Zobaczyłem na półce nowy tygodnik „Do Rzeczy”. Główny artykuł: „Siewcy Nienawiści”. Złowroga wilcza gęba Niesiołowskiego, ponura twarz Środy i sardoniczny uśmiech Lisa. To musi być ciekawe, pomyślałem i wydałem 3,95 zł. Tym bardziej, że naczelnym jest mój sąsiad, Paweł Lisicki. To także autor książki „Kto zabił Jezusa?” Kto jak kto, ale on to się na miłości bliźniego musi znać. Skoro na miłości to i na nienawiści.
Doktor historii filozofii, poeta, artysta,psychonauta.
Już sam jego wstępniak pod tytułem „Minimum przyzwoitości” zapowiada pierwszy polski etyczny tygodnik. Vademecum dobrego człowieka. Tematem tygodnia zajęła się nowa gwiazda polskiego dziennikarstwa Karolina Baranowska. W ewangelicznym tekście „ Licencja na opluwanie” wymieniła siewców nienawiści: Ewa Wójcik, Palikot, Armand Ryfiński, Eliza Michalik, Jan Hartman, Zbigniew Hołdys, Środa, Niesiołowski. Wszyscy oni biorą udział w zawodach plucia do celu. Na kogo głównie plują? Poseł Godson, żołnierze wyklęci, kościół katolicki, Terlikowski - to cele opluwania. Ślina aż kapie im z ponurych nienawistnych gąb.
Następny artykuł to „Polska dla idiotów” krytykujący akcję „Orzeł może”. Kolejne tytuły to: „Tusk ma strach w oczach”, „Isia wkurza mainstream” i mający ośmieszyć Monikę Jaruzelską tekst „Czerwone fujary”. I tak dalej i tak dalej.
„Do Rzeczy” nie podchodzi do żadnej rzeczy. Jest tygodnikiem reaktywnym, zbudowanym na głębokim resentymencie. Papierową mutacją imć Prezesa. Rzecz stworzył ktoś zupełnie inny. „Do Rzeczy” nie tworzy własnych wartości, nie proponuje jakiejś aksjologii, tylko przywala. Nie sieje miłości. Sieje nienawiści do siewców nienawiści. Zatem ustawia się w tym samym szeregu. Może pan Lisicki wie, kto zabił Jezusa, ale nie wie, co on głosił. Miłuj swych wrogów. To trudne. Pismo realizuje filozofię swojego współpracownika Rafała Ziemkiewicza. Wkurza salon. Niestety salon - jeżeli w ogóle istniej - pismem „Do Rzeczy” się nie interesuje. Ot, taka ciekawostka frustratów. Ciekawostka ta przestałaby istnieć, gdyby nie ów mainstream. Jest takim małym pasożytem, który niczym komar sobie bytuje dzięki dawcy, od którego może napić się kroplę krwi.