Właśnie się dowiedziałem, że Minister Spraw Zagranicznych Radosław Sikorski jest pomysłodawcą utworzenia nagrody Solidarności, która wręczana byłaby 4 czerwca, w każdą rocznicę pierwszych częściowo wolnych wyborów w Polsce.
Laureatami tej nagrody byliby ludzie walczący o wolność i demokrację. Pomysłodawcy podkreślają, że nagroda Solidarności może stanowić mocny akcent by pokazać całemu światu, że to Polacy byli pierwszymi, którym udało się rozmontować dyktatorskie rządy komunistów.
Ja osobiście miałbym dwie uwagi. Po pierwsze uważam, ze nagroda za milion euro jest za wysoka w czasie gdy wielu bohaterów tamtych czasów żyje w biedzie. Po drugie od 2008 roku Lech Wałęsa wręcza nagrodę swojego imienia o wartości 100 tyś USD ludziom walczącym o wolność i demokracje, a nikt inny jak Lech Wałęsa kojarzony jest z polską Solidarnością. Przypomnę, że laureatami zostali między innymi Aleś Bialacki opozycjonista białoruski, irańskie obrończynie praw człowieka Shadi Sadr oraz siostry Ladan i Roya Boroumand. A w minionym roku 2013 laureatem został rosyjski opozycjonista siedzący wówczas w więzieniu Michaił Chodorkowski