Magdalena Środa w swoim cotygodniowym felietonie w Gazecie Wyborczej napisała, iż gdyby Zbigniew Ziobro mógł, to by zabronił śpiewać Korze. Nie on pierwszy.
Doktor historii filozofii, poeta, artysta,psychonauta.
Przypomnijmy orwellowski rok 1984. Do Warszawy przyjeżdża premier Związku Radzieckiego Nikołaj Aleksandrowicz Tichonow. W Sali Kongresowej ma się odbyć w jego obecności zjazd wierchuszki socjalistycznych związków młodzieży. Komuś przyszło do głowy, że w programie artystycznym tego wielkiego wydarzenia ma wystąpić zespół Maanam. Kora i muzycy akurat przebywają w hotelu Mrongovia w Mrągowie. Kora odmawia uczestnictwa w tej imprezie. Telefony z Warszawy są coraz bardziej nachalne i agresywne w treści. Partia przysyła autobus do Mrągowa. Kora twardo odmawia. Z KC chcą przysłać specjalny śmigłowiec. Reszta zespołu pęka, jednak nie Kora.
Wściekły sekretarz KC Waldemar Świrgoń ogłasza w telewizji koniec istnienia zespołu Maanam. W ciągu jednej godziny wszystkie rozgłośnie radiowe przestają grać Maanam. Odwołane są wszelkie koncerty. Dziennikarze boją się nawet wymienić tę nazwę. Jedynie Marek Niedźwiedzki w radiowej Trójce w miejsce przebojów zespołu na liście gra złowróżbne solo na perkusji. Fani są zdezorientowani ale też coraz bardziej rozjuszeni. Następuję lawina listów. Po kilku miesiącach Partia odwołuje zakaz.
Wyobraźmy sobie nowy rok orwellowski np. 2013. Zbigniew Ziobro zostaje premierem. Pierwszą jego decyzją jest zakaz piosenek Kory. Z radia i cenzurowanego Internetu znikają też „narkomańskie zespoły i artyści”: The Beatles, The Rolling Stones, cała muzyka reggae, hip hop i soul. Nawet Louis Armstrong, który spędził kilka tygodni w mamrze za marihuanę jest zakazany. Co pozostaje w eterze?
Śpiewak o aksamitnym głosie i patriotycznej postawie, absolwent Wyższej Szkoły Społecznej PZPR – Jan Pietrzak. Jego bogaty repertuar słychać od rana do późnej nocy. Co jednak zrobić z prawie trzema milionami palaczy marihuany w Polsce? Jak to co? Zbuduje się dla nich więzienia przy okazji rozwiązując problem bezrobocia. A gdy już tam trafią, to podda się ich przymusowej decannabizacji i realkoholizacji. Bo jak mówi świecki teolog Terlikowski: Polak katolik zawsze alkoholik. Następnie premier Ziobro przekształci Ministerstwo Sprawiedliwości w Ministerstwo Sprawiedliwego Donosu, którym pokieruje agent Tomek. Wróci stary Urząd Cenzury na ulicy Mysiej w Warszawie. Rozsiądzie się tam Beata Kempa, która wreszcie skutecznie wyeliminuje wszelkie tematy zastępcze z polityki. W tym czasie watykańskie konklawe wybierze najbardziej uduchowionego i miłosiernego papieża. Przyjmie on imię Tadeusza Pierwszego. Czyż to nie piękne marzenia ?