
Czasem wraca się z niedosytem, ale ważne, że cało i zdrowo. Makalu to piąty co do wysokości szczyt świata położony w Himalajach Wysokich. Wznosi się w odległym, trudno dostępnym rejonie, na granicy Chin i Nepalu, 20 km od Everestu. Powyżej granicy wiecznego śniegu bezpieczeństwo, to podstawa, również dla nas. My wyprawę uważamy za udaną, kiedy po tygodniach przygotowań i wspinaczki, często w ekstremalnych warunkach możemy uśmiechnięci i bezpieczni usiąść w naszych domach. Teraz chcemy opowiedzieć Wam, o tym, co przeżyliśmy, i być może zarazić Was naszą pasją. Przeczytajcie
Nepal przywitał nas strajkami, a jak strajk - to strajk, stanęło dosłownie wszystko, nawet riksze i taksówki, o sklepach nie wspomnę, a potem przyszły mgły w Thumlingtar. My na lotnisko, pełni optymizmu, a tu wieść, że samoloty nie latają, i tak przez kilka dni. Gdy wreszcie dolecieliśmy, znów dogonił nas strajk. I tak na samym starcie złapaliśmy tygodniowy poślizg, do którego doszły jeszcze dwa dni czekania w dolnej bazie z powodu śnieżycy. Ale nic nie trwa wiecznie, 7. dniowy, ciężki treking przez dżunglę, piargi i przełęcze dobiegł końca, a my dotarliśmy do położonej na potężnej skalnej bule na wysokości 5650 m bazy.
