Dzień po przesławnym Marszu Niepodległości w studiu radiowej „Trójki” rozbrzmiały słowa dla Ślązaków znaczące. A w zasadzie nie tylko dla Ślązaków, lecz dla wszystkich, których polskość może zostać podważona – czy to przez nich samych, czy też przez czujnych strażników narodowej ortodoksji.
Do awangardy tych ostatnich należy autor inkryminowanej wypowiedzi, redaktor Łukasz Warzecha. Wziął on szlachetnie w obronę uczestników rocznicowego pochodu, wywodząc nie bez racji, że obywatele mają prawo do różnych poglądów i może im się nie podobać Polska taką, jaką jest. Chciało by się podpisać obiema rękami pod tą pochwałą pluralizmu, a z tym, że Polska nie jest taką, jaką być powinna, zgodzi się pewnie większość społeczeństwa. Część z konkretnych powodów, a część dlatego, że po prostu jest zmierzła.
Wygłoszona przez redaktora Warzechę apologia wielości dróg, którymi chadza myśl obywateli Najjaśniejszej Rzeczypospolitej, zakłada jednak pewne ograniczenia. Nie wszyscy mają prawo do niewinnego niezadowolenia, które można i należy traktować z pobłażliwością. "Gdyby coś takiego powiedział RAŚ, że mu się Polska nie podoba to to już by było niebezpieczne" – przestrzegł patriotycznie rozbudzony komentator dziennika „Fakt”.
Użycie koniunktiwu w cytowanej wypowiedzi wskazuje na uśpienie rewolucyjnej czujności redaktora Warzechy. Ruch Autonomii Śląska o tym, że nie podoba mu się Polska taka, jaką jest – scentralizowana, kpiąca z idei samorządności, lekceważąca tożsamość, historię i kulturę części swych obywateli – mówi od dawna. Publicznie, wprost i bez ogródek. Niebezpieczeństwo nie jest zatem potencjalne – występuje tu i teraz. Panie Redaktorze, wróg stoi już u bram i naigrywa się, krzywiąc gębę w grymasie niezadowolenia. O, mniej więcej tak.
Na tym jeszcze nie koniec. RAŚ ośmiela się proponować zmiany tego, co w Rzeczypospolitej mu nie odpowiada. Kto to widział, by pogrobowcy Czai i Hupki na swoją modłę próbowali Polskę i Polaków urabiać? Landyzować, albo wprowadzać inne germańskie obyczaje? Niektórzy nie tęczę „pedalską”, lecz Polskę całą podpalić by chcieli. I wiadomo, jakimi zapałkami!