Wielki Leonardo da Vinci urodził się 15 kwietnia 1452 roku. Jak pisał trzydzieści lat później w liście do księcia Mediolanu, potrafił budować mosty, moździerze i działa.
Dodał, że w malarstwie umiał też "zrobić to, co zrobiłby inny, ktokolwiek by on był." Na przykład namalować dobry portret.
Ta rocznica to dobra okazja do krótkiego spotkania z najbardziej znanym portretem w historii malarstwa.
Okazja do spojrzenia w twarz Mona Lisy.
Blog Justyny Napiórkowskiej. Najlepsze wystawy, wybitni artyści, podróże artystyczne
La Gioconda. Tajemnicza dama na topolowym drewnie. Powściągliwa Lisa Gherardini o enigmatycznym uśmiechu i twarzy spękanej siatką krakelury. Alter ego Leonarda.
Arcydzieło bezkonkurencyjne.
Znana z tysięcznych reprodukcji. Celebrytka malarstwa sztalugowego. Pozbawiona prawa do prywatności, bez ochrony dóbr osobistych. Tajemnicza trendsetterka. Kim była? Czyje rysy nosiła?
Pół tysiąca lat po powstaniu portretu pozostaje obiektem analiz historyków i poszukiwaczy sensacji.* Niezmiennie utrzymuje status primus inter pares, najważniejszego dzieła sztuki świata.
Czy przyznajecie się Państwo czasami do swojego zakłopotania wobec dzieła sztuki? Bo cóż począć z arcydziełem zawsze otoczonym kordonem turystów? Z dziełem, które spogląda na nas zewsząd, w setkach reprodukcji. Z postacią o rysach tak znanych jak u bliskiej osoby.
Chyba w poczuciu jakiejś bezradności wobec jej ponadczasowej charyzmy, surrealista domalował jej w kopii wąsik. Może próbował przełamać ten legendarny dystans ukryty w uśmiechu.
Według Waltera Benjamina reprodukcja niszczy aurę, która otacza dzieło sztuki. Obraz traci swój wymiar quasi religijny, w którym był niczym przedmiot kultu. Staje się przedmiotem ekspozycyjnym, artefaktem wystawionym na widok publiczny. "Pracowicie uśmiechnięta" ** Mona Lisa przed szpalerem fotografów nic nie traci. Niezmienne pozostaje otoczona nieporównywalną aurą.
W Luwrze prowadzi do niej labirynt korytarzy, gdzie małe reprodukcje pokazują najkrótszą do niej drogę- przesmykami, tylnymi schodami, skrótami.
A ona promieniuje tajemnicą osobowości tak silnej, że zaintrygowała samego kapryśnego Leonarda. Byli przecież tacy, niekiedy znacznie bardziej możni, którym Leonardo portretu odmawiał.
Niekiedy dobrze byłoby zamknąć albumy, zapomnieć wszystko co się dotychczas widziało i pielgrzymować z nieskażonym okiem do źródła. Tak jakbyśmy Mona Lisę zobaczyli po raz pierwszy i sami dziwili się niespodziewanemu spotkaniu.
Ten tekst powstał na podstawie mojej wcześniejszej publikacji ( Blog O sztuce)
* Wnioski tych analiz to byłby przedmiot zupełnie innego tekstu. Tym razem nie jest moją intencją wgłębianie się w to co o Mona Lisie napisano. Chcę raczej przyjrzeć się w jaki sposób my ją postrzegamy.
** tak napisał w wierszu "Mona Lisa" Zbigniew Herbert.
Justyna Napiorkowska, historyk sztuki i europeista, prowadzi Galerię Sztuki Katarzyny Napiórkowskiej w Warszawie, Poznaniu i Brukseli, autorka "O sztuce", Bloga Roku 2010 w dziedzinie Kultury. W portalu Natemat pisze głównie o sztuce dawnej i sztuce polskiej XX i XXI wieku.