Reklama.
Trzy razy więcej obywateli III RP (61 proc.) uznaje zimowe święta za ważniejsze od wiosennych. Żadnych nie uznaje aż 11 proc., a nie ma zdania kolejnych 8 proc. Jak na katolicki kraj – wynik porażający, choć w pełni uzasadniony.
Wychowankowie pazernego, spasionego kleru, odprawiającego sumy dlatego, że lubią duże sumy, przedkładają blichtr bogato obwieszonej choinki i prezentów nad 40 dni przednówkowego postu i posypywanie głowy popiołem. Wolą śpiewać kolędy niż święcić jajka, oglądać radosny żłóbek ze słodkim dzieciątkiem na prawdziwym sianku niż przygnębiającą drogę krzyżową i Grób Pański.
Wielkanoc odpada też w przedbiegach handlowych. Marka Bożego Narodzenia jest więcej warta niż Coca Coli. Przedświąteczny czas prezentowych zakupów wydłużył się do prawie dwóch miesięcy i zaczyna zaraz po 1 listopada. Jeśli nic nie zatrzyma degradacji świąt wielkanocnych, za kilkanaście lat zostanie tylko Wielkiweekend. Pisany razem i przedłużony na coraz mniej lany poniedziałek.
Wszystkim moim Czytelnikom życzę wesołych świąt. A czy są one wielkanocne, wiosenne czy już tylko wielkoweekendowe, jest bez znaczenia. Radujmy się z wolnego czasu, ze spotkań z rodziną, przyjaciółmi, znajomymi. Odpoczywajmy, jedzmy, pijmy, spacerujmy, czytajmy, oglądajmy TV, grajmy, siedźmy wpatrzeni w ekran komputera. Do serca prztulmy psa, weźmy na kolana kota... Róbmy to, na co mamy ochotę! Nie poddawajmy się terrorowi świąt!!! Spędzajmy je według własnego uznania, byle miło i w zgodzie.