Jeśli wierzyć autorom scenariusza amerykańskiej komedii romantycznej zatytułowanej „Leap Year” (w polskiej wersji językowej ten tytuł przetłumaczono jak „Oświadczyny po irlandzku”) to w Irlandii istnieje tradycja, że tylko raz na cztery lata 29 lutego w roku przestępnym to kobieta może się oświadczyć mężczyźnie. Dzisiaj wiele kobiet nie czeka wcale na tę wyjątkową datę, i jeśli uważają, że ich wybranek z oświadczynami zwleka zbyt długo, to biorą sprawy we własne ręce i to one „proszą o rękę” swojego mężczyznę.
Jak wynika z wielu badań i sondaży, a także z moich wieloletnich obserwacji, to zwykle dla kobiet ślub, jego zawarcie, jest ważniejsze. Z tego też powodu, to zwykle kobiety są znacznie bardziej zaangażowane w jego planowanie i organizację. To również one często wywierają na swoich mężczyzn bezpośrednio, albo w bardziej zawoalowany sposób, presję, aby oświadczyny nastąpiły, a niedługo po nich odbył się ślub. Zmieniający się wokół świat sprawia, że dla wielu osób, to, kto w związku, kobieta czy mężczyzna, wyjdzie z inicjatywą oświadczyn, przestaje mieć znaczenie.
