Zamachy w Paryżu zaskoczyły nas wszystkich, jednocześnie stawiając przed niezwykle trudnym zadaniem odpowiedniej reakcji na tę tragedię. I niestety zbyt często reakcja ta w praktyce okazuje się wspierać cele, które przyświecają terrorystom, zamiast bronić wartości oświeceniowych.
Tylko tego brakowało – zbiorowej histerii Polaków, wobec tragedii, która miała miejsce we Francji. I jakże ciężko z tą histerią walczyć? Rozlało się tyle absurdalnych, szalonych, głupich komentarzy, że trudno się przez to morze ignorancji przebić (a rozpościera się ono od szarych użytkowników Facebooka po przyszłych ministrów spraw zagranicznych). A co drugi komentarz okazuje się gorszy… Najbardziej smuci wyczuwalna satysfakcja tzw. „przeciwników imigrantów”, którzy co rusz zabłysną złośliwym: „a nie mówiłem?” „trzeba było tych uchodźców brać?”, „chcieliście imigrantów, to macie”…
Najczęściej jednak słyszalne są dwa komentarze, tylko w różnych odcieniach:
1. Zamachy to wina lewackiej polityki Francji.
Po pierwsze, jeżeli w poważnej, merytorycznej dyskusji używasz terminu „lewactwo”, to sam wykluczasz się z tej dyskusji i dajesz dowód niemerytoryczności. Równie dobrze mógłbyś powiedzieć „wampirzej” polityki i tyle samo sensu z takiej ocenie by było. Po drugie, przez ostatnie dwadzieścia lat we Francji dominowały rządy prawicowe, a naloty na Syrię i ISIS to decyzja rządu lewicowego (zamachy miały być przecież odwetem za te naloty, ale kto by się interesował faktami).
2. Zamachy to konsekwencja przyjęcia uchodźców.
Tak. To trzyma się kupy – ludzie uciekający przed ISIS, pierwsze, co robią, to dołączają do terrorystycznej grupki, by ISIS wspierać. Każdy racjonalny uchodźca by tak postąpił.
Ta niesamowita logika poraża. Tak łatwo przeoczyć propagandowy cel ISIS (o którym dziś znów przypomniało WikiLeaks), którym jest wyeliminowanie „szarej strefy” muzułmanów, radykalizacje nastrojów w Europie i przez to zwiększenie swoich sił na Bliskim Wschodzi? Tak trudno zadać sobie pytanie, kto zyskał na atakach w Paryżu?
Jedyną grupą, która na atakach terrorystycznych zyskuje jest prawica (szczególnie ta skrajna). Każdy zamach jest paliwem napędzającym pociąg nienawiści i strachu. A gdy skutecznie uda się nas przestraszyć, to dobrowolnie oddamy swoje prawa i wolności, byle ktoś silny i stanowczy skutecznie nas „obronił”. To niezwykle ironiczne, że odpowiadamy ograniczaniem wolności obywatelskich w reakcji na ataki grup, które chcą zrobić dokładnie to samo.
Gdy zatem polski internet rozpalił się wczoraj złośliwymi pełnymi samozadowolenia komentarzami „przeciwników imigrantów”, to ogień ten stanowił dokładnie to, czego chcieli i co planowali terroryści. I kiedy jeszcze zrozumiałe jest, że skrajnie prawicowe grupy w pełni świadomie wykorzystują tę sytuację i nie przeszkadza im budowanie kapitału społecznego na straszeniu i demonizowaniu, to znacznie trudniej zrozumieć „obrońców europejskich wartości”, którzy swym działaniem im zaprzeczają.
Jak powinniśmy bronić wolności, równości i braterstwa? Ograniczając wolność, znosząc równość i likwidując braterstwo. Jak chronić prawa i spuściznę oświecenia? Wracając do wieków średnich. Zbyt łatwo zapomnieliśmy, że skrajna prawica stanowi lustrzane odbicie islamskich terrorystów, jedynie stosując inne metody, ale mając niebezpiecznie zbliżone cele. Nie dajmy się zatem omamić paranoicznemu strachowi i nie „odkrywajmy” w każdym obcym wroga. Inaczej zwycięży ekstremizm – zarówno ten z Bliskiego Wschodu, jak i nasz, Polski.