Reklama.
Od 16 grudnia, żyliśmy bezprecedensowym protestem w Sejmie. Spójrzmy jednak na fakty. Zanim doszło do tego konfliktu, marszałek Sejmu nałożył restrykcyjne ograniczenia na dziennikarzy w Sejmie, uniemożliwiając im de facto swobodne relacjonowanie prac polskiego parlamentu. Gdy Marszałek otworzył punkt programu 33 posiedzenia Sejmu, poświęconego budżetowi państwa, na sali sejmowej nie było wszystkich posłów PiS i PiS nie był w stanie uchwalić samodzielnie budżetu. Dlatego marszałek Kuchciński wszczął bezprecedensową awanturę, wykluczając bezpodstawnie posła Szczerbę z obrad, licząc na gwałtowny protest opozycji parlamentarnej, aby tym sposobem zyskać kilka godzin na ściągnięcie nieobecnych w Sejmie posłów PiS. Następnie zebrał się klub parlamentarny PiS w sali kolumnowej, który po kilkudziesięciu minutach został nazwany posiedzeniem plenarnym Sejmu. To klub parlamentarny PiS uchwalił budżet państwa na 2017 rok, a nie Sejm RP.
Cały klub parlamentarny Platformy Obywatelskiej i posłowie .Nowoczesnej, protestowali na sali plenarnej Sejmu przez cztery tygodnie, aby przywrócić swobodny dostęp mediów do relacjonowania prac parlamentu oraz protestowaliśmy przeciw uchwaleniu najważniejszej ustawy jaką jest budżet, przez klub parlamentarny PiS. WYGRALIŚMY to starcie z autorytaryzmem władzy. Media będą mogły nadal swobodnie pracować w Sejmie. Ustawa budżetowa pozostała nielegalna i odpowiedzialność za wszystkie negatywne skutki wynikające z tego spadną na klub parlamentarny PiS, a personalnie na marszałka Sejmu.
Dzisiaj stanęliśmy pod ścianą. Jarosław Kaczyński zapowiedział zmiany w ordynacji wyborczej. Aby uprzedzić spekulacje, sam powiedział wprost, bez gmatwania sprawy, że dokonane zostaną zmiany, między innymi, granic okręgów wyborczych. Kaczyński podał nawet przykład, najbardziej bezczelnie, jak tylko można sobie wyobrazić, okręgu na Podlasiu, gdzie wygrywał Cimoszewicz, uzasadniając, że po zmianie granic tego okręgu wyborczego nie będzie to możliwe. Innymi słowy, Kaczyński zapowiada wprost zmiany w ordynacji wyborczej, które pozwolą wygrywać wybory tylko jego partii.
Jeżeli nie zatrzymamy PiS ze zmianami w ordynacji wyborczej, to czeka nas niechybnie „demokracja” białoruska czy rosyjska i rządy PiS w majestacie „prawa” PiS na wiele, wiele lat.