Nowoczesne państwo to państwo, które nie narzuca obywatelom, jak powinni żyć, a wszystkich uczestników życia społecznego traktuje w taki sam sposób. Nowoczesne państwo to także niepodlegająca negocjacjom gwarancja wolności dla obywateli, która pozwala realizować się każdej jednostce i kreatywnie wpływać na zmieniającą się rzeczywistość. Niestety, współczesna Polska coraz bardziej oddala się od tego ideału i konsekwentnie płynie w odwrotnym kierunku, zbliżając się do modelu państwa wyznaniowego. Stoimy obecnie przed dylematem, czy zwycięży w Polsce nowoczesność czy regres.

REKLAMA
Ostatnie trzy lata jedynie spotęgowały ten proces. Państwo PiS okazuje uległość wobec władz Kościoła, która skutkuje nie tylko wielkimi transferami publicznych pieniędzy na przedsięwzięcia biznesowe prowadzone przez Kościół, organizacje kościelne lub wpływowych duchownych, ale także wszechogarniającym wpływem konserwatywnych hierarchów na prawodawstwo. To ostatnie uwidacznia się w różnych sferach legislacji, od tych najbardziej oczywistych - jak zgłaszanie pod dyktando episkopatu kolejnych propozycji zaostrzenia ustawy aborcyjnej czy ograniczanie Polkom prawa dostępu do antykoncepcji awaryjnej, a młodzieży do edukacji seksualnej w szkołach, przez sprzeciw wobec związków partnerskich, po te mniej oczywiste - jak Lex Szyszko czy ustawa o ziemi, które stawiają organizacje kościelne w uprzywilejowanej sytuacji wobec innych podmiotów.
Takim patologicznym praktykom na styku państwo-Kościół należy się głośno sprzeciwić. Nowoczesna nigdy nie pozostawała obojętna wobec kolejnych prób przywódców polskiego Kościoła zagarniania obszarów życia publicznego należnych władzom świeckim, obszarów, w których ostateczne decyzje powinni podejmować obywatele.
Przypomnę mój Listy Otwarty do Konferencji Episkopatu Polski, w którym wzywałam biskupów do wycofania się z nacisków na posłów w sprawie ograniczenia praw kobiet. „Odpowiedzialna polityka świeckiego państwa nie może być podporządkowana żadnej ideologii. Powinna rozwiązywać jedynie realne problemy”- tak pisałam wtedy, tak uważam i dziś.
Co więcej, nie mam najmniejszych wątpliwości, że zażyłość między obecną władzą państwową a elitami kościelnymi nie wynika z pragnienia głoszenia ewangelii i przykazania miłości bliźniego, lecz jest przykładem klientelizmu. Pragmatyczny do bólu Jarosław Kaczyński przymyka oczy na mnożące się w jego obozie grzechy główne, w szczególności pychę i chciwość, prezentując się jako jedyny parter dla władz kościelnych i mamiąc hierarchów, liczy na ich wsparcie w kolejnej kampanii. Na szczęście jest to strategia krótkowzroczna, ponieważ większość Polaków-katolików widzi, na czym opiera się ten sojusz, widzi jak daleko od nakazów Ewangelii i nauczania papieża Franciszka jest PISowska władza, i wkrótce się od niej odwróci. Uderzy to zapewne rykoszetem w tę część Kościoła, która nie jest zaangażowana politycznie, w kościół otwarty i pokorny, w księży skromnych i do skromności wzywających, którzy dziś są cisi lub uciszani. Ogólna niechęć, odejścia wiernych ze wspólnoty, to cena, którą zapłaci Kościół za dzisiejszą zabawę w politykę, prowadzoną przez część kościelnych elit.
Pragnę państwa, które stoi na straży szczęścia i wolności swoich obywateli. Nie podoba mi się państwo, które robi wszystko, żeby temu szczęściu i wolności stanąć na drodze. Żeby obecną sytuację naprawić potrzebujemy realnego zerwania związku tronu z ołtarzem. Jak to zrobić?
Po pierwsze, musimy zatrzymać transfery środków publicznych na cele kościelne. Kościół powinien być finansowany przez jego wiernych, a nie państwo. Najwyższy czas, by wzorem innych krajów wprowadzić w Polsce podatek kościelny, który płaciliby dobrowolnie, jako ułamek procenta od swoich dochodów, tylko ci Polacy, którzy określili by się jako członkowie danej wspólnoty wyznaniowej. Z tych środków można finansować po likwidacji Funduszu Kościelnego jego zadania, i z tych środków mogą wspólnoty finansować katechezę. Nowoczesna jest za podatkiem kościelnym i za likwidacją Funduszu Kościelnego.
