, że dziecko poradzi sobie bez pracującej matki, a ojciec poradzi sobie z nim tak samo jak i ona, a jeszcze lepiej dwie matki. Wojownicy o kasę dla ZUSu poprą wyrzucenie dziecka do żłobka, bo i rodzic więcej zapłaci podatku i miejsc pracy więcej. Bajka. A dziecko? Co tam, efekty będzie widać za ponad 20 lat, kiedy to coraz mniej pewne siebie „produkty przyspieszonego wychowania” będą musiały udźwignąć rynek. To nie nasz problem. Teraz wola tłumu jest najważniejsza. Eksperci niech sobie piszą po cichu blogi.