demotywatory.pl

Całkowite zdemaskowanie rosyjskich służb w sprawie zatrucia substancją trującą grupy Nowiczok rosyjskiego opozycjonisty Aleksieja Nawalnego jest esencją zbrodniczego charakteru obecnych władz na Kremlu. Pozostaje pytanie, co z tą wiedzą powinien dalej robić Zachód?

REKLAMA
Grupa dziennikarzy portalu śledczego Bellingcat wspólnie z The Insider, CNN i Der Spiegel, a także osobiście Nawalny dokonali coś arcyważnego. Oni od podszewki pokazali jak działają rosyjskie służby specjalne, m. in. Federalna Służba Bezpieczeństwa (FSB), wykonując brudną robotę po likwidacji politycznych przeciwników władz na Kremlu i prezydenta Władimira Putina. W wyniku świetnie wykonanej skrupulatnej pracy z imienia i nazwiska wymieniono wszystkich funkcjonariuszy FSB, którzy od lat planowali, a także przeprowadzili kilka nieudanych prób otrucia nowiczokiem Nawalnego.
Wyniki dochodzenia w sprawie sierpniowego otrucia Nawalnego w Tomsku na Syberii, wskutek czego on ledwo uszedł z życiem po kilkutygodniowej walce ze skutkami zatrucia w berlińskiej klinice Charité, są miażdżące dla Kremla. Na podstawie logowań telefonów komórkowych, a także imiennych biletów lotniczych udało ustalić tożsamość ośmiu agentów FSB, którzy byli zaangażowani w zamach na Nawalnego, ale również ich funkcje w zespole i nawet gdzie znajdowali się podczas operacji. Wśród nich są lekarze i fachowcy od niezwykle groźnych środków trujących. Jak sią okazało, oni od lat “podróżowali” razem z Nawalnym. Według ustaleń grupą miał kierować płk Stanisław Makszakow, który wcześniej pracował w zamkniętym ośrodku Szychany-1, gdzie opracowywano broń chemiczną z grupy Nowiczok. Według śledczych Bellingcata nadzór nad operacją osobiście sprawował szef FSB Aleksander Bortnikow. Oni nie mają złudzeń, że rozkaz na zabójstwo Nawalnego otrzymano bezpośrednio od Prezydenta Rosji Władimira Putina.
Nawalny na swoim kanale w serwisie Youtube upublicznił film pod tytułem “ Sprawa została rozwiązana. Znam wszystkich, kto chciał mnie zabić”. Ma ponad 20 mln odsłon i nie pozostawia suchej nitki na działaniach FSB w jego sprawie, dokładnie opisując tok wydarzeń. Aby przypieczętować całą sprawę i nie pozostawić cieni wątpliwości Nawalny z ekipą zrobił drugi film, w którym opisał swoją rozmowę telefoniczną z jednym ze swoich niedoszłych zabójców Konstantinem Kudriawcewem podając sią za asystenta sekretarza prezydenckiej Rady Bezpieczeństwa Nikołaja Patruszewa. W filmie “Zadzwoniłem do swojego mordercy. On przyznał się”, który obejrzało w Youtube ponad 20 mln razy, funkcjonariusz FSB opowiedział jak zacierano ślady po nieudanej próbie zabójstwa, usuwając ślady nowiczoka z majtek Nawalnego.
Kreml oczywiście wszystkiemu zaprzecza. Putin pod czas dorocznej konferencji prasowej pod koniec grudnia mówił, że owszem FSB śledziła każdy krok Nawalnego ale tylko po to, żeby on nie padł ofiarą obcych służb. Właśnie całą głośną sprawę otrucia Nawalnego Prezydent Rosji nazwał prowokacją zachodnich służb. On także wyraził przekonanie, że Nawalnego nikt nie chciał zabić, a jakby chciano, to by to zrobiono. Właśnie to kłamstwo Nawalny skutecznie obalił, argumentując dokładnie, że właśnie taki był zamiar funkcjonariuszy FSB, ale splot różnych okoliczności przeszkodził im w tym.