Musimy też poważnie porozmawiać o ustawie aborcyjnej. Kościół nie może dyktować kobietom jak mają żyć. Obecny, tzw. kompromis, nie działa, ponieważ w praktyce uniemożliwia się kobietom korzystanie z ich praw. Klauzula sumienia stawiana jest przez tych, którzy się na nią powołują, ponad prawa kobiet, prawa człowieka. To jest nie do zaakceptowania przez nowoczesne państwo. To państwo musi zadbać o wykonywanie zabiegów ze wskazań medycznych lub u ofiar gwałtów przez placówki korzystające ze środków publicznych. Nie zgadzam się, by z publicznych środków finansować placówki kontestujące realizowanie obowiązujących przepisów prawa. Dodatkowo teraz z wykorzystaniem TK PIS jeszcze próbuje odebrać prawo kobietom do decyzji o aborcji w sytuacjach ciężkiego upośledzenia płodu. Grupa posłów Nowoczesnej przedstawiła propozycję nowej ustawy o świadomej prokreacji, która mogłaby się stać prawdziwym, a nie "zgniłym" kompromisem, jak ustawa o planowaniu rodziny z 1993 roku.
Podobnie o in vitro powinny decydować tylko względy medyczne, a nie ideologiczne. I to one przede wszystkim, a nie opinia Kościoła powinny określić zasady stosowania zabiegu. Nie jest rolą polityków decydowanie o tym, jak ma się prowadzić osoba poddająca się zabiegowi. Czy ma ona, a może nie, stałego partnera. O takie standardy, oparte na wiedzy, a nie ideologii, w stosowaniu procedury in vitro Nowoczesna walczy w samorządach i takie wprowadzi po zmianie władzy w Polsce. Ponadto finansowanie programu In Vitro z budżetu jest prawdziwym, a nie pozornym wkładem państwa w szczęście rodzin i demografię. Dlatego Nowoczesna chce je przywrócić.
Chcemy też jak najszybszego wprowadzenia związków partnerskich! Dlaczego? Bo tego chcą Polki i Polacy. Pragną samodzielnie decydować, w jakich ramach prawnych chcą żyć. Małżeństwo powinno być jedną z opcji, nie jedyną, i nie może nas w tworzeniu tych możliwości ograniczać to, czego życzy sobie tego Kościół. Nowoczesna uważa, że ta sprawa już dawno powinna być uregulowana.
W końcu szkoła. Dla mnie, jako człowieka szczególnie związanego z edukacją, istotny jest rozdział państwa od Kościoła w publicznych szkołach. Dlatego lekcje religii w szkole publicznej są w obecnej formule zaprzeczeniem idei dostępu do nauki w szkole neutralnej światopoglądowo. Lekcje te nie tylko dzielą dzieci i wpływają na prace szkoły, ale też pochłaniają środki, które mogłyby zostać przeznaczone na inny cel edukacyjny. Minimum zmian to zasada, że katecheza nie jest finansowana ze środków publicznych. Taki projekt ustawy leży już w Sejmie, dzięki akcji Świecka Szkoła, której jestem jedną z inicjatorek. Nowoczesna chce rozszerzyć ten projekt o zasady organizacji lekcji religii na terenie szkoły, jeśli chcą tego rodzice: nie ma naszej zgody na ocenę z religii na świadectwie szkolnym, zajęcia mogą być tylko po lub przed lekcjami i absolutnie nie do przyjęcia dla nas jest katecheta-wychowawca klasy.
Niepokojąca jest również próba cenzurowania twórczości artystycznej pod pretekstem obrażania uczuć religijnych ludzi, którzy nawet nie są odbiorcami tej sztuki. Ile wielkich dzieł naukowych, malarskich, filmowych czy teatralnych nie powstałoby, gdyby w historii to Kościół decydował, co jest, a co nie jest zgodne z jego zasadami. Znowu dominuje chęć narzucania innym swoich poglądów, a nie rzeczywista troska o wiarę czy uczucia. Rodzi się, więc pytanie czy kryterium "obrażania uczuć religijnych" powinno funkcjonować w polskim prawie, czy nie jest tylko pretekstem do cenzury obyczajowej, na którą nie powinno być naszej zgody.
Obszarów, w których widać, jak bardzo lęk przed tym, co powie Episkopat, ma decydujący wpływ na działania polityków czy instytucji państwa jest znacznie więcej, dlatego najwyższy czas zerwać z lękiem przed Kościołem i stosunki Kościół państwo oprzeć na nowych zasadach. Państwo nie może abdykować względem jakiejkolwiek religii. Kościół ma swoje ważne miejsce zarówno w historii jak i życiu społecznym Polaków, ale ta uległość polityków oraz polityczne angażowanie się księży nie służy ani państwu, ani obywatelom, ani w dłuższej perspektywie samemu Kościołowi.
Stan relacji państwo – Kościół jest miarą cywilizacyjnego rozwoju kraju. Nowoczesne państwo to świeckie państwo. Państwo świeckie to nie jest państwo wrogie Kościołowi, lecz takie, w którym wszystkie organizacje społeczne są równe, a członkowie jednej wspólnoty nie mogą narzucać norm postępowania pozostałym. Państwo, w którym politycy nie narzucają swoich poglądów wynikających z wiary wszystkim obywatelom. W naszej ocenie nowoczesne państwo to państwo, które umożliwia rozwój, dążenie do szczęścia i wolności każdego obywatela, a warunkiem tego jest świeckość. Jestem przekonana, że przyszedł czas na realizację postulatów państwa świeckiego.
Nowoczesna jest na to gotowa. Polska jest na to gotowa.