Nad tymi butami pochylali się filozofowie. Heidegger, Shapiro, Derrida. Pisali o nich historycy. Identyfikowali, analizowali, interpretowali. Przeczuwali w nich rewolucję. Wspominał o nich dysktretnie sam Van Gogh, gdzieś w pojedyńczych zdaniach listów. I malował buty wielokrotnie. Buty, botki, trapery, chodaki. A w butach- historia ludzi. Malarskie poematy, w których Van Gogh zdradzał swoją wrażliwość. Na trud? Na biedę? Na przemijanie? W tych butach jest wszystko. Buty noszą historie.
Blog Justyny Napiórkowskiej. Najlepsze wystawy, wybitni artyści, podróże artystyczne
Historia tych butów zaczęła się, gdy były już stare i zniszczone. Najpewniej w 1888 roku.*
Ciekawy rok. W Londynie grasował Kuba Rozpruwacz. George Eastman patentował kliszę kodak, a niejaki Dorus Rijkers uratował trzydziestu rozbitków ze statku Renown u wybrzeży Holandii.
Mógł to być jeden z tych dni, gdy kapryśne, stalowe, paryskie niebo nisko zawiesza się dachami miasta. Van Gogh poszedł tego dnia z Montmartru na pchli targ. Może znajdował się on w tym samym miejscu, gdzie i dziś, za Porte de Clignancourt: otwarty kilka lat wcześniej Les Puces de Saint Ouen?
Jeśli targ- to mogła to być sobota. Van Gogh kupił tam parę butów. Starych, schodzonych butów. Dobry klient, jakiś dziwak-może tak pomyślał sprzedawca. Kto inny chciałby kupić takie buty? Van Gogh podobno uznał, że są jeszcze zbyt błyszczące, bo założył je w deszczowy dzień i chodził po błotach Paryża. Starł podeszwy, ubrudził, doniszczył. A potem namalował.
Buty awansowały, Stały się tematem dla malarza. Tematem do którego wracał uporczywie. W Paryżu, potem w Arles.
Nad tymi butami pochylali się filozofowie. Heidegger, Shapiro, Derrida. Pisali o nich historycy. Identyfikowali, analizowali, interpretowali. Przeczuwali w nich rewolucję.
Wspominał o nich dysktretnie sam Van Gogh, gdzieś w pojedyńczych zdaniach listów. I malował buty wielokrotnie. Buty, botki, trapery, chodaki. A w butach- historia ludzi. Malarskie poematy, w których Van Gogh zdradzał swoją wrażliwość. Na trud? Na biedę? Na przemijanie? W tych butach jest wszystko. Buty noszą historie.
Może to jest zakamuflowana metafora znoju pracowitego życia? Może to symboliczne wspomnienie tych co odchodzą, bo "zostają po nich buty", jak napisał Twardowski? A może po prostu to są buty niepodszyte innym znaczeniem? Po prostu buty?
Buty Van Gogha. Stare, zniszczone buty. Ale właśnie za to jak potrafił je pokazać Van Gogh, kocham malarstwo.
* a może 1886- dara wydaje mi się drugorzędna.
Justyna Napiorkowska, historyk sztuki i europeista, prowadzi Galerię Sztuki Katarzyny Napiórkowskiej w Warszawie, Poznaniu i Brukseli, autorka "O sztuce", Bloga Roku 2010 w dziedzinie Kultury. W portalu Natemat pisze głównie o sztuce polskiej XX i XXI wieku.