Doktor historii filozofii, poeta, artysta,psychonauta.
Tym razem problem marihuany traktuję czysto symbolicznie. Jako używka będąca źródłem przyjemności wpisuje się ona w fundamentalny antagonizm społeczny między pragnieniami niektórych ludzi a wymogami społeczeństwa i władzą sprawowaną przez konkretną formacje polityczną. Władza w tej chwili nie zajmuje się tym problemem przede wszystkim dlatego, iż introwertycznie skupia się na swoich własnych przyjemnościach. Walka o utrzymanie władzy w rządzącej partii jest o wiele bardziej fascynująca niż polityczna asymetria w traktowaniu alkoholu i marihuany. Tym bardziej, że w tej chwili chodzi prawdopodobnie o być albo nie być rządzących.
Z za kulis teatru bitwy między dwoma głównymi graczami dochodzą nas informacje, że zaczyna się rzeź w stylu rzymskim. Jedni musza wyciąć drugich, aby utrzyma się na fali. Alianse mogą zmieniać się co chwila. Rozkosz zwycięstwa i ból przegranej nie dadzą się z niczym porównać. Skąd jednak strach ? Hannibal stoi u bram. Mały Wielki Hipnotyzer w swoim dotychczasowym politycznym życiu nie stał tak blisko zwycięstwa. Dla niego rządzący nie są przeciwnikami politycznymi lecz wrogami. Wrogami odpowiedzialnymi za śmierć ukochanego brata. A wiadomo co się z wrogami robi po zwycięstwie. Kolejna odsłona rozkoszy. Z niczym nieporównywalna. Przecież wiadomo, że zemsta itd. Hipnotyzer dokonał wielkiego cudu. Krzycząc: Polsko przebudź się wprowadził wszystkich swoich zwolenników w hipnotyczny sen.
Parafrazując Adorno możemy powiedzieć, że „ w głębi serca ludzie mogą wcale nie wierzyć, że za Smoleńsk jest odpowiedzialny dzisiejszy rząd, prezydent i Rosja, ale całkowicie wierzą swojemu przywódcy. W rzeczywistości nie identyfikują się z nim, lecz odgrywają te identyfikację, ich własny entuzjazm jest przedstawieniem i tym samym biorą udział w przedstawieniu swego przywódcy… Gdyby ludzie ci zatrzymali się na sekundę i zastanowili nad sobą, całe przedsięwzięcie by się rozsypało, oni natomiast popadliby w panikę.” Dodajmy na marginesie, że marihuana mogłaby owemu przebudzeniu pomóc. Wiadomo jednak jaki Hipnotyzer ma do niej stosunek. Czuje się, że ideologii smoleńskiej nie traktują serio jej główni propagatorzy. Tak jak nie traktują serio nauk kościoła, który ich w walce o władzę i zemstę wspomaga.
Niedawno przecież jeden z paladynów Hipnotyzera po pijackiej orgii i nie wybrednych koszarowych dowcipasach z zaoliwiona pobożnością gębą poszedł agitować w kościele. Wielkiego Hipnotyzera wspomaga Wielki Kapłan. Podejrzewam, że nie jest on przedstawicielem Boga miłosiernego lecz Jahwe surowego, kafkowskiego Prawa. Boga który nie rozumie żywego człowieka i czyni z nim złośliwe eksperymenty co pięknie zostało opowiedziane w księdze Hioba. Wielki Kapłan, który przejął duchowe przywództwo w polskiej mutacji katolicyzmu otoczony jest wiankiem niemiłosiernych prałatów. Tych, którzy w różnych Rwandach i Dominikanach oraz Poznaniach udowodnili swoją pogardę dla nauka samego Jezusa.
Wielki Hipnotyzer wzmocniony przez Wielkiego Kapłana tworzą bardzo niebezpieczna polityczna mieszankę, która nasze raczkujące w wolności państwo może szybko przemienić w jakąś quasi dyktaturę, do czego jak pokazuje międzywojnie zawsze mieliśmy skłonności.
Niejako na obrzeżu bezkrwawej walki o władzę między patriarchami różnych klanów wspomaganych swoimi plemiennymi szamanami w Warszawie odbyły się wielkie demonstracje pracobiorców pod szyldem zdewaluowanego i wypranego już z sensu znaku Solidarności. Frustracja tych ludzi powodu głodowych pensji i emerytur to także efekt tego, ze władza jest skupiona od 20 lat wyłącznie na sobie. Wydaje mi się jednak, że większe powody do demonstracji mieliby w Polsce pracodawcy. Oni jednak nie mają czasu, aby jechać do Warszawa i na trzy dni i zostawić biznes bez nadzoru. Muszą dzień w dzień walczyć z nieprzyjazną i rozrośniętą państwową biurokracją. Rozwój Polski bowiem zawdzięczamy głownie tym ludziom a nie dzięki rządzącym. A bardzo często wbrew nim.
Podsumowując Polsce jest potrzebna przede wszystkim normalność i stabilizacja. Rozsądek i spokój. Zatoczyliśmy koło. To bowiem marihuana mogłaby w Polsce nieco załagodzić obyczaje. Alkohol tak hołubiony przez większość graczy politycznych jest bardzo agresotwórczy. W wymiarze rodziny, społeczeństwa i państwa. Oczywiście Wielki Hipnotyzer nie pije w ogóle tak jak jeszcze większy zaodrzański hipnotyzer nie pił. Zaś aktualnie rządzący pijał kiedyś z dobre wina z politykiem, którego żonie było tak zimno, ze musiała zajumać futro na Florydzie….