I tak dowiadujemy się, jak wielu polityków, którzy na forum publicznym oskarżają się nawzajem, a nawet kłócą, w życiu prywatnym są nawet bliskimi znajomymi, a nawet przyjaciółmi. Najczęściej swoje prywatne relacje ukrywają przed wyborcami, aby ich nie stracić. Bo jak można lubić, i nie daj Bóg przyjaźnić się z przeciwnikiem politycznym. W oczach wyborców ma on być postrzegany niemalże jak wróg. Takie zachowanie służy tylko jednemu celowi, dostosować się do oczekiwań wyborcy, wpisać się w jego przekonania. I nie mają tu znaczenia poglądy samych polityków. Potrzeba zdobycia głosu wymusza mówienie tego, co chcą usłyszeć wyborcy.

REKLAMA
Jak się okazuje, nie ma tu znaczenia, że przekonania wyborcy nie wpisują się w rzeczywistość, że są destrukcyjne dla życia społecznego, a nawet dla niego samego. Jeżeli wyborca twierdzi, że trzeba przywrócić karę śmierci, to polityk również musi deklarować taką potrzebę, aby uzyskać jego głos. I nie ma znaczenia, że Kościół Katolicki jest temu przeciwny. Nie ma znaczenia, że polityk jednocześnie deklaruje swoją przynależność do Kościoła. Głos wyborcy jest tu dożo ważniejszy
Nawet jeżeli polityk nie wierzy w to, że tragedia smoleńska jest efektem zamachu, to mimo to będzie jeszcze rozwijał ten wątek, aby jego wyborca, który jest głęboko o tym przekonany, nie odwrócił się od niego.
Kiedy w wyniku poczucia zagrożenia jakie ogarnia wyborcę na skutek jego kłopotów życiowych, twierdzi , że życie wypełnione jest tylko kłopotami i trudnościami, i nie ma dziś szans na zmianę tego stanu rzeczy, to polityk w pełni to potwierdzi. I nie ma znaczenia, że utrzymywanie w takim stanie wyborcy bardzo niekorzystnie wpływa na jego życie, na pracę, na relacje rodzinne. Polityk dobrze wie, że pokazywanie takiemu wyborcy pozytywnych aspektów życia, może sprawić, że go straci.
Taki jest efekt demokracji - aby być przedstawicielem jakieś grupy społecznej, być przez nią wybranym, trzeba mówić jej głosem, potwierdzać jej przekonania, bez względu na to jakie by nie były. Bez względu na to, że mogą pogłębiać społeczne podziały. Do niedawna miałem nadzieję, że rolę propagatora wartości, które łączą, które poprzez swoją uniwersalność są ważne dla każdego człowieka, będzie pełnił Kościół Katolicki. Miałem nadzieję, że mając swoją pozycję społeczną ukształtowaną poprzez tradycję i historię, będzie mówił przede wszystkim o miłowaniu bliźniego swego, o tym aby nie czynić innym tego, co nam nie miłe.
Dziś w miejscu nadziei pojawiło się u mnie rozczarowanie i głęboka troska. Kościół zamiast pełnić tak ważną rolę, pogłębia podziały. Stąd moim zdaniem zasadne staje się pytanie : kto ma dziś przeciwstawiać się skutkom manipulacji polityków ?