To co dzisiaj wydaje mi się naprawdę interesujące to stosunek PiSu do Marszu i Ruchu Narodowego w ogóle. Przypomnijmy: jeszcze dwa lata politycy tej partii zgodnie szli w Marszu wraz z innymi manifestantami.
Adwokat. Poseł na Sejm RP, b. Minister Spraw Wewnętrznych i Administracji, b. Szef Kancelarii Prezydenta RP. Były Przewodniczący Komisji Sprawiedliwości i Praw Człowieka. Lider Stowarzyszenia Dom Wszystkich Polska
Za swoje polityczne dziecko trzeba brać odpowiedzialność
Na temat tegorocznego Marszu Niepodległości powiedziano juz wiele. Nazwa marszu przez ludzi w nim uczestniczących jest profanowana. Nigdy za mało poszukiwania przyczyn społecznych i politycznych burd, podpaleń, czy ataków na niewinnych ludzi. Każdy, kto od wczoraj chociaż zajrzał do Internetu albo na chwilę włączył któryś program informacyjny w wielu krajach na świecie wie już o takim sposobie spędzania Dnia Niepodległości w stolicy Polski. Teraz, ta sprawa musi byc dokładnie rozpoznana przez Ratusz i prokuraturę. Minister Spraw Wewnętrznych musi zmienić procedury walki z naruszajacymi prawo chuliganami wykorzystującymi barwy narodowe.
To co dzisiaj wydaje mi się naprawdę interesujące to stosunek PiSu do Marszu i Ruchu Narodowego w ogóle. Przypomnijmy: jeszcze dwa lata politycy tej partii zgodnie szli w Marszu wraz z innymi manifestantami. Wtedy też nie obyło się bez przemocy, podpalony został nawet wozy transmisyjne stacji telewizyjnych relacjonujących wydarzenie. Można powiedzieć, że to na plecach PiSu wyrósł ruch narodowy jako siła polityczna. Wczoraj jednak Jarosław Kaczyński uznał, że woli być 300 kilometrów od awantury, którą pośrednio sam wywołał.
Okazuje się, że PiS wychował dziecko, nad którym zupełnie stracił kontrolę, a teraz stara się je porzucić. Politycy tej partii nazywają uczestników Marszu chuliganami i wykorzystują zamieszki jako pretekst do krytyki rządu, który jednak niewiele mógł zrobić, żeby zapobiec przemocy. Policja poza nielicznymi wyjątkami zachowywała się bardzo profesjonalnie. To „manifestanci” dokonywali aktów przemocy.
Sytuację można pokrótce opisać tak, że PiS przestraszył się swojego dziecka i przestał się nim interesować. Dziecko pozostawione samopas i mając warunki takie, jakie ma, rozwija się, co w przyszłości może okazać się bardzo niebezpieczne. Już teraz można zaobserwować niepokojącą tendencję. W 2011r. straty wyniosły 72 tysiące złotych, poniedziałkowe to już ponad 120 tysięcy złotych. W zeszłym roku na Agrykoli organizatorzy Marszu ogłosili powstanie Ruchu Narodowego, czyli „siły, której lewaki, liberałowie, pedały się boją”. Jak na razie nic z tego wychodzi, ale pokazuje to, jakie cele stawia przed sobą organizacja. Nie mozna dopuścić do tego, rownież przez system wychowania, zeby kiedyś mogła mieć miała wystarczająca siłe przebicia, żeby je zacząć realizować. Wtedy byłby to koniec demokratycznego panstwa prawnego.
Nie wolno też zapominać, że nawet jak wyjedzie się do Krakowa, to, co głosi się przez cały rok ma wpływ nawet na najbardziej niesforne dziecko. Według mnie atak na ambasadę Federacji Rosyjskiej jest bezpośrednio powiązane z krzykami, które mają miejsce dziesiątego dnia każdego miesiąca pod Pałacem Prezydenckim, takimi jak „To był zamach!” czy „Rosjanie zamordowali nam prezydenta.” Jeśli zamordowali, to odwet może wydawać się dość oczywistą reakcją.
Niektórzy komentatorzy uważają, że Jarosław Kaczyński wykazał się przezornością starając się znaleźć jak najdalej od pewnej awantury w Warszawie. Ja jednak uważam, że jest to wyraz zupełnego braku odwagi. Trzeba brać odpowiedzialność za swoje dziecko. Nawet jeśli przypomina ono bardziej dziecko Rosemary.