Odcinek I – Zwyczaje... Opera w Sydney, Australian Open, kangury, czerwone piaski, bezkresne równiny, fantastyczne australijskie wina, a przede wszystkim różnorodność smaków wynikająca z wpływów kuchni brytyjskiej, azjatyckiej i hinduskiej. Tak jawi się Australia obcokrajowcom. Ja pojechałem zwiedzić winnice Jacob’s Creek i obejrzeć finał męski Australian Open. Lepszego duetu wrażeń nie mogłem sobie wymarzyć.
REKLAMA
Podróż do Australii nie należy do łatwych. 2 h samolotem z Warszawy do Frankfurtu, następnie jedyne 2 h na lotnisku, a później 12 h z zakleszczonymi nóżkami w przyjemnych liniach Singapur. Dalej było już z górki. Kolejnych 6 h na lotnisku w Singapurze i 7 h w samolocie. Jestem w AUSTRALII:)) .......30 stopni C i stracony jeden dzień w podróży. Ponadto przestawienie się o 9,5 h zajęło mi trochę czasu więc prawdziwą przygodę z Australią rozpocząłem następnego dnia.
Wybrałem się do Australii by poznać ludzi, ich kulturę, sposób życia i bycia, a wraz z nią jakże dla nas europejczyków, odkrywczą kulturę stołu.
Australia to cudowny kraj!!! Dużą część tego słodkiego wizerunku zawdzięcza nie samym oszałamiającym widokom lecz ludziom. To rdzenni mieszkańcy mimowolnie czarują nas i dają poczucie pełnej radości z życia. Obcując z nimi miałem wrażenie, że nawet we śnie uśmiechają się, ciesząc się nadzieją na jutrzejszy nowy dzień. Na każdym kroku widać zadowolonych z życia ludzi. Wszędzie usłyszeć można - No worries!!! - jako odpowiedz na zadane pytanie lub prośbę. Oni z niczym nie maja problemu. Czyż to nie piękne?
Będąc w Australii ponad 4 lata temu utkwiła mi w pamięci pewna opowieść mieszkańców Adelajdy o swoich problemach z wodą, którą o ku mojemu zaskoczeniu, opowiadali z uśmiechem na twarzy. Dowiedziałem się wtedy, że są w Australii takie pory roku, w których muszą kupować wodę by…..podlewać trawniki, napoić bydło, nie mówiąc już o zaspokojeniu swoich potrzeb. Jedynie w dużych miastach takich jak: Sydney, Adelajda czy Melbourne tych problemów nie ma.
Już wtedy przekonałem się, że Australijczycy nie narzekają. Dojeżdżają do pracy po kilkadziesiąt kilometrów dziennie i są zadowoleni. Zastanawiałem się nawet czy strajkują? może przeciw tym którzy strajkować by chcieli.
Australia to dla mnie także kraj, który jest delikatnym opozycjonistą w stosunku do innych krajów, producentów win. Opozycjonista i to z dobrze prosperującym rynkiem, starający się zachować swoją odrębną kulturę produkcji i picia wina. Australijczycy kochają wino nie mniej niż Francuzi. Poświęcają mu wiele uwagi. Do każdego niemalże posiłku dobierają właściwy trunek. A wybierać mają z czego. Ja dostąpiłem zaszczytu przekroczenia progu wtajemniczenia w winnice Jacob’s Creek. Muszę przyznać, że to co tam zobaczyłem zmieniło moje wyobrażenie o australijskich winach - słonecznych i świeżych, a do tego przepełnionych koncentracją owocu. Opowieść o winach w następnym odcinku. Jadłem także kangura z trawą żubrową…….. i burakami czerwonymi. Powiem przewrotnie, prawie jak w Polsce, ale jakże inaczej.
