
Znam dziesiątki włoskich miast położonych na wzgórzu. Spogląda się na nie z dołu, jak na niezdobyte twierdze. Ich ściany wpinają się kolorami sieny we włoskie niebo. U ich stóp: rozrzucone, odosobnione domy na układających się jak miękki welur zboczach. Bergamo jest inne. Średniowieczne górne miasto spada jak obrus ze zboczy wzgórza. Na górze cudowny, historyczny skansen. Na dole pulsuje bieżące, intensywne życie. Mały Mediolan. W kawiarniach mimo niedzieli tłumy. Włosi w płaszczach, szalikach, kapeluszach. Składają swoje parasole, zamawiają swoje espresso. Komentują pogodę. Ten deszcz, od którego na ulicach pojawiły się błyszczące akweny, a niebo zaszyło szarością Zapraszam na spacer po mieście!
nic z tego. Z opcji zakupów nie skorzystam, bo po wieczornym spacerze w deszczu miasto zdążyło mnie już zafascynować i w tym zafascynowaniu- trzyma. W przekonaniu co do dobrej decyzji utwierdzą mnie jeszcze przypadkowi rozówcy. Potwierdzają, że Bergamo ni ewykorzystuje swojego potencjału. Mogłoby złotą czcionką zostać wpisane na wszystkie możliwe listy dziedzictwa kulturowego.
W lokalnym muzeum Accademia di Carrara, obecnie gościnnie w Palazzo di Podestà, na garstce metrów kwadratowych Bellini Jacopo obok Belliniego Johannesa, dalej Mantegna, Rafael, podejrzany Botticelli, cudowny skrawek portretu Leonello d`Este Pisanella. Potem- Capella Colleoni, kaplica przybudowana do bazyliki, na część jednego z najsłynniejszych rodów miasta. Przerośnięty pomnik, bo fasada kościoła niknie w jej cieniu.
Dalej kamyki ze skamielinami ważek, motyli i innych. Wyglądają jak obrazy arte povera.
Spoglądam w twarz ustawionego w gablocie lwa. Przyroda jest fascynująca, nie spodziewałam się po sobie, że tak mnie wciągnie historia naturalna!
Justyna Napiorkowska, historyk sztuki i europeista, prowadzi Galerię Sztuki Katarzyny Napiórkowskiej w Warszawie, Poznaniu i Brukseli, autorka "O sztuce", Bloga Roku 2010 w dziedzinie Kultury. W portalu Natemat pisze głównie o sztuce polskiej XX i XXI wieku.
