Każdy chyba zna to uczucie jakie ogarnia nas kiedy się zakochamy. Jest ono tak silne, że praktycznie absorbuje całą uwagę. Myśli krążą głównie wokół osoby, którą obdarzyliśmy miłością. Tęsknimy za nią kiedy nie jesteśmy razem. Czekamy na telefon, czy chociażby smsa z magicznym słowem „kocham cię”. To dlatego od wieków poeci, pisarze i malarze, w swoich pracach uwieczniają ten szczególny stan uczuć. Jest on prezentowany w różnej formie, jednak najczęściej można dostrzec w ich twórczości tęsknotę i silne pragnienie miłości. Czy to właśnie jest miłość ?
REKLAMA
Współczesna nauka, w tym psychologia ewolucyjna , daje odpowiedź na pytanie dlaczego tak silnie opanowuje nas to uczucie. Zabrzmi to może trochę brutalnie, ale gdyby nie potrzeba miłości - bliskości, to prawdopodobnie do dziś nie przetrwałby gatunek ludzki. Wyposażeni w tę potrzebę, wspartą popędem seksualnym, od tysięcy lat szukaliśmy partnera/partnerki, aby założyć rodzinę. W procesie ewolucji najważniejsze było i jest, zachowanie gatunku.
Dzięki zaawansowanym technikom badawczym, znane są struktury mózgu, które uaktywniają się w stanie zakochania. Okazuje się, że oprócz potrzeby miłości i popędu seksualnego, w stanie zakochania aktywizują się struktury mózgu odpowiedzialne za bezwarunkową troskę i oddanie drugiemu człowiekowi. Psychologowie dostrzegają ją w relacjach pomiędzy matką i dzieckiem oraz w relacjach międzyludzkich gdzie dominuje akceptacja, życzliwość i tolerancja. Św. Paweł w swoim liście do Koryntian pisał, że miłość jest „cierpliwa, dobrotliwa, nie jest chełpliwa, nie nadyma się, nie myśli nic złego, nie raduje się z niesprawiedliwości”. Zapewne dlatego Jan Paweł II w swoich homiliach mówił : "dążcie do miłości". To jej brak sprawia, że kiedy w sposób naturalny ustaje romantyczna miłość, wielu ludzi odczuwa pustkę. Ich doznanie były głównie efektem działania biologii, a nie umiejętności kochania.
Jak pokazują badania stan zakochania, albo inaczej romantycznej miłości trwa ok. dwóch lat. I tu pojawia się pytanie czy 14 luty ma być świętem tylko tych, którzy przeżywają ten stan , czy też może świętem miłości, o której mówił Jan Paweł II i której bardzo pozytywne rezultaty podkreśla psychologia ? Wczytując się w historię patrona tego dnia św. Walentego, to chyba jednak powinniśmy mówić właśnie o tej miłości. Św. Walenty był biskupem katolickim. Złamał zakaz cesarz, który uważał, że legioniści nie powinni mieć rodzin. Tymczasem biskup udzielał im ślubu. Z powodu nieposłuszeństwa został wtrącony do więzienia, gdzie zakochał się w niewidomej córce strażnika. Dziewczyna pod wpływem jego miłości odzyskała wzrok. Kiedy cesarz dowiedział się o tym, kazał zabić Walentego. Egzekucja odbyła się 14 lutego 269 roku. Zakładając, iż rzeczywiście córka strażnika odzyskała wzrok, to na pewno nie za sprawą potrzeby bliskości (miłości) biskupa Walentego. To nie jego tęsknota uzdrowiła ją. Tylko miłość ma taką moc sprawczą, o czym mówią ci zajmujący się uzdrawianiem innych. Stąd dzień św. Walentego powinien być świętem miłości.
Uczucie to, jest nie tylko pierwiastkiem stanu zakochania. Możemy nim obdarzyć nie tylko bliskie nam osoby, ale i innych ludzi. Psychologia jednoznacznie wykazała, iż uczucie to jest nie tylko fundamentem najlepszych relacji międzyludzkich, ale i bardzo pozytywnie wpływa na życie tych, którzy „używają” je na co dzień. Miłość jest fundamentem życiowej skuteczności, poczucia satysfakcji i spełnienia. Kiedy brakuje miłości pojawia się lęk. To on jest źródłem braku wiary w siebie, a w relacjach z innymi inspiruje zazdrość, złość, nienawiść i agresję. Wybór należy do nas.
