Komiksy, memy i słodkie zdjęcia… Jeżeli dorzucimy do tego słowo „kot”, otrzymamy ponadczasowy fenomen Internetu. Koty wciskają się w najciemniejsze zakamarki wirtualnego świata i lubią ocierać się o naszą uwagę. Jeśli nie przyjdą same, do wyboru mamy mnóstwo opcji: urocze fotki małych kotków w Google Grafika, błyskotliwe memy na Kwejku czy #cat na Instagramie, który podrzuci nam 113 tysięcy różnych kocich ujęć. Co sprawia, że mruczki są tak popularne w sieci i dlaczego wciąż chcemy je oglądać?
Czas oznajmić światu dobrą nowinę: mam kota
Kot to dziwne zwierzę. Chyba każdy z nas słyszał kiedyś powiedzenie, że koty chodzą własnymi drogami. Z jednej strony zdystansowane i niezależne, a z drugiej wdzięczne
i urocze. Mimo wszystko dla większości z nas są ulubionymi domowymi maskotkami, które potrafią rozbawić i rozczulić nawet najbardziej zagorzałych zwolenników psów.
Zawłaszczanie przestrzeni przez nowego czworononga zaczyna się bardzo niewinnie i może przebiegać na różne sposoby. Z pewnością jest słodki, leży na kanapie i ma taki uroczy, różowy nosek, który krzyczy zrób mi zdjęcie. Więc bierzesz telefon i czynisz powinność. Potem wysyłasz fotkę mamie, przyjaciółce i chłopakowi. Wszyscy odpisują, że kotek jest super, a ty chcesz więcej i więcej, żeby się upewnić, że to był dobry wybór. Przecież on tak cię rozczula. A kiedy twoja najlepsza kumpela spotyka się ze znajomymi, cała szkoła już wie, że masz kota. Zaczynają się telefony. Ludzie domagają się zdjęć. Wrzuć na fejsa Czemu nie widziałam go jeszcze na Snapie? Cały Instagram czeka! Więc ulegasz presji i wstawiasz fotki na tego fejsa, i Snapa, i na tego Instagrama i pewnie wrzuciłabyś też na stronę swojego banku, gdyby tylko była taka możliwość. Leci fala lajków, serduszeki wyświetleń. Właściwie dlaczego to wszystko zrobiłaś?
Koci spisek czy teorie naukowców?
Nie jesteś tym typem osoby? To nie ty oddałaś pupilowi swój stary telefon i założyłaś mu konto puszek_official? Zapewne należysz do gildii memologów, który od lat stawiają przed sobą jedno pytanie: Co ja paczę? Jedno jest pewne: najczęściej oglądanym motywem w Internecie są koty w wersjach wszelakich. Dlaczego?
Niektórzy mówią, że to wielki koci spisek, który pozwoli kotom przejąć kontrolę nad światem. Autorzy serwisu Mashable zaproponowali kilka innych, bardziej przyziemnych wyjaśnień. Pierwsze z nich dotyczy charakteru kotów, które w przeciwieństwie do psów, są niezależne i robią, co im się rzewnie podoba. Być może przez to postrzegamy je jako zwierzęta ciekawsze i bardziej oryginalne?
Inna teoria tłumaczy, że koty łatwo ulegają antropomorfizacji. Próbujemy uczłowieczyć
ich sposób bycia, przypisując naturalnym kocim zachowaniom naszą ludzką motywację. Ale czy nie jesteśmy choć trochę do siebie podobni? Użytkownicy często utożsamiają się ze swoimi pupilami. Zarówno właściciele zwierząt jak i internauci, to w większości samotnicy. Osoby o cechach introwertycznych spędzają więcej czasu w Internecie, a więc mają większy wpływ na jego kształt. Być może stąd bierze się tak duża popularność memów, zdjęć i komiksów, w których głównymi bohaterami są koty.
A co na ten temat mówi nauka? Ponoć to, że człowiek upodobał sobie koty, nie jest przypadkowe. Ludzie mają silnie rozwinięty instynkt opiekuńczy, który wiążę się z anatomicznymi cechami małego dziecka. Duża, okrągła głowa, duże oczy, mała buzia, mały nosek i małe uszka. Im więcej tych cech posiada nasz zwierzak, tym bardziej nam się podoba. Brzmi paradoksalnie? Być może. Nie da się jednak zaprzeczyć, że każdy kot – od rasowego do dachowca – takie właśnie cechy posiada. To ten różowy nosek, który tak nas rozczula i te wielkie oczy, w których możemy zobaczyć swoje odbicie.
Jest jeszcze coś więcej. Każdy z nas odczuwa potrzebę bliskości i pieszczot. Ten właśnie instynkt sprawia, że tak chętnie głaszczemy, tulimy i nosimy na rękach nasze koty.
Są jak lekarstwo na kiepskie samopoczucie. Puszyste futro obniża poziom stresu i uspokaja. Wystarczy pomyśleć o tym, jak się czujemy, kiedy nasz pupil po raz kolejny, zamiast swojego łóżka, wybiera nasze kolana. To większe szczęście niż wygrana w totka.
Psychologia tłumaczy, dlaczego tak chętnie zabieramy koty do naszych domów. To proste. Lubimy czuć się za kogoś odpowiedzialni i chcemy mieć o kogo dbać. Zapewne są właściciele, dla których kot to tylko darmozjad i pogromca mysich intruzów. Jednak założę się, że dla znacznej większości to coś więcej niż cztery łapy i ogon. Ile razy będąc na zakupach, odruchowo szukamy wzrokiem kocich przekąsek? Albo mijając zoologiczny, sprawdzamy ceny najnowszych drapaków? Na końcu wchodzimy do Rossmana szampon do włosów, a w głębi duszy liczymy na to, że żwirek sylikonowy będzie w promocji? Chcemy po prostu umilić naszym kotom życie na wszelkie sposoby. A potem te same słodkie stworzenia możemy godzinami oglądać w Internecie.
Dlaczego koty rządzą Internetem
To się po prostu dzieje. Memy są jak małe jednostki kultury, które żyją własnym życiem. Często mają swoje korzenie w literaturze, sztuce czy kinematografii. Czasami nawet twórcy memów nie wiedzą, skąd pochodzą wykorzystywane przez nich obrazki i dlaczego tak szybko stają się popularne. Prym w tej kategorii wiedzie chyba słynny polski kot co ja pacze?, który podobno jest klonem zjawiska zaobserwowanego początkowo w Rosji. Tam bohaterem słynnego mema była kotka Helia Pappercats – międzynarodowy champion rasy British shorthair (Ryc. 1.) To właśnie jej wizerunek wykorzystano w 2004 roku do stworzenia obrazka, który służącego do okazania dezaprobaty na forum 4chan. A polska wersja mema wciąż biega po Internecie i ma się dobrze (Rys. 2.).
Serwis Mashable przy wsparciu Statisty policzył, ilu fanów mają najpopularniejsze koty Internetu. Zwycięzcą rankingu został Grumpy Cat (Rys. 3.), który ma ponad 2,3 mln fanów śledzących jego oficjalne konto na Facebooku i Twitterze. Tuż za nim znalazł się Nyan Cat – zwierzak, który nawet nie istnieje (Rys. 4.), a różnica pomiędzy tymi dwoma była niewielka.
O takiej liczbie wielu celebrytów może tylko pomarzyć!
Chyba każdy z nas widział kiedyś filmik z kotami w Internecie, ale jest bardzo mało badań, które tłumaczą, dlaczego to robimy. W ubiegłym roku w serwisie YouTube pojawiły się aż 2 miliony filmików poświęconym kotom, które łącznie wygenerowały prawie 26 miliardów wyświetleń, zajmując tym samym pierwsze miejsce na liście najchętniej oglądanych materiałów.
Koty i emocje
Jessica Gall Myrick z Indiana University School sprawdziła, jak oglądanie filmików z kotami wpływa na emocje ludzi. Do swoich badań zaprosiła prawie 7 tys. osób. Spośród uczestników 30% opisało siebie jako „miłośników kotów”. 60% z nich deklarowało, że podobną sympatią darzy zarówno psy, jak i koty. Wyniki badań były zaskakujące. Dzięki filmikom z kotami oglądający odczuwali mniej negatywnych emocji, takich jak złość, smutek czy podenerwowanie. Zazwyczaj oglądali takie materiały w czasie pracy czy nauki. W tych przypadkach przyjemność była większa niż poczucie winy spowodowane odłożeniem niektórych ważnych rzeczy na później. Co ciekawe, filmiki z kotami chętniej oglądają osoby ugodowe i nieśmiałe. Dlaczego? Zdaniem autorki badania: kocie filmiki mogą pomóc w rozwiązywaniu trudnych zadań. Jest to związane z emocjonalnym pobudzeniem, którego intensywność zwiększa się podczas oglądania.
Czy tego chcemy, czy nie, koty podbiły Internet i zadomowiły się tam na dobre. Mając na uwadze korzyści, jakie płyną z obecności puszków w wirtualnym świecie, pomyślmy o naszych domowych pupilach i zadbajmy o nie, aby niektóre kocie memy nie były prorocze.