Który to już raz słyszymy o kongresach jednoczącej się prawicy? Scenariusz jest zawsze taki sam.
Partia najsilniejsza chce pożerać, jak kanibal te mniejsze. Oczywiście te małe partyjki są toksyczne i zjadający dostaje rozstroju żołądka. Wie o tym z doświadczenia Jarosław Kaczyński, bo już nie raz próbował w taki sposób jednoczyć prawicę.
Teraz zastosował inną metodę. Wybiera tylko zjadliwe kawałki, stąd na kongresie pojawiły się tylko sieroty po Gowinie i Ziobrze. Co prawda Jacek Kurski z podkulonym ogonem wyznający szczerą miłość do prezesa PIS, w co trudno uwierzyć, że robi to dla dobra Polski.
Już bardziej wiarygodnie wypada Jarosław Kaczyński. Mówi on, że robi to, aby mógł zostać premierem i budować IV Rzeczpospolitą. Jak widać dla niego liczy się tylko władza a nie Polska. Piątkowe głosowania wykazały, że koalicja PO-PSL ma stabilną większość mimo, że były prezes PSL Waldemar Pawlak chciał zagrać razem z Jarosławem Kaczyńskim. Jemu też marzy się powrót do rządowych ław w sejmie. Miał nawet swoje 5 minut, ale raczej już na stałe wróci do ostatnich rzędów w ławach sejmowych. Tak kończą wszyscy, którzy wyrażają chęć współpracy z Jarosławem Kaczyńskim i jego partią.
Ziobro i Gowin już wiedzą, że Jarosław Kaczyński nie chce jednoczyć prawicy, on chce skutecznie rozbić partie prawicowe na prawo od niego, i stąd PIS organizuje dość groteskowe imprezy zjednoczeniowe.