Biskupi atak na gender idzie w parze z nawoływaniem, by "wzorem do naśladowania była Święta Rodzina z Nazaretu". Problem w tym, że model rodziny, "w której wychowywał się Syn Boży – Jezus Chrystus" jest przez Kościół wyklęty, jako ucieleśnienie gender. Nieskonsumowane niby-małżeństwo biednej, bezrobotnej Marii nie mieści się w historycznie, kulturowo i religijnie ukształtowanych stereotypach ról płciowych, małżeńskich i rodzicielskich. Biskupi znaleźli się w pułapce: bałwochwalczo wielbią Matkę Boską, choć jest ona pierwszą chrześcijańską burzycielką małżeńskich i rodzinnych stereotypów.
Historia Marii stanowi całkowite zaprzeczenie katolickich zaleceń. Cudownie, czyli sztucznie zapłodniona, wychodzi za mąż, aby nie być panną z dzieckiem. W zamian za wikt i opierunek oferuje Józefowi fikcyjny związek bez seksu i bez wypełniania obowiązku prokreacyjnego, zwanego "przekazywaniem życia". Wspólnie z Józefem wychowują jedynaka, co wg Kościoła jest egoizmem i stanowi rodzaj upośledzenia.
Gdyby Kościół katolicki faktycznie zalecał taki model rodziny, musiałby szczególnym szacunkiem darzyć panny w ciąży, popierać zapłodnienie in vitro i cesarskie cięcie (aby nie uszkodzić błony dziewiczej podczas naturalnego porodu) oraz nieskonsumowane małżeństwa, wychowujące jedynaka, nie będącego dzieckiem współmałżonka, czyli np. małżeństwa lesbijek i gejów. Tak jednak nie jest.
Zalecanie katolikom wzorowania się na Świętej Rodzinie i równoczesne potępianie gender jest wyrazem skrajnej obłudy Kościoła. Małżeńskie życie Matki Boskiej z Józefem było genderowe. Tym samym gender, bezpodstawnie uznawany przez Kościół za bezbożny, ma swoich świętych patronów.
Bardzo możliwe, że kiedy biskupi to zrozumieją, zechcą zawłaszczyć gender i zrobić zeń katolicką doktrynę - katogender pod patronatem Najświętszej Maryi Panny. Istnieje też druga możliwość - przestaną zalecać wzorowanie się na Świętej Rodzinie, co ucieszy katolików, bo tylko aseksualni męźczyźni mają ochotę iść w ślady św. Józefa.