Właśnie to, że Putin kłamie, i robi to notorycznie, już nikogo nie powinno dziwić. W 2014 roku on publicznie kłamał, że zielone ludziki na Krymie nie byli rosyjską armią, a tak zwany referendum po przyłączeniu półwyspu do FR był oddolną inicjatywą rdzennej ludności, a nie operacją Kremla. A potem kierownictwo Ministerstwa obrony Rosji wręczało swoim podwładnym medale za skuteczną operację przyłączenia Krymu do Rosji. Po inwazji Rosji na wschodzie Ukrainy wiosną i w lecie 2014 roku Kreml też mówił, że rosyjskich żołnierzy tam nie ma, a przeciwko ukraińskiej armii walczą z bronią w ręku ochotnicy z Donbasu, m. in. miejscowi górnicy i hutnicy. I robi to do dziś pomimo licznych udokumentowanych przykładów strony ukraińskiej o tym, że w Donbasie walczyli i robią to nadal dobrze wyposażone i wyszkolone jednostki armii rosyjskiej.
Nie dziwi to, że Putin i jego służby czynią teraz tak samo jak radzieckie służby w epoce Józefa Stalina z lat 20-50. XX wieku. Wtedy też beż żadnych skrupułów zabijano wrogów Stalina na Zachodzie, w tym i za pomocą trucizny.
Po upadku ZSRR wydawało się, że ta krwawa jatka Moskwy pozostała w przeszłości. Początkowo w latach 90. ubiegłego wieku tak właśnie i było. Ale to się zmieniło po dojściu do władzy w Rosji Putina 20 lat temu. Pierwszy głośny przypadek zabójstwa przez rosyjskie służby za pomocą trucizny miał miejsce w 2006 roku w Wielkiej Brytanii. Wtedy toksyczny izotop polonu 210 w herbacie zabił rosyjskiego uciekiniera, byłego funkcjonariusza FSB Aleksandra Litwinienkę. Nieudana próba zabójstwa innego byłego agenta rosyjskich służb Sergieja Skripala przez zatrucie go nowiczokiem miała miejsce w 2018 roku. Ale oprócz tych bardzo znanych przypadków było także dużo mniej głośnych. Na przykład, objawy gwałtownego przebiegu zatrucia w 2015 i 2017 latach przechodził rosyjski opozycjonista Władimir Kara-Murza, który był prawą ręką zabitego w 2015 roku w Moskwie Borysa Niemcowa. W obu przypadkach ledwo uszedł z życiem. Objawy zatrucia, coś podobnego jak miał Nawalny, mieli w przeszłości także dziennikarka Anna Politkowska z Nowej Gaziety przed zabójstwem w 2004 roku czy antykremlowski aktywista, członek grupy Pussy Riot i wydawca portalu MediaZona Piotr Werziłow w 2018 roku. Czyli w ciągu ostatnich dwóch dekad było dużo mniej lub bardziej udanych prób zabójstwa przeciwników Kremla przez rosyjskie służby.
Ale jeżeli w poprzednich przypadkach istniały jakieś wątpliwości co do udziału rosyjskich służb w próbach zabójstwa przez zatrucia czy po prostu tego nie udowodniono, to sprawa Skripala miała rozwiać wszelkie wątpliwości, a sprawa Nawalnego to przypieczętować.
Co z tą obszerną wiedzą dalej ma zrobić Zachód? Przejść dalej do porządku dziennego jakby nigdy nic czy stanowczo zareagować i nie czekać na następne zabójstwa czy jego próby? Rosji trzeba dać nauczkę, aby na Kremlu dobrze się zastanowili czy im się po prostu opłaca kolejne zabójstwa oponentów w kraju czy za granicą.
Wbrew pozorom wachlarz tych działań Zachodu jest dość szeroki. Nie wystarczy już tylko poszerzanie sankcji personalnych. Trzeba pogłębiać sankcję gospodarce przeciwko rosyjskim firmom państwowym czy też prywatnym z różnych branż, blokować dokończenie budowy Nord Stream 2, ograniczać, a nie przywracać uczęstnictwo Rosji w różnych międzynarodowych gremiach.