Dla Kościoła Wszystkich Świętych to dzień radosny, w którym - jak sama nazwa wskazuje - czci się jedynie świętych, czyli garstkę wybranych. Wprawdzie za takowych uważa się również osoby zmarłe, które po śmierci przebywają w niebie, ale ponieważ to wielka niewiadoma, pewni są tylko oficjalnie uznani w procesie kanonizacyjnym. Natomiast dla Polaków 1 listopada to święto zmarłych. Dzień smutku, zadumy i wspomnień o tych, którzy odeszli na zawsze. Może zatem pora ustanowić dniem wolnym od pracy 2 listopada. Byłoby to zgodne z naszą słowiańską tradycją czczenia wszystkich zmarłych, a nie tylko świętych, często mocno wątpliwych.

REKLAMA
Wszystkich świętych jest ponoć około 10 tysięcy, gdyż w pierwszych wiekach chrześcijaństwa ich ogłaszanie należało do uprawnień każdego biskupa. Znając ówczesnych książąt Kościoła, strach pomyśleć, kogo wynosili na ołtarze. Gdyby dziś takie możliwości mieli członkowie Episkopatu Polski niewykluczone, że świętym zostałby abp Wesołowski. Za heroizm znoszenia choroby pedofilskiej.
Od Klemensa VIII (1592-1605) do Pawła VI (1963-1978) papieże ogłosili łącznie 302 świętych. Prawdziwym stachanowcem okazał się dopiero Jan Paweł II, który z kanonizacji uczynił dochodowy, kościelny przemysł. Produkował średniorocznie 18 świętych, co daje łącznie 482. I pomyśleć, że sam musi jeszcze poczekać do przyszłego roku, aby oficjalnie korzystać z przywileju czczenia go w dniu 1 listopada.
Jak poinformował wczoraj sekretarz Episkopatu Polski, bp Wojciech Polak, "Wszystkich świętych to dzień radosny, który przypomina o powołaniu wszystkich do świętości, a jednocześnie o tym, że ta świętość jest możliwa". To kolejny punkt rozbieżności w podejściu Kościoła i zdecydowanej większości wiernych. Ciekawe, czy gdyby powszechna była wiedza, jaki religijny charakter ma 1 listopada, byłby on obchodzony w taki sposób, jak obecnie?
Polacy uważają 1 listopada za dzień wszystkich zmarłych. To dzień odwiedzania grobów bliskich, którzy odeszli. Bynajmniej nie wesoły. Wspomnienie zmarłych zawsze zawiera w sobie nostalgię i nigdy niekończący się żal. Zapala się znicze nie tylko na grobach rodziny i przyjaciół, ale też ludzi zupełnie nieznanych, których groby są opuszczone, a także w symbolicznych miejscach upamiętniających poległych, którzy z punktu widzenia Kościoła, świętymi nigdy nie będą.
Zatem dla Polaków Wszystkich Świętych to naprawdę Święto Zmarłych. Stroją groby bliskich w nadziei, że kiedyś ktoś zadba o ich miejsce pochówku. To trochę działania na pokaz, na które wydajemy 1,5 mld zł. Święto producentów i sprzedawców kwiatów i akcesoriów do ustrojenia grobów. Sposób honorowania zmarłych jest integralnym elementem obrzędowo-pokazowego katolicyzmu.
Może pora skończyć z obłudą i przenieść dzień wolny od pracy na 2 listopada. Wprawdzie wtedy 1 listopada za garstkę świętych będzie się modlić tylko garstka, ale za to prawdziwe święto będą mieć wszyscy, którzy umarli. I wrócimy do słowiańskich źródeł. Będzie uroczy komplet z Halloween